Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Poirytowana1989

Poirytowana zona:(

Polecane posty

Gość Poirytowana1989

Czesc Wam..pisze bo juz sama nie wiem co robic. Skonczyly mi sie pomysly..wyszlam za maz rok temu. Mam 27 lat, z moim mezem jestesmy razem ponad 4 lata. Ukladalo sie roznie, ale pierwsze lata uwazam za naprawde szczesliwe. Schody zaczely sie po slubie, kiedy zaczelam sie coraz bardziej " czepiac" meza. Juz tlumacze o co chodzi..ogolnie moj maz to dobry czlowiek. Pracuje, jest odpowiedzialny, zajmuje sie domem, sprzata, kocha dzieci i zwierzeta . Oczywiscie ma rowniez wady, ktore mieszkajac z nim przed slubem widzialam, ale wtedy nie doprowadzaly mnie one do takiej irytacji jak teraz..glowna wada mojego meza jest nerwowosc, wybuchanie z byle powodu..z tego wlasnie powodu dochodzilo miedzy nami do wielu klotni, co przy mojej emocjonalnosci zawsze konczylo sie placzem i myslami o rozwodzie. Mezowi jednak bardzo na nas zalezalo, wiem ze bardzo mnie kocha i zawsze o nas walczyl tak wiec zaczal nad soba pracowac i musze przyznac ze sa efekty. Jednak to nie koniec problemow. Najwiekszym problemem dla mnie jest to ze niektore zachowania meza irytuja mnie tak bardzo ze nie potrafie "sie nie czepiac"...chodzi mi o jego glupie zarciki, przynoszone z pracy, ciagle komentowanie wszystkiego co widzi dookola jadac samochodem, nadmierna emocjonalnosc, gadanie "o glupotach", nawet widzac ze kogos to nie interesuje...ja zawsze bylam bardzo "dojrzala", powazniejsza i samodzielna..myslalam ze jezeli bede z nim rozmawiac, starac sie to razem uda nam sie zmienic te zachowania..maz tyle dla mnie zmienil..zaczal panowac nad nerwami, stal sie bardziej operatywny, zaczal ze mna rozmawiac a nie obrazac sie, akceptuje mnie w pelni i kocha, znosi ta wszystko..ale juz pomalu zaczyna miec dosc tego ciaglego kontrolowania, poprawiania, jak on to mowi kazan, upominania , moich wybuchow zlosci...chcialam zaakceptowac go w pelni, przymknac oczy na jego "dziecinne zachowania", glupie (dla mnie) zarty i komentowanie wszystkiego..ale nie dajw rady..i pomimo tego co udalo nam sie juz zmienic trace w to wszystko wiare, ze poprostu kiedys wszystko bedzie ok a ja nie bede sie irytowac i bede meza w pelni akceptowac..sa momenty ze jest dobrze..np tydzien sie nie klocimy i jestem szczesliwa ale wystarczy jego glupi zart, niestosowne zachowanie i wpadam w zlosc i irytacje, zaczynam robic mu kazania, plakac ze inni faceci sa powazniejsi, nie gadaja glupot i zeby w koncu dojrzal bo ma juz 27 lat i zalozyl rodzine..wszyscy dookola lubia mojego meza, nawet moja mama czy siostra i twierdza ze nie doceniam co mam..ale to nie one spedzaja z moim mezem dnie i noce, a uczucie irytacji i zlosci jest coraz silniejsze..przed slubem az tak mi wady meza nie przeszkadzaly..czy sa szanse ze on spowaznieje?? Juz nie wiem co robic..walczyc o to malzenstwo? Rozstac sie? Czy moze dac czas zebysmy sie "dotarli".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie wpadłaś na to, że to TY masz problem? Żeby jeden żart powodował wybuch złość, płaczu? Kobieto, Ty masz problemy emocjonalne, idź do psychologa. Na miejscu Twojego męża też miałabym Ciebie dosyć, wyluzuj trochę, nie musisz całe życie być taka poważna i sztywna jak kij od miotły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żal mi Twojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba z tobą jest coś nie tak. Żeby o wszystko się czepiać faceta ? Wyolbrzymiasz problem wg mnie. Robisz aferę z jego żartów nawet. Aż nie mogę tego pojąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja myślę że po prostu ci/ "przeszło" i już go nie kochasz. Miłość potrafi minąć - stąd ta coraz większa irytacja. to nie jest ten jedyny - jedyny ratunek odejść - ale jak chcesz z nim być z litości to się męcz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja tak bardzo szukałam takiego wesołego faceta który nie jest zbyt poważny i zawsze spotykałam samych poważnych więc niestety ja to mam pecha, a ten pech by się tobie przydał z tego co widz. To może się zamienimy na facetów ty weźmiesz mojego poważnego a ja twojego wyluzowanego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro inni lubią twojego męża to z tobą jest coś nie tak. Człowiek musi trochę żartować żeby nie zwariować. Poważnie to będziemy w trumnie leżeć. Wyluzuj to się lepiej poczujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Radio Samiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety autorko gdy odchodzą tacy jak ty już na zawsze to nie jest smutek a ulga,pomysl o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby to debile
Autorka typowa durna baba szukająca ideału z TV, a jakby był idealny to TEŻ by miała z tym problem. Babo idź się lecz, bo przypièrdalasz się o drobiazji, ty też masz wady i on ci tego nie wytyka, jesteś chora LECZ SIĘ, szkoda tylko faceta, co za tępą suke wziął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia qrwa
szkoda mi tego faceta, on ją powinien lać po ryju codziennie, to by zobaczyła dopiero WADE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O rety.... dobrze że mój mąż jest tolerancyjny i normalny i nie robi mi jazd że mam 33 lata a zachowuje się czasem jak dzieciak, lubię cieszyć się życiem i mieć fun, ale jak Ci tak zalezy żeby mieć sztywnego męża proponuję kupić smoking i znaleźć nowego starszego chlopa, najlepiej z traumami i po przejściach.... taki bedzie zrezygnowany, sfrustrowany i nieszczęśliwy. Bedzie wam razem dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poirytowana zona
Widzę, że każdy z Was wydał już na mnie osąd i każdy z Was tak bezwarunkowo kocha swoje żony i mężów..w takim razie gratuluje. Mam wiele koleżanek, które również narzekają na wady swoich mężów. Ja rozumiem, że KAŻDY ma wady, ja również, tylko nie mogę zrozumieć dlaczego tak bardzo irytuję się wieloma zachowaniami mojego męża..bardzo się staram nie reagować tak emocjonalnie, ale to jest silniejsze ode mnie. Widzę, że mąż mnie bardzo kocha, i się stara, dziś rano przed praca powiedział mi, żebym dała u trochę czasu, że on będzie dalej pracował nad sobą, że już dużo zmienił bo on to widzi i postara się wydorośleć i zachowywać poważniej..tylko że ja tracę w to wiarę. On po prostu taki jest, wszystko musi skomentować co widzi, jest bardzo emocjonalny, więc nawet przejeżdżający samochód albo ubranie kolegi potrafi wzbudzić w nim zdziwienie i komentarz w stylu " oooo,,patrz..widziałas jakie on ma spodnie?? zaje.." a ja go wtedy pytam co w tym takiego emocjonującego? a on się śmieje, bo dla niego jego wygląd byl zabawny..mój mąż lubi pokazywać mi glupie filmiki na yt albo śpiewa mi do telefonu " ty jestes skarbem mym.."...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
postara się wydorośleć i zachowywać poważniej. x Brakuje ci dystansu do siebie i świata. Czemu nie można się trochę powygłupiać? Co w tym złego? Pewnie nie wypada, co? Tacy ludzie są najgorsi właśnie. On zarabia, jest odpowiedzialny. To są przymioty dorosłości, a nie to że sobie strzela żarty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" oooo,,patrz..widziałas jakie on ma spodnie?? zaje.." a ja go wtedy pytam co w tym takiego emocjonującego? a on się śmieje, bo dla niego jego wygląd byl zabawny..mój mąż lubi pokazywać mi glupie filmiki na yt albo śpiewa mi do telefonu " ty jestes skarbem mym.."... X I Ty o takie rzeczy tak się denerwujesz? Powtórzę, idź do psychologa. W dzieciństwie musiałaś połknąć kij od miotły, że taka sztywna jesteś? A może rodzice wprowadzali w domu zasady rodem z wojska? Żarty, śmiech był zły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież Ty nie kochasz swojego męża tylko tego kogoś kim stara się on być. Gdy skończy mu się energia na to staranie się być tym kimś, kim chcesz aby on był Wasz związek skazany jest na porażkę... Ty masz swój obraz mężczyzny, a on próbuje nim być. Ta ciągła zabawa dwie strony kosztuje dużo życiowej energii. Kocha się pomimo a nie za coś. Ty ewidentnie kochasz go za coś. Za to że się "pozmieniał"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście kazdy ma wady i zalety, ale ty zachowujesz sie jak wredna suuka,facet przychodzi z pracy chce ci opowiedziec jak było a ciebie to irytuje, na tym polega małzeństwo na rozmowie, juz cievirytuje ze opowie jakis zarcik, bo cie kocha i chce sie z toba dzielic wszystkim co was dotyczy, ,mój też jak jedzie samochodem cos tam powie co widzi ale ja tez cos powiem i jest fajnie jest temat do rozmowy, -zachowujesz sie jak wredna egoistyczna żmija, marnujesz facetowi zycie, może lepiej by jednak byłoby znalazł sobie inna co by go doceniła, masz kłopoty sama ze soba, nie pomysłałas zeon sie z toba meczy i ze to ty powinnaś zaczac pracowac nad soba by nie marnowac facetowi zycia, idz do psychologa lub psychiatry bo jestes rozchwiana emocjonalnie i psychicznie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poirytowana zona
Wiem, że kocha się kogoś takim jakim jest..i tak bylo przez pierwsze lata z mojej strony i mój mąż zawsze powtarza, że to byl najszczęśliwszy okres w jego życiu..on był pewien, że chce ze mna wziąć ślub i nie ma dnia, żeby mi nie powiedział jak bardzo mnie kocha..ja tez bym tak chciała, ale co poradze, że kiedy np siedzimy w towarzystwie cały czas siedze zestresowana, jak zachowa sie mój mąż..czy nie powie głupiego żartu, czy nie zanudza ludzi swoim gadaniem o autach i ciagle patrzę na reakcje innych..porównuje go do innych znanych mi facetów i każdy wydaję się być poważniejszy i bardziej szanowany..chodz to moze byc tylko w mojej glowie..jeżeli chodzi o moja rodzinę, to mój ojciec zawsze byl bardzo poważny, tyb obserwatora przy stole, ktory zawsze mówił, że coś nie wypada, że mam sie zachowywać, co sobie inni pomyślą, może mam to po nim..największy lęk mam kiedy mój mąż zartuje coś przy stole i widzę ironiczny śmiech mojego ojca dla którego ten zart " był poprostu głupi" i nie wiem jak zareagować..na chwile obecną mieszkamy z mężem u moich rodziców, gdyż odkładamy pieniądze na budowę domu. Wczesniej wynajmowaliśmy mieszkanie i może temu nie było we mnie aż takiej irytacji z zachowania męża..ja sama siebie nie rozumie..męcze go, a on z tej milosci walczy o to wszystko i probuje sie zmieniac..ja probuje go zaakceptowac ale mi nie wychodzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poirytowana zona
Wiem, że kocha się kogoś takim jakim jest..i tak bylo przez pierwsze lata z mojej strony i mój mąż zawsze powtarza, że to byl najszczęśliwszy okres w jego życiu..on był pewien, że chce ze mna wziąć ślub i nie ma dnia, żeby mi nie powiedział jak bardzo mnie kocha..ja tez bym tak chciała, ale co poradze, że kiedy np siedzimy w towarzystwie cały czas siedze zestresowana, jak zachowa sie mój mąż..czy nie powie głupiego żartu, czy nie zanudza ludzi swoim gadaniem o autach i ciagle patrzę na reakcje innych..porównuje go do innych znanych mi facetów i każdy wydaję się być poważniejszy i bardziej szanowany..chodz to moze byc tylko w mojej glowie..jeżeli chodzi o moja rodzinę, to mój ojciec zawsze byl bardzo poważny, tyb obserwatora przy stole, ktory zawsze mówił, że coś nie wypada, że mam sie zachowywać, co sobie inni pomyślą, może mam to po nim..największy lęk mam kiedy mój mąż zartuje coś przy stole i widzę ironiczny śmiech mojego ojca dla którego ten zart " był poprostu głupi" i nie wiem jak zareagować..na chwile obecną mieszkamy z mężem u moich rodziców, gdyż odkładamy pieniądze na budowę domu. Wczesniej wynajmowaliśmy mieszkanie i może temu nie było we mnie aż takiej irytacji z zachowania męża..ja sama siebie nie rozumie..męcze go, a on z tej milosci walczy o to wszystko i probuje sie zmieniac..ja probuje go zaakceptowac ale mi nie wychodzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc trafiłam. Wyniosłaś to z domu. Do psychologa, powtórzę po raz trzeci, problem nie jest w Twoim mężu, tylko w TOBIE. Powielasz wzór, jesteś swoim ojcem, zrób coś z tym, bo mąż w końcu nie wytrzyma i Cię zostawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spoko, poczekaj za chwilę będziesz po rozwodzie.Twój maż stara się zmienić dla ciebie , bo kocha, bo mu zależy, ale ten etap nie trwa wiecznie.Przejdzie mu ochota na zmiany, wycofa się, potem pozna normalną, wyluzowaną babkę i będą żyli długo i szczęśliwie, a ty jako samotny toksyk popadniesz w otępienie,przeplatane żalem za zmarnowanym związkiem. Dalej brnij , upieraj si,ę przy swoim, pomóz temu facetowi szybciej zacząć nowe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mała dziewczynka boi się ojca, boi się jego oceny, krytyki, sprowadza męża do roli chłopca, którego ojciec też ocenia.Dziewczyno ty, masz mega problem ale ze sobą. Szukaj gdzieś ;pomocy, bo zniszczysz wam życie.Maż faktycznie jak ktos napisała odejdzie i ułozy sobie życia, ale ty zostaniesz sama jak palec.Wyszłam z chorej rodziny, jesteś typowym DDD, poczytaj sonie o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widac ze nie masz innych problemów to wymyslasz sibie bzdury. Kobieto problemem bylby brak kasy, choroba,alkoholizm czy przemoc a nie ze mąż jest czlowiekiem emocjonalnym i radosnym. Puknij sie w czoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jaka jest Twoja mama? X Pewnie zahukana, żyje pod dyktando męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poirytowana zona
Moja mama nie jest zahukona..wrecz powiedzialabym odwrotnie. Cale zycie walczyla z ojcem tak wiec temat klotni i awantur nie jest mi obcy. A ze jestem DDA tez wiem od jakiegos czasu. Pracuje nad soba ale ciezko jest zmienic sposob myslenia i patrzenia na swiat ktory uksztaltowal sie przez wiele lat zycia. Dlatego gdy spotkalam meza, ktory pokochal mnie tak mocno uwierzylam ze teraz wszystko sie juz pouklada. Z czasen jednak coraz wiecej rzeczy zaczynalo mnie irytowac w mezu i jest jak jest. Jestem w martwym punkcie i nie wiem co dalej. Z jednej strony maz, ktory walczy o nas, stara sie zmienic i kocha, z drugiej wszyscy" dookola" ktorzy mowia ze wina jest we mnie, a na koncu ja i to co czuje, czyli nieumiejtnosc odnalezienia sie w malzenstwie, ze nie jestem taka szczesliwa jak zawsze o tym marzylam jako dziecko, ze moj maz nie jest typem "silnego faceta" powaznego ktory mnie ochroni i zapewni przyszlosc, chociaz ma wiele innych zalet ..ciezko mi z nim, ciezko bez niego a ciagle zmienianie jego nie ma sensu. Zmienic tego co czuje tez nie umiem..mam dosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyna rada psycholog, inaczej stracisz meża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zmienisz sposobu myślenia sama, musisz iśc na terapię i odciąć się/ograniczyć kontakty do MINIMUM z rodzicami. Psycholog i to jak najszybciej, wiem co mówię, bo sama jestem DDA, nie da się samemu z tym uporać, MUSISZ skorzystać z pomocy, jeśli oczywiście w końcu chcesz żyć normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, rozumiem Cię bo robiłam to samo mojemu ukochanemu. Teoretycznie to typ samca alfa, pewny siebie ale przy tym otwarty na ludzi, sympatyczny. W takim się zakochałam. Po jakimś czasie zaczęłam zauważać jego "wady": rozmowy o pieniądzach swoich czy cudzych, ekscytowanie się markowymi rzeczami, komentowanie negatywnie jazdy innych kierowców. Strofowałam go wielokrotnie jak byliśmy sami, bądź jak byliśmy wśród innych. Niby nie robiłam awantur ale zdarzały się docinki, spojrzenia które rozumiał i widział każdy, podważanie jego ocen czy propozycji przy innych (myślałam, boże jak on może nie rozumieć, że nie każdego stać na obiad za 100 zł, co za kretyn) no i popierałam zawsze pomysły innych. On to znosił, do czasu... Była spokojna rozmowa, podsumowanie tego co go boli i rozstanie. Nie czuł się kochany, czuł się stłamszony, podcinałam go w grupie, ciągle krytykowałam. Potrzebny był mi ten kubeł zimnej wody bo miał 100% racji. Kocham go strasznie, jest cudownym, dobrym człowiekiem prócz kilku małych przywar. Od tamtego czasu mocno uważam na SWOJE zachowanie, na to by wspierać jego pomysły, a kiedy są nie po mojej myśli (a tak na serio nie pomyśli innych bo ja zawsze chcę innych zadowolić) czekam aż ktoś inny coś zaproponuje i dochodzimy wtedy do kompromisu. Jak znowu wydziera się na kierowcę innego to albo zaczynam inny temat albo się "wyłącza", nie kłapię ozorem jak dotychczas;) Piszesz, że Twój mąż jest lubiany w towarzystwie, mimo tego, że wg Ciebie ma żenujące żarty i gada głupoty. Widocznie tak jak i mnie, zależy Ci na zaspokojeniu potrzeb innych i stąd oceniasz negatywnie jego zachowanie. Jestem pewna, ze gdyby to kolega się tak zachowywał, nie miałabyś nic przeciwko. Uważam, że problem jest w Tobie. Ja przepracowałam swoje zachowanie i widzę, że to ja była kiepską dziewczyną. Po powrocie zmieniłam bardzo dużo w swoim podejściu - on jest najważniejszy (co nie znaczy, że się nigdy nie kłócimy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poirytowana zona
Nie wiem kim jestes autorko powyzszego tekstu ale trafilas w 100% w to o co mi chodzi..nawet te same zachowania opisalas, ktore ja mam, ten sam sposob myslenia i reakcji z tym ze ja mam wybuchowy charakter wiec u mnie ciezko o spokojna rozmowe. Z tym zadowalaniem wszystkich dookola tez masz racje. Jezeli kolega mowi glupi zart to sie smieje, a nie irytuje jak w przypadku meza..Zawsze sie martwie co sobie inni pomysla..a jezeli chodzi o krytykowanie innych czy kierowcow udalo mi sie juz w to mezu zmienic i naprawde rzadko to robi..wogole w ciagu 8 miesiecy malzesntwa udalo mi sie duzo zmienic, tylko ze wciaz jest mi za malo. Ale dziekuje za zrozumienie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×