Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój facet jest mi obojętny

Polecane posty

Gość gość

Jesteśmy razem 10 miesięcy. Bardzo go szanowałam za kilka cech, przyjemność sprawiała mi bliskość. Niestety, coś się stało. Coraz mniej mam ochotę się spotykać - można powiedzieć, że już od dłuższego czasu jest mi to obojętne, czy się będziemy widzieć, czy nie. Czasami jak się spotykamy, to sama często wcześniej kończę spotkanie (Bo on w weekendy toby się spotykał po kilkanaście godz dziennie). Co do bliskości, to też nigdy nie byłam jej specjalną fanką - to jest fajne, ale nie jest to dla mnie priorytet i daję sobie radę bez tego. Jeszcze nie uprawiamy seksu i on nie naciska, jest w porządku w tej materii, ale wiadomo, są jakieś pieszczoty etc. A nawet jak ich nie ma, to on jest ogromnym przytulasem. Rozmawia nam się dalej dobrze, ale on zaczął mnie lekko irytować w paru kwestiach. Czasem mam wrażenie, że traktuje mnie troszeczkę jak dziecko. Tak jakby trochę on miał monopol na pewne rzeczy. Jestem osobą trochę roztrzepaną (ale też bez przesady) i on się czasem podśmiewa. A myślę, że po takim czasie powinien zobaczyć, że nie ma sensu zwracać na to uwagę. Czasem to mam wrażenie, że obserwuje każdy mój ruch. Z pizzy mi spadło parę rzeczy to się potrafił z tego śmiać. nie zrozumcie mnie źle. Jest czuły, i widać, że bardzo zakochany. Myśli o mnie poważnie. Nawet przebąkuje ostatnio o wspólnym mieszkaniu, bo będzie się przeprowadzał za jakieś pół roku. Ale ja się jakoś dziwnie czuję. Jakbym nie potrzebowała drugiego człowieka. A wspólne mieszkanie? to mi się wydaje tak odległe... Poza tym on jest z konserwatywnej rodziny i wiem, że ślubu też pewnie będzie chciał. Chyba nie jestem na to wszystko gotowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wspiera mnie też w pewnych rzeczach do końca. Nigdy nie usłyszałam od niego komplementu nt tego że coś dobrze zrobiłam czy jakiejś cechy mojego charakteru. Tak jakby milczy o tym. Bardzo zdawkowo komentuje albo wręcz nic nie mówi, jak mówię, że zdałam dobrze egzamin czy coś innego. Ja mu mówię takie rzeczy, wspieram go. Pozornie nie jest źle... jest wpatrzony tylko we mnie i to widać na kilometr. Ale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama musisz odpowiedzieć sobie, co dalej, czy go kochasz, czy chcesz z nim układać sobie życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu nie trzeba odpowiadać sobie na żadne pytania, nie kochasz i tyle, bo gdybyś kochała to facet nie byłby ci obojętny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam wrażenie, że problem nie tkwi w nim samym. Tylko w moim podejściu. Ja się czuję, jakbym nie potrzebowała nikogo. Nie myślę o innych facetach. Nie myślę o nikim tak naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na swój sposób się o niego martwię - jak się źle czuje, jak coś tam mu nie wychodzi. I to bardzo. Chcę dla niego dobrze. Ale to nie łączy się z chęcią tego, żebym ja coś od niego czerpała. Nie potrzebuję tego po prostu. Nie potrzebuję do szczęśliwej egzystencji ciągłego spotykania się i rozwijania relacji, aż do małżeństwa i mieszkania razem. Nie chcę tego zmieniać. Tym bardziej boli to, że on jest tak zaangażowany. Strasznie się boję, że zrobię mu krzywdę. Już mu pewnie ją robię, mając takie myśli, a udając, że jest okej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widocznie jeszcze nie dorosłaś do związków, a być może nigdy ne poczujesz potrzeby bliskości z drugim człowiekiem. Zakończ to, bo ciągnięciem tego dalej tylko krzywdzisz tego faceta i dajesz mu złudne nadzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze ze sobą dużo gadaliśmy i on wie, że ja najlepiej czuję się sama ze sobą. Powiedział 'trzeba to zmienić'. Ale ze mną jest coraz gorzej. Ale o tym już nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, myślałam, że się oswoję z tym wszystkim. Mam 25 lat, wcześniej też byłam w związku, też zakończonym przeze mnie, ale akurat ewidentnie był tam brak szacunku z jego strony,a ja nie miałam zamiaru tkwić w tej relacji w imię 'bycia z kimś'. Myślałam, że będzie lepiej. Nie jest. I nie wiem, czy będzie. Może po prostu mam jakiś mały kryzys...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie baw się uczuciami tylko mu powiedz jak jest i tyle Może pozna inna kobietę i będą szczęśliwi Nie każdy chce być w zwiazku ja byłem 18lat teraz jestem wolny i nie chce więcej kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bawię się uczuciami. Tylko się tez martwię, że może to przejściowe i potem będę żałowąc tego, że nie próbowałam dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może dodatkowo martwię się tym, że on bardzo boi się mnie stracić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On potrafił panikować jak niedawno właśnie wolałam się trochę rzadziej spotykać i przełożyłam nasze spotkanie. Pisał mi, że się boi, że będziemy się rzadziej spotykać etc., że chciał częściej. Kłaść się spać chciał po 20, ale pociagnęłam go za język, bo czułam, że coś jest na rzeczy. Nadwrażliwy jest pod takimi względami wyjątkowo, jeśli chodzi o inne sprawy, to nie jest aż taki, tylko w kwestii naszej relacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj mu spokój, zrób przysługę i odejdź. Nie bądź z nim z litości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest jeszcze fakt utrudniający to wszystko. Jego brat jest zaręczony z moją siostrą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie odejdzie bo myśli o własnej doopie i o tym "co będzie jak odejdę a później mi się odwidzi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O nim tez myślę. Wiem, jak jego to dotknie. Ja po prostu cenię go za wiele rzeczy, on ma wiele cech których zawsze szukałam u ludzi. Ciężko tak po prostu wyrzucić to do kosza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zresztą jak kiedys na początkach cos o tym gadaliśmy i ja mowilam ze jestem taka i taka to mi powiedział ze najgorsza rzeczą jaka mogłabym zrobic to odejść. Ze trzeba próbować znaleźć jakieś inne wyjscie Troche tez mi sie to nie podoba, bo on jakby nigdy nie zapytal, czy ja bede szczęśliwa w takm układzie. Tez patrzy glownie na swoje odczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety mało kto umie prawdziwie kochac Większość raczej patrzy tylko na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostatnio tez mowilam ze jestem zmęczona i chce juz jechać do domu ( a to i tak była juz polnoc), ze chce sie wyspać bo następnego dnia mam troche do zrobienia, a on nie zwracał na to uwagi. Chciał ppsiedziec w aucie i pogadać i poprzytulać sie. Nie obchodziła go reszta Ja zawsze widzę jak jest zmęczony, każe mu sie wyspać etc i sie martwię... Gdyby mi powiedział, ze jest zmęczony, to nie zatrzymywałabym go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A my siedzieliśmy w aucie na takim lekkim odludziu, spory kawal od mojego domu (on mnie zawsze odwozi). Jakbym sie z nim pokłóciła i chciala pojechać sama to nawet nie miałabym czym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mi się wydaje że boisz się tego że on się tak zaangażował i stara się ciebie zmienić, boisz się że utracisz swoją wolność i swój świat, ale niekoniecznie tak musi być o ile szczerze ze sobą porozmawiacie i zaakceptujecie swoje osobowości nawzajem, dając sobie czas dla samych siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, tego tez sie boje. Widzę, jakie on ma tez skłonności. Ja mu mowilam, ze moze sie nie dać pogodzic pewnych rzeczy. A on uparty jak osioł My dużo gadamy ale wiadomo, ze pewnych rzeczach to ja musze chodzić na kompromisy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On w wielu tez poszedł, ale wkontekscie spotykania sie etc tak jak wyżej napisałam - on od razu panikuje. To jest sfera, w której nie zgodzimy sie pewnie nigdy. Skoro on juz myśli o mieszkaniu razem, a dla mnie to odlegle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jdj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie różne potrzeby i charaktery i raczej nie ma sensu tego ciągnąć dalej, ty chyba introwertyczka, niezbyt wylewna, być może bojąca się pokochać i zaufać, aby nie zostać skrzywdzoną, a on... egoista który myśli tylko o tym aby jemu było dobrze i szuka w partnerce osoby która będzie spełniać jego życzenia i robić wszystko to czego on chce, dziś niestety większość z takich powodów wchodzi w związki, bo myślą ze partner/partnerka będzie spełniać ich zachcianki i odmieni ich życie. Odpuść jeśli nie czujesz się na siłach, bo najwidoczniej nie jesteście dla siebie stworzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mu ufam, naprawde - ale mam po prostu wątpliwości, jakby otwierają mi sie oczy na pewne rzeczy I nie powiedziałabym ze jestem mało wylewna, aktywnie sie nim interesuje, martwię. Mimo wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mało wylewna w sensie okazywania uczuć i czułości, to że się martwisz nie świadczy o miłości, a przynajmniej nie w takim sensie w jakim powinno w związku... o przyjaciół też się martwimy, ale nie czujemy potrzeby się z nimi miziać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niekoniecznie. Ja tez sie chętnie przytulam, lapie go za rękę, głaszczę po policzku. Ale nie az tak jak on, on mógłby ciągle mieć kontakt fizyczny, przytulać sid godzinami (na poczatku zwiazku to po pare ladnych godzin chcial sie tulic i ja sie zgadzalam ale potem mialam dosc). Dla mnie to jest az szokujące ze ktoś tak ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×