straszna noc za oknem

a firanka nasikala do dzbanka...ze strachu

nie ma firanek - z brudu odpadly

a na horyzoncie majaczył niewyraźny kształt: zrazu miał postać szarej plamy, która z każdą sekundą rosła, nabierając kształtów rozpoznawalnych. Niespodziewanie dla niej samej usłyszała gwałtowne pukanie do drzwi. NIe, nie otworzyła ich, lecz z bijącym sercem ukryła się pod łóżkiem

potem uciekly parapety...biegnonc sikaly na tapety...ze strachu na strychu siem skryly,nawet czyste szyby umyly...Taki wielki cykor byl

a z cykorem i cykoria, co nie obca jej euforia, zaśpiewały zgodnym chórem i zrodziła się eufonia.

mnie w to nie mieszaj! wmieszana bywam w czyjeś sexualne poczynania, co niby moją sprawką są- więcej mi nie trza tzn. nie trzeba

co?

...i przyszla pod okno sklepowa...co udawala,ze siem ****** nie chciala i straszyla wszystkich obrzydzeniem do seksu...pomylila eufonie z euforia...

a później to już był tylko happy end, i wielki dziki pęd (z przestrachu ma sie znaczyć)

dzieki za dotrzymywanie towarzystwa

na zdrowie...

za dnia wszystko inaczej wygląda - na pozór

toc toc

listonosz

ja jestem

jestes?