nie rozumiem kasjerow i innej wszelkiej massci roboli

mam 25lat, nie pracuje, nie mam szkoly bo zycie mi sie nie ułożyło. nie rozumiem po co harowac za 1500 miesiecznie, byc jakim robolem na produkcji, do tego jakies nerwy, poprostu dno trzymac od 10 do 10, najlepiej w takim przypadku wogole nie pracowac, ma cos upasc to niech se upadnie, na miejscu tych ludzi mialbym to gdzies, los i zycie wkoncu by nakierowało lepsze mozliwosci gdyby ci ludzie gorszego szczebla bardziej sie buntowali i nie pracowali, a ci haj lajf nie mieliby wkoncu tyle pieniedzy, napewno mniej. np. ja wszystko j**lem, nie pracuje mam gdzies, jestem chory, zaburzenia ukladu nerwoego, watpie ze lekarzom uda sie to wyleczyc, bo wiadomo jakie czasy, same konowaly, tylko leki i lecza objawowo, tak wiec mam wszystko gdzies, skoro mam gorsze jakosciowo zycie niz inni szczesliwi zdrowi to w takim razie nie mam zamiaru lazic do jakiejs roboty i sie jeszcze meczyc za jakies 1500 od 10 do 10, haha.