Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Awantura z d**y

Polecane posty

Gość gość

Co sądzicie? Sytuacja z dzisiaj. Mąż oświadczył mi, że obiecał koledze zawieść go jutro na lotnisko - 350 km od domu, bo ten leci żoną na wczasy. Wybrali sobie lotnisko na drugim krańcu Polski, bo było taniej. Podróż 5 godzin w jedną stronę. Mają już o 6 rano wyjechać, by mieć zapas czasowy w razie korków. Oni sobie polecą a mój małżonek ma wracać od razu 5 godzin powrotnych przy dobrych wiatrach, bo jest piątek i po południu na drogach są korki, więc z 5 może się zrobić i 7. Mało tego, nasz samochód 12 letni powinien być już od dwóch tygodni w naprawie, bo coś w nim stuka w czasie jazdy, tylko nie było czasu go zawieźć. Na samą myśl, że to auto ma zrobić 700 km jednego dnia mnie przeraża. Tłumaczę mu, że to nie ma sensu. Jak im te auto stanie w połowie drogi, to oni na samolot nie zdążą. Sprowadzanie go na lawecie z autostrady, to też są koszty i niepotrzebne problemy. Sama wizja 10-12 godzin za kółkiem non stop też mnie przeraża, a pogoda też nie najlepsza. Tłumaczę mu, że przecież lepiej jakby wsiedli w intercity, dojadą wtedy bez stresu, ale on się uparł, że już obiecał, to ich odwiezie i mam nie kontynuować tematu. Obawiam się, ze w razie gdy utkną w jakimś korku na autostradzie, to potem będą napieprzać 180 na godzinę żeby zdążyć. Żeby było tego mało, to jeszcze ja usłyszałam, ze stwarzam sztuczne problemy. Wkurzony wyszedł z domu stwierdzając, że ma dość awantur z d**y....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, ze jak ostatnio wspomniałam mu, że moglibyśmy gdzieś wyskoczyć na weekend - niecałe 100 km, to stwierdził, że trzeba najpierw auto zmienić, bo te się nie nadaje na dalsze wyjazdy, bo się sypie, ale kumpli wozić, to widać inna bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaloze sie ze jestes z tych ludzi ktorym nie mialby kto wody podac gdyby zabraklo im faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapomniałam też dodać, że paliwo 300 zł to też z naszych pieniędzy, bo jak twierdzi, przecież od kolegi kasy nie weźmie i jak będzie odwrotna potrzeba, to wtedy on nas gdzieś zawiezie. Tyle tylko, że ja bym nie wpadła nikogo prosić o taką przysługę. Gdy mam lotnisko pod nosem, to nie jadę na drugi koniec Polski, by kilka stów przyoszczędzić, bo za taką ich oszczędność to my dopłacimy z naszego budżetu domowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiadomo,co powiedzieć - ręce opadają. Uwielbiam takich , którzy mówią to, co im pasuje. Odwozić kolegę 350 km to dobrze, pojechać 100 km na urlop to samochód trzeba przedtem zmienić. Współczuję Ci, Autorko. Może poważna rozmowa coś by dała - juz nawet nie o tym konkretnym wydarzeniu, ale o byciu taka choragiewka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż chce koniecznie zaskarbić sobie sympatie kolegi, nawet kosztem konfliktu z Tobą i wlasnych pieniędzy. Jakis beznadziejny typ. Nawet nie wiadomo, czy po polsku kuma, bo wyglada, że rozmowa nie działa. Trudno cos poradzić. Wytnij mu tez jakis numer, o którym wiesz, że go ruszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On całkowicie nie rozumie dlaczego ta sytuacja mnie tak zirytowała. Tłumaczę mu, że to jest nieodpowiedzialne wybierać się szwankującym autem na drugi koniec Polski. W aucie są łożyska w kołach do wymiany i amortyzatory. Od razu mam czarne wizje począwszy od tego, że stanie na trasie, a skończywszy na jakimś wypadku. To, że to auto póki co jeszcze jeździ na bliskie odległości, to nie oznacza, że po tylu kilometrach ta usterka się nie pogłębi. Gdy mu stanie w drodze powrotnej na autostradzie w piątek wieczorem, to ja nie wiem, co on wtedy zrobi, jak on do domu dotrze. Nic nie dociera, cały czas w kółko powtarza, że już obiecał, więc tak też zrobi. Nic się nie liczy... Ja będę jutro cały dzień zestresowana siedzieć. Jak mu powiedziałam, że ma powiedzieć koledze, że sorry, ale auto mamy zepsute, to w ogóle nie chciał tego słuchać. Cały czas tylko te gadki "już obiecałem, bla bla". Cały dzień zmarnowany, niepotrzebny stres, bo ktoś nie może wsiąść w pociąg i w niecałe godziny być na miejscu. Wiadomo, że jak się leci samolotem na wczasy na tydzień, to nie ma się nie wiadomo ile bagażu, by podróż pociągiem była jakimś problemem. Inna sprawa, że to jest cały dzień za kółkiem, a nie podwiezienie kogoś pół godzinki gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Palant z niego i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×