Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Bilans prawie 40latki nie wiem jak mogłam do tego dopuscic

Polecane posty

Gość gość

No jeszcze nie skończyłam tej czterdziechy, ale niedługo już. Nie wiecie nawet, jak nienawidzę tej 4. Żyć mi się odechciewa, nieważne... W każdym razie mały bilansik w związku z tym. Co mi się udało. Rodzina. Moja własna. I to wszystko. Mimo skończonych studiów mgr na UW w tej chwili nie pracuję zawodowo. Poświeciłam się dzieciom, nie chciałam, by całymi dniami siedziały w przedszkolu, potem w świetlicy. W związku z tym nie nawiązałam żadnych nowych znajomości w pracy, bo takowej praktycznie nie było. Owszem, pracowałam zawodowo kilka lat w domu, ale to nie dało mi znajomych. Tak więc przyjaźnie szkolne i uniwersyteckie poszły się bujać. Zostały jedynie na fejsie i życzenia z okazji urodzin i świąt :-( Część z moich bliskich kumpelek wyprowadziła się na drugi koniec Polski czy za granicę, inne jakoś się naturalnie rozluźniły. Mam jedynie jedną sąsiadkę, z którą z reguły codziennie gadam przez telefon. Ale gdybym chciała tak na spontana zadzwonic i powiedziec - mam wszystkiego dosc, spotkajmy sie na winie w centrum za godzine, to nie mam wlasciwie takiej kolezanki. No i tak. Moja rzeczywistosc to dom i rodzina. Zapisałam się na francuski, taka odskocznia dla mnie. No i szukam pracy. Być moze w zwiazku z tym bede musiala zaczac podyplomowke od października. I to wsio. Inaczej to wszystko widziałam. Myslałam, że w zyciu dojrzałym bedziemy miec kilka zaprzyjaźnionych par, z którymi do teatru, na tańce, na grilla razem, a tu kiszka trochę.... Owszem, mam jakąś tam rodzinę dalszą, kuzynów, czasami ich odwiedzimy, oni przyjadą, ale ogólnie towarzystwo jakies niemrawe i mało akrywne, ehhh....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 41 lat i w sumie jest podobnie ale trochę chyba lepiej. Jestem tzw. kura domowa, zawsze chciałam zajmować się domem i rodzina. Utrzymaniem zajął się mąż. Nie mogę narzekać na brak znajomych. Część z czasów szkolnych, część to niepracujace mamusie z przedszkola, część to żony kolegów męża, kolejna część to szwagier ki i rodzina. Generalnie robię w życiu to co lubię, na wszystko mam czas, dzieci są dopilnowane, żyję zdrowo i aktywnie. Praktycznie każdy weekend to jakieś wydarzenie więc nie mogę narzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:09 no widzisz, pewnie wywodzisz się z dużej rodziny, ja niestety nie mam rodzeństwa i to jest mój ból. U mnie działa też (chora?) ambicja. Chciałabym mieć własną sferę, pracę zawodową, rozwój, towarzystwo z tej pracy. Może za dużo wymagam, w życiu nie można mieć wszystkiego. Ale mimo wszystko czasami czuję się jak pustelnik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobieto nie szukaj czego nie masz.... zawsze się coś znajdzie. Ciesz się ze jesteś zdrowa, masz fajnego męża (chyba :) ) udane dzieci, może mieszkanie czy dom. Trezba widzieć szklankę w połowie pełną a nie pustą :) życie jest piękne...i wiele przed Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli o czymś marzysz, skup się i małymi krokami zacznij już dziś. Nie czekaj na coś lub na kogoś. Chcesz schudnąć – już dziś odmów sobie deseru. Chcesz zacząć biegać – opracuj trasę. Chcesz zmienić pracę ale nie umiesz języka – naucz się codziennie pięciu nowych słówek. Chcesz być lepszym rodzicem? Wyłącz tv, telefon i komputer i siadaj ze swoim dzieckiem do planszówki. Rozwiązywanie wszystkich problemów w Twoim życiu zacznij od siebie, bo tylko siebie możesz zmienić. To wszystko banały, ale osiąganie wielkich celów trzeba przecież od czegoś zacząć, najlepiej od siebie, bo świata przecież nie zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieważne, czy zostało Ci całe życie, czy tylko jeden dzień. Zawsze jeszcze wszystko przed Tobą. Za późno będzie tylko wtedy, kiedy zamkniesz oczy po raz ostatni. Każdemu z nas życie sypie piaskiem lub śniegiem w oczy. Ale szczęście można odnaleźć we wszystkim. Można radować się przez coś lub pomimo czegoś. Dziś znowu jest dzień, w którym można coś zmienić. Jeden uśmiech, krótkie zdanie albo całe życie. Jesteś tym, co robisz regularnie, więc zrób coś, co sprawi, że będziesz w końcu tym, kim chcesz być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za mądre wypowiedzi, balsam dla mojej duszy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam sytuację podobną do twojej ale gdy nie mogłam znaleźć pracy po długim pobycie w domu z dziećmi ,gdy brakowało mi znajomych i dopadł mnie straszny dòł z którego tylko ja sama mogłam się wydostać,... poszłam do szkoły by zmienić zawód, teraz robię to co zawsze chciałam, dzieci już dorosłe a ja zaczęłam żyć i budować moje życie na nowo, nie jest za pòźno trzeba tylko się odważyć i wyjść ze swojej bezpiecznej skorupy, świat stoi przed nami otworem, wszystko zacznie ci sprzyjać.powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzięki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam 40. wlasną firme, spelniam sie zawodowo, mam samochod , dom i psa...nie zdazylam znalezc normalnego chlopa...nie mam dzieci i juz na to za poźno...tez czuje ze przegralam zycie. siedze po robociew domu bo jestem padnieta i nie mam sily palcem ruszyc...bez celu to wszystko....wiec i tak źle i tak nie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest źle autorko, ciesz się z tego co masz, a masz wiele. Pomyśl jakbyś się czuła na miejscu tej karierowiczki co się wpisała powyżej. Co ona ma powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana żyj i ciesz się życiem, teraz dopiero możesz zacząć żyć i się spełniać chociaż w dużej mierze jesteś już spełniona jako żona i matka, jesteś w bardzo dobrym wieku i wiele jeszcze przed tobą, odnajdziesz się szybciej niż myślisz ale musisz wyjść z domu do ludzi.życzę spełnienia we wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość mi
Za miesiąc kończę 40 lat i powiem ci autorko,że nie mam żadnych znajomych i dobrze mi z tym .Może dlatego że jestem z natury nieśmiała ,mam męża, dzieci! brata który ma żonę i dziecko oraz kuzynki ,kuzynów i nie potrzebuje więcej znajomych.Zresztą nawet nie miałabym czasu na spotkania poza domem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję Wam bardzo za pozytywne wpisy :-) miód na serce moje. Muszę się zdyscyplinować i bardziej optymistycznie patrzeć na wszystko. Pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:58 jak się ma rodzeństwo i kuzynów to faktycznie nie potrzeba już znajomych, jeśli z rodziną ma sie dobre relacje. Ja własnego rodzeństwa nie mam, przyjaźnię sie z bratem ciotecznym i jego rodziną plus kilka kuzynek. Lubie mieć dużo ludzi wokół siebie i w zwiazku z tym moim jedynactwem zawsze było mi przykro, ale trzeba sobie jakoś radzić, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
matko! nie wierzę! tyle pozytywnych, fajnych wpisów na kafeterii gdzie normalnie każda od razu drugiej do gardła skacze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie autorko masz bardzo wiele.... a że czegoś ci brak...samo życie, każda ma jakieś zmartwienia, problemy... tylko nam się wydaje że trawa u sąsiada bardziej zielona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:01 - prawda? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może dodam jeszcze, że to o czym piszesz nie ma bezpośredniego związku z pracą - bo pracując mogłabyś równie dobrze nie nawiązać znajomości jeśli trafiłabyś na ludzi "z innej bajki", ani z dziećmi i rodziną - bo będąc sama też mogłabyś utracić kontakty ze studiów (poczytaj topiki samotnych 30+ na kafeterii). To, że nie masz bliskich znajomych jest raczej efektem tego, że nie pielęgnowałaś dostatecznie zawieranych znajomości i przyjaźni (bo na pewno poznawałaś w życiu setki ludzi, spośród których przynajmniej niektórzy byli dopasowani do Ciebie osobowością) i one zamierały. To MOŻNA a wręcz trzeba jeszcze zmienić: zacznij od niezobowiązującego kontaktu z dawnymi znajomymi ("ciekawi mnie co u Ciebie słychać"), nawiązuj nowe i dbaj o tej kontakty - mogą być rzadkie ale regularne (to potwierdzone psychologicznie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, masz bardzo dużo! Ja za dwa lata kończę 40. Moje szczęście wydaje się banalne - ukochany mąż, cudowna córka, własne (od niedawna) mieszkanie, dobre relacje z mamą, bratem, bratową i dalszą rodziną. Żałuję tylko, że mój tata i teściowa już nie żyją, że nie mogą cieszyć się wnuczką i naszymi większymi i mniejszymi sukcesami. Pracę mam tę samą od 15 lat, ani dobra ani zła, dzięki niej zarabiam i jest ok. Mąż też nie narzeka. Przez kilka lat było nam bardzo ciężko (dołek finansowy, choroby ojca i teściowej), teraz wyszliśmy na prostą i nieśmiało zaczynamy naprawdę cieszyć się życiem. Przyjaciele, choć nie mamy ich wielu, są z nami od lat. Choć już tak często się nie spotykamy (mają małe dzieci) to wiemy, że nadejdzie taki czas, że będziemy się co tydzień widzieć na emeryckim grillu. Córka dorasta, robi się coraz bardziej niezależna, ja mam nareszcie czas na wspólny film czy kolację z mężem, dobrą książkę, wyjazd na weekend. Bardzo doceniam to co mam i codziennie dziękuję Bogu za moje szczęście mimo wielu przeciwności losu. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja juz tyle razy zawiodlam sie na, jak sie okazało, pseudo przyjaciołach, ze przestalam juz tez sie starac. Skupiam sie na mezu, dziecku, mam staly kontakt z rodzenstwem. Mamy kilku znajomych, z którymi spotykamy sie na jakies wino, ale tak bardziej kolezensko niz przyjacielsko. I to mi odpowiada. Skoro inni nie chca sie wysilac to ja tez nie będę. Mam tez bardzo złe doświadczenia z pewna interesownościa ludzi. Niestety na takie naprawde czysto przyjacielskie relacje juz chyba nie ma szans dzisiaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faktycznie macie problemy... :p Ja w tym roku tez kończe 40 lat, nie pracowałam w sumie prawie nigdy, ze względu na niepełnosrpawnosc syna, ma padaczke lekooporną, i będzie miał 15 lat, a zachowuje się jak 2 letnie dziecko.. z męzem się rozstałam 10 lat temu, mam jeszcze starszego syna, który się już wyprowadził, i odzywa tylko jak chce kase.. Nie mam cały dzień do kogo otworzyć gęby, dobrze tylko ze mieszkam u siebie i nie musze wynajmować... A, i ze znajomych to mnie nei odwiedził nikt od ponad 10 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwy przyjaciel to skarb, ale zwykli znajomi i koledzy też nie są tak zupełnie bezwartościowi - warto ich mieć. Spośród nich tylko mała część będzie Ci bliska, ale raczej nie da się "odgórnie" wyłuskać tych przyjaciół jeśli nie pozwolisz sobie poznać ludzi bliżej, a to trwa latami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fajny temat, nikt się nie wyzywa od tępych dzid 🖐️ ja już po 40. bilans obecnie nieciekawy. takie jest życie, jak w kalejdoskopie... rok temu było dobrze, może bardzo dobrze, dopiero z perspektywy czasu docenia się niektóre rzeczy, także wtedy gdy się je straci. ale jak to mówią najważniejsze jest zdrowie i miłość, mąż i dziecko, i tu jakoś jest, nie powiem dobrze żeby nie zapeszyć, a cóż praca - dziś jest jutro jej nie ma. trzeba być dobrej myśli, jedne drzwi się zamykają, otwierają się inne. pozdrawiam wszystkie 40 -stki. Pamiętam jak byłam dzieckiem, to ktoś po 40 stce wydawał mi się niemalże dziadkiem, jak to się zmienia punkt widzenia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy Twój syn uczęszcza na jakieś zajęcia rewalidacyjne czy przebywa cały czas w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cieszcie się kobiety tym co macie bo życie tak szybko ucieka, a najważniejsze jest zdrowie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
syn chodzi do szkoły, oczywiście ze tak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:38 i zgodzę się, i nie zgodzę jednocześnie... chodzi mi o tę pielęgnację znajomości... wydaje mi się, że ja właśnie jestem otwarta, dążyłam do odkopania kontaktów, no może gdy dzieci były malutkie, nie miałam czasu, ale zawsze byłam pro. Z kumpelką z liceum niedawno wspólnie wyjechaliśmy, tzn. my i nasze rodziny. Wyjzd udany, potem kontakt był telefoniczny, czesty, az pomału zanikł (ona mieszka 300 km ode mnie). Na święta wysłałam jej sms-a, ona odpisała, tyle... I tego typu sytuacje mozna mnozyc. Inna koleżanka, superkontakt mialysmy zawsze, nagadac sie nie moglysmy. Wyjechala za facetem na drugi koniec Polski i juz nie mam z kim umowic sie na Starówkę do knajpki :-( ale też niedawno wyslalam jej wiadomosc, popisalysmy troche i dziekuje, koniec. Zapraszalam ją do nas, gdy bedzie w naszym miescie, podziekowala, obiecala odwiedzic, po czym nie udalo sie. Wiem, ze zadzwoni do mnie... na moje urodziny. Zawsze pamieta, ale to jest cholera raz w roku :-D Inna, do niedawna samotna, w zwiazku z tym czesto proponowalismy jej wyjscie do teatru, kina, na wakacje, sylwestra itd... znam ją ponad 20 lat. Taka no prawie jak siostra. I co? Poznała faceta, wyszla za maz i wielka panią udaje, niestety. a jak jakis kontakt, to tylko o sobie nawija. Dokonalam wiec podsumowania tych wszystkich znajomosci i stwierdzilam, ze przytlaczajaca wiekszosc to egoisci, w doroslym zyciu to sie objawilo, jak chodzilismy do szkoly, to sie inaczej funkcjonowalo. I postanowilam juz nic nikomu nie proponowac, nie napraszac sie i nie zapraszac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To dobrze i dla niego i dla Ciebie. Wszyscy potrzebujemy towarzystwa, dlatego kobietki - szukajcie tego. To jest potrzeba człowieka jak witaminy i odpowiednia ilość snu. Trochę można wytrzymać, ale z czasem samotność sieje spustoszenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:23 zgadzam się w pełni. Ja szybko popadam w apatię, jak nikt do mnie nie dzwoni albo jak nikogo nie spotkam w drodze ze sklepu do domu czy z domu do szkoły, jak po dzieci idę :-D Niby umiem sobie zorganizować czas, dużo czytam, uczę się jezyków nadal, ale drugi człowiek to jest bodziec, bez którego marnieję niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×