Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Odepchnięta zona

Bezuczuciowy mąż

Polecane posty

Gość Odepchnięta zona

Od dłuższego czasu coś złego dzieje się w moim małżeństwie. Mamy dwoje dzieci, jesteśmy pięć lat po ślubie. Teoretycznie wszystko gra, ale coraz częściej mam wrażenie, że brakuje między nami uczuć. Szczególnie ze strony męża. Mam wrażenie, że nie dba o mnie i o moje dobro. Kiedy mam jakiegoś dola lub zmartwienie to tylko sie na mnie denerwuje, potrafi nawet unieść i powiedzieć ze go wkur....ze ciagle mam jakieś problemy. Jak ja jestem chora to funkcjonuje normalnie, jak on jest chory to musi mieć czas wolny żeby odchorować. Kiedy ostatnim razem byłam z synkiem w szpitalu to jak przychodził, ani razu mnie nie przytulił. Serce mi sie krajało, gdy widziałam tych wszystkich mężów, ktorZe przychodzili do zon i je obejmowali, brali na kolana, wesoło rozmawiali. Mój przychodził do dziecka, ja byłam tylko po to, żeby powiedzieć co przynieść i oddać to co trzeba było zabrać do domu. Ostatnio kuzynka opowiadała, ze zapisała sie na siłownie bo miała trochę dola i mąż ją wysłał, żeby zrobiła coś dla siebie i poczuła sie lepiej. Wstyd sie przyznać, ale aż zakuło mnie z zazdrości. Ja odkąd urodziłam pierwsze dziecko, czyli od trzech lat siedzę ciagle w domu. Maź nigdy nie wpadł na to, żeby zorganizować mi jakieś wyjście. Sam nieraz chodził na spotkania ze znajomymi, mecze i do tego jeszcze potrafi wyrzucić mi, ze tyle razy odmawiał kumplom wspólnych wyjsć. Ale kompletnie nie pomyśli jak w tym wszystkim czuje sie ja. Płakać mi sie chce. Mam wrażenie, ze poslubilam innego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
parkę sobie znajdżcie do wyrka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:55 Super porada na nieodwracalne rozwalenie małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to się nie zmieni, bedziesz cierpieć aż dojdzie do kompletnego oddalenia. Wiem co piszę, sama przez to przeszłam. Teraz zyjemy zupełnie obok siebie, ale co się nacierpiałam, to wiem tylko ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tak jakbym czytała o moim tylko ja w małżeństwie juz 25 lat , powiem ci że z każdym rokiem było i jest coraz gorzej ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odepchnięta nie licz na to , że się zmieni na lepsze doświadczenia starszych pokazują , ze to niemożliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Masz rację, z każdym rokiem jest coraz gorzej. Takie sprawy należy załatwić na początku albo się rozejść. Nie ma sensu tracić czasu na ból, żale, proszenie o czułość. To nie ma sensu a zycie ucieka. Ja bardzo żałuję, że nie odeszłam, zmarnowałam przez to swoje życie. Czuję się niespełniona jako żona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dope umiesz sobie sama podetrzeć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odepchnięta zona
I to mnie przeraża. Boje sie, ze z każdym rokiem będzie gorzej. Nie wiem jak mogłam do tego dopuścic. To nie było jakieś nagle zauroczenie, szast bach i ślub. Znaliśmy sie przed ślubem piec lat. Znajomi nieraz nazywali nas gołąbkami, bo ciagle za rękę, przytuleni... A teraz to ja sobie mogę tylko powspominać. kilka dni temu odwiedziło nas znajome małżeństwo zdluzszym stażem od naszego. On stojąc za nią, gdy coś mówiła chciał sie zbierać do wyjścia, pogłaskał ja tak delikatnie po karku... To już zakrawa na obsesje, ale teraz przy tym braku czułości ja dostrzegam wszystkie przejawy czułości u innych i po prostu zazdroszczę. Kiedyś nie zwróciłabym uwagi na taki gest, ale teraz właśnie takich gestów mi brakuje. Nie wiem jak dotrzeć do męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś mieszkasz z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyglada na to że większość facetów to dupki , którzy nie nadaja sie do małżeństwa, taka uwaga po śledzonych forach , dziewczyny maja zmarnowane życie , chociaż same dużo z siebie dają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odepchnięta, jak ja Ciebie rozumiem. Tak właśnie było u mnie. Wciąz widzialam gesty obchych mężów wobec swoich zon, jak ja im zazdrościłam, jak ja tęskniłam do takich gestów. Teraz jestem wypaloną kobietą-żoną, bez uczuć, ale z jakąś tęsknotą w środku. Jakie to bolesne. A wychodzilam za mz za czułego faceta. Teraz mam lód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak, mieszkamy razem ale osobno. Taka samotność we dwoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj skąd ja to znam. W naszym nastoletnim małżeństwie było kilka poważnych kryzysów i był też długi czas, że nie mówiliśmy o uczuciach. Przez uwaga...7 lat nie usłyszałam od męża, że mnie kocha. Sam z siebie nigdy nie przytuli, nie pogłaska, czasami pocałuje jak się długo nie widzimy. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje z mężczyznami po latach :( Teraz już za późno na zmiany, na wszelkie zmiany, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie to smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jestesmy prawie 15 lat po slubie. Jago gowniarstwo sie pobieralismy bo ja mialam 19 lat a maz 21. Nie tuli mnie co chwile, nie wyznaje milosci codziennie ale.... Zabierze do kina na film ktory niekoniecznie chce obejrzec, jako ojciec sprawuje sie super, na sniadanie jajecznice polozy na bulce bo wie ze tak lubie. A jak mocno mnie wkurzy to moj foch zdziala wszystko chociaz wiem ze to dziecinne. Nie jestem perfekcyjna pani domu, lubie gotowac nienawidze sprzatac. Jak mi wytknie ze cos jest nie tak to jade po bandzie ze moze byc wszystko na blysk w domu ale sie zwalniam z pracy i niech on na rodzine sam zarabia. Dlugo dochodzilismy do tego co jest miedzy nami teraz, inni juz by byli po rozwodzie. Milosc chyba zwyciezyla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co mnie w*****a , jak niektóre kobiety mające odpowiedzialnych , normalnych mężów mówią , ze faceta trzeba sobie wychować i się szczycą tym , ze to jest ich zasługa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pisalam o 20.32 i uwierz ze wychowalam sobie meza. Zajmowal sie dziecmi jak byly malutkie i kocha mnie ale byly takie sytacje u nas ze kilka razy straszylam go wywaleniem z domu. Pomoglo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wierzę w to wychowywanie meżów , po prostu trafiłaś na mężczyznę , który się z tobą liczy i dba o twoje dobro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, kochaj siebie mocno, dbaj o siebie, rozpieszczaj siebie, uśmiechaj się do siebie w lustrze często. Wtedy i inni cię będą kochać. To jednak ty jesteś twoim źródłem szczęścia, nikt inny. Przenigdy nie traktuj nikogo na świecie lepiej niż siebie - ot i cała filozofia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odepchnięta żona
Mi nie chodzi nawet o wychowywanie męża... Mój mąż jest bardzo dobrym tatą, dużo robi w domu. Jak czasem sie nie wyrobie z porządkami to, co prawda nieraz trochę zły, ale posprząta, wstawi pranie, czasem ugotuje. Nie jest tez jakiś wulgarny, czy chamski wobec mnie. Ale brakuje jakiejś czułości miedzy nami. Czasem mam wrażenie, ze żyjemy jak wspolokatorzy. Niby razem, ale to bycie razem sprowadza sie do prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego i wychowywania dzieci. Naprawdę rzadko zdarza sie, żebyśmy sie przytulili. Jeśli już to przeważnie wtedy gdy maź wypije jakieś piwko. Wtedy robi sie bardziej czuły i rozmowny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odepchnięta zona
Czasem zastanawiam sie co mój mąż naprawdę czuje. Wydaje mi sie, ze opcje są dwie. Albo mnie kocha, ale w jakiś dziwny sposób i nie ma przy tym najmniejszej potrzeby okazywania tych uczuć poprzez czule gesty ( a czułości sprzed ślubu może były wymuszone tym, ze jeszcze w jego mniemaniu, musiał sie starać). Albo ten brak czułości jest wyrazem tego, ze kompletnie przestało mu na mnie zależeć i jest ze mną tylko ze względu na dzieci, rodzine i ślub, który zawarliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Następna której trzeba czas organizować i skakać dookoła żeby poczuła się doceniona. A co ty robisz oprócz wychowywania dzieci i ciągłej miny na kwintę i zrzędzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego mu tego nie powiesz? Dlaczego z nim nie usiądziesz wieczorem i nie porozmawiasz? Jak chcesz, żeby było inaczej, skoro nie potrafisz się komunikować? W związku się rozmawia, rozwiązuje problemy, a nie zamiata pod dywan. Skoro nie mówisz mu, że źle Ci w tym małżeństwie, że nie czujesz się kochana, pożądana przez niego, to skąd on ma o tym wiedzieć? Jeśli nic nie mówisz, to on uważa, ze taki związek Ci odpowiada. Ludzie, nauczcie się rozmawiać, spędzać z sobą czas, brak rozmów w związku, jest pierwszym krokiem do wypalenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A uprawiacie seks, jest miedzy wami jakas chemia, iskra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odepchnięta zona
No właśnie tą minę na kwintę to cześciej ma mój mąż niż ja. Ja z natury jestem miła i uśmiechnięta do ludzi. A mój maz ma dwie twarze. Dla mnie często jest poważny i mrukliwy, po czym za chwile z kimś obcym rozmawia z uśmiechem od ucha do ucha. Co robię? Wiele razy próbowałam sie przytulić to albo od razu sie odsuwał, albo odwzajemnił przytulenie przez 5 sekund i niby na żarty, ale sie odganiał ode mnie. Przy czym jego przytulenie to położenie na mnie bezwładnej ręki. Nie wiem jak to opisać, po prostu odgania sie ode mnie jak od muchy. Ktoś może pomysleć, ze jestem natrętna. Ale tak nie jest. Ja nie robię takich podchodów codziennie, tylko raz na jakiś czas kiedy już nie wytrzymuje i muszę sie przytulić. Czuje sie jak taki szczeniak, który sample o jakieś ochłapy... A co do organizacji czasu. Nie tu leży problem. To był taki przykład. Ta kuzynka miała dola to maz starał sie jej pomoc, dostrzegł to ze siedząc z dziećmi w domu dostaje fioła i wypchnął ja do siłowni. Mój maz jak ja mam dola to albo mnie ignoruje, albo sie na mnie wkurza, ze tego dola mam. A jeśli chodzi o wyjścia to nawet jak raz na jakiś czas wyjdę na zakupy bez dzieci i zostawię męża w domu to wita mnie z taka mina ze mi sie odechciewa tych zakupów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba miedzy wami koniec, za duzo wieloletnich zaniedban nie ma co reanimowac trupa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odepchnięta zona
Ale ja wiele razy rozmawiałam. Pytałam go czy jest szczęśliwy, bo sie taki nie wydaje. Tłumaczyłam mu co czuje, ale to wszystko jak grochem o ścianę. Zauważyłam, ze odkąd jesteśmy małżeństwem on przyjął strategie na przeczekanie. O co bym sie nie obraziła lub miała jakieś pretensje, focha jak ktoś napisał, to on to ignoruje i funkcjonuje dalej, aż wszystko mi przejdzie. Myśle, ze to świadomie przyjęta przez niego strategia, bo kiedyś jak sie z kimś pokłóciłam i mu o tym opowiedziałam, bo nie wiedziałam co dalej robić to poradził mi, żebym przeczekała, bo jak będę za dużo rozmawiać z ta osoba to sie ona bardziej nakręci. No i zauważyłam, ze on tak samo postępuje wobec mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odepchnięta zona
Nie wiem co robić w tej sytuacji. Mamy dzieci, tworzymy rodzine. Jakoś to wszystko funkcjonuje i nie chce skrzywdzić dzieci, tylko dlatego, ze mąż mnie nie przytula. Chciałabym to jakoś naprawić, ale kompletnie nie wiem jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie musisz podjąć decyzję, albo pozostajesz w tym marazmie zwanym małżeństwem, albo się rozwodzicie i zaczynacie życie na nowo, bez siebie. Cóż, ja nie umiałabym funkcjonować w takim fikcyjnym małżeństwie, źle by się to dla mnie skończyło, takie życie obok siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×