Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chcę odejść. Nie wiem od czego zacząć, nie wiem czy starczy mi sił.

Polecane posty

Gość gość

To, że odchodzę jest pewnie, miarka się przebrała. Nie pozwolę dłużej na to, aby obrażał mnie, nasze dzieci, nie pozwolę na to, by budował w nich obraz dzieciństwa smutnego, sterroryzowanego, pełnego trzaskania drzwiami, wrzasków i nerwów. Mój partner (jesteśmy razem 10 lat) jest agresywny, przeklina, nie hamuje się (już) przed dziećmi. Rozmów było tysiąc, nie robi z tym nic, nie chce iść na żadną terapię, nie chce zrezygnować z psychotropów, które bierze od XX lat i nie zamierza skończyć. Decyzja jest więc prosta, szkoda, że tak późno się ocknęłam ale czuję, że jeszcze chwila i nie będę mogła sobie w twarz spojrzeć, że tyle czasu na to wszystko pozwalałam. Nie mam pracy, zamierzam ją podjąć w ciągu 2 mesięcy (wtedy najmłodsze dziecko pójdzie do przedszkola). Mieszkanie jest jego (dostał je w spadku, nie jesteśmy małżeństwem) więc krótko mówiąc będę musiała zacząć od zera, totalnego zera. I to mnie przeraża, modlę się o siłę. Mam na szczęście kochanych rodziców, co prawda zamieszkanie z nimi nie wchodzi w grę (ja nie chcę, nie chodzi o warunki mieszkaniowe), ale wsparcie na pewno będę mieć. Jak to wszystko przetrwać? Od czego zacząć? Z jednej strony czuję taką siłę, motywację do działania, z drugiej... Zastanawiam się czy ktoś tak głupi jak ja, kto pozwolił zrobić ze swojego życia jeden wielki akt terroru, jest w stanie ogarnąć się życiowo i stanąć na nogi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko daj radę dla dzieci. Ja co prawda nie jestem w twojej sytuacji ale jestem dzieckiem z takiej rodziny. Ojciec pil, bil i awanturował się. Mama nie odeszła bo nie miała ani siły ani pomocy. Ty masz rodziców wiec dasz radę. Nie pozwalaj robić piekła z życia swoich dzieci. Moje dzieciństwo odbija się na moim życiu i decyzjach do dziś. Choć udało mi się stworzyć związek z dobrym człowiekiem i mam dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jeśli możesz wytrzymać jeszcze trochę to podejmij pracę, popracuj trochę, dziecko niech zacznie przedszkole i przejdzie pierwsze choroby, bo jeśli wszystko zaczniesz w jednym czasie w razie jakichkolwiek problemów może być ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki dziewczyny. Też biorę pod uwagę takie rozwiązanie, może uda mi się wtedy jeszcze zaoszczędzić trochę grosza. Mój partner nie nadużywa alkoholu ale to bez znaczenia, bo cała reszta się zgadza, gościu z 9:55. Moje starsze, 10letnie dziecko ma do niego awersję, nie lubi ojca, w ogóle z nim nie rozmawia. Kiedy jesteśmy sami, syn normalnie ze mną rozmawia, zwierza się mi, jest uśmiechnięty i wesoły. Wystarczy, że ojciec wraca z pracy i syn zamyka się w swoim pokoju, nie rozmawia z nikim, robi wszystko, żeby uniknąć towarzystwa ojca (zresztą nie musi się starać, bo ten go tylko opieprza albo goni do obowiązków, nie ma mowy o zabieganiu o względy dziecka). Z młodszym ma trochę lepsze stosunki, częściej się z nim bawi, przytula ale tu jest zasada, że jak jest dobrze to jest dobrze a wystarczy, że maluch zacznie płakać, o coś jęczeć itd, ten się obraża, zaczyna krzyczeć, przeklinać. Mam dosyć, chcę partnera na dobre i na złe a nie faceta, który jest uśmiechnięty od ucha do ucha tylko wtedy kiedy jesteśmy sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze jest to, że dałam się podporządkować, że sama postawiłam się na pozycji ofiary. Oczywiście każdorazowo reaguję na niesprawiedliwe i krzywdzące traktowanie dzieciaków. Ale zawsze zostaję zagadana tekstami z serii "no tak, bo to wszystko moja wina" czy "szkoda, że do nich nie dopieprzasz się tak jak do mnie". Koniec końców odpuszczam takie przepychanki, bo szkoda mi na to energii. Chciałabym choć raz odpowiedzieć mu tak, żeby w pięty mu poszło ale obawiam się, że to niemożliwe, bo on zawsze musi mieć ostatnie słowo. Mam dosyć, boże, jak ja mam dosyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takim mamusiom jak ty, ktore robia sobie dzieci z cpunami powinno sie te dzieci odbierac!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O Boże kobieto jeśli mężczyzna który by mnie unieszczęśliwiał nie byłby moim mężem to chyba nawet bym sie nie zastanawiała tylko spiąć poślady, rozwinąć skrzydełka i w drogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, ale ona ma z nim dwójkę dzieci i nie jest niezależna. To trochę komplikuje sprawę. Ja bym chyba autorko zrobiła tak: 1. dziecko do przedszkola 2. znalezienie pracy 3. odłożenie ile się da w kilka miesięcy 4. frrrruuu. W między czasie załatwienie alimentów tak, że jak pójdziesz na swoje, to żebyś miała już jakieś zabezpieczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×