Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Szymi124

Czy kiedykolwiek jej wybaczyć?

Polecane posty

Gość Szymi124

Witam wszystkich serdecznie. Jestem, tzn byłem w związku z dziewczyną 2,5 roku. Przez 2 lata to było coś naprawdę niesamowitego, latała za mną, starała się, często pisała i dzwoniła. Strasznie ją kochałem ale chyba poczułem się zbyt pewnie. Do naszej relacji zaczęła wkradać się mała rutyna. Gdy dzwoniła to często nie chciało mi się z nią rozmawiać, chłodno i krótko odpowiadałem, albo pisałem 1-2 smsy żeby mieć spokój. Kupiłem sobie nowe auto, na którego punkcie miałem jakieś schizy. Gdy ktoś trzasnał mi drzwiami czy cokolwiek byłem wściekły. Często bez powodu chodziłem bez humoru. Ono chyba stało się ważniejsze od niej. Nawet nie wiem kiedy ale przestaliśmy się kochać, codziennie oglądałem tylko filmiki i nie zauważałem tego, że w ogóle jej nie dotykam i nie ma między nami tej bliskości, choć rozmawiać potrafiliśmy zawsze i o wszystkim. Zacząłem obrażać się na znajomych, odsuwać ich od siebie i ich poniżać gdy tylko coś mnie wkurzyło z ich strony. To było mega dziecinne, ale zauważyłem to wszystko i przejrzałem na oczy dopiero tydzień temu w piątek. Gdy byliśmy u niej, ona leżała na łóżku odwrotnie, zero przytulania ani nic. Po powrocie do domu napisałem do niej, że widzę, że coś między nami jest nie tak. Wtedy z jej strony nastąpiła lawina smsów. Pisała, że się zmieniłem, że to już nie to co kiedyś, że ona nie wie co robić. Najgorsze co usłyszałem to to, że ona nie czuje już takiej potrzeby bliskości i przeraża ją to, że to wszystko stało się jej obojętne i sama nie wie czy chce to naprawiać. Dopiero wtedy zrozumiałem, jak się zmieniłem i wszystko powoli niszczyłem. Poznała mnie jako słodkiego, kochanego wariata, a stałem się wiecznie naburmuszonym, zimnym typem. Byłem chyba zbyt pewny, że ode mnie nie odejdzie i stąd to wszystko. Przechodząc do meritum sprawy. W ostatnim tygodniu jeszcze będąc razem bezczelnie, prosto w oczy mnie oklamywała. Sytuacja 1 z poniedziałku : chciałem jak zawsze przyjechać po nią po pracy, spotkałem się z odmową, że musi poprzebywać w domu itd. Dowiedziałem się od jej siostry, że owszem wróciła do domu, a następnie spotkała się z kolegą z dawnych czasów i wróciła do domu ok 22. Sytuacja 2 z wtorku : byliśmy razem na siłowni i powiedziała mi, że po niej wróci z tatą bo jest w pracy i umówiła się z przyjaciółka na piwo. Dowiedziałem się oczywiście nie od niej, że raz jej ojciec nie był nawet tego dnia w pracy, a dwa przyjaciółka nawet o niczym nie wiedziała. Ten gość czekał już na nią pod siłownią. W środę mieliśmy rocznicę i się rozstalismy. Powiedziała, że ona już nic nie czuje, że przegapiliśmy to wszystko, że chyba jest już za późno. Mówiła, że zawsze myślała, że założy ze mna rodzinę i będziemy mieli dzieci, ale ona jakoś teraz tego jeszcze nie chce. Od 14 roku życia jest w związkach i chyba się nie wyszalała. Nigdy jej nie ograniczałem, pozwalałem jej na wszystko i teraz wiem, że to był błąd. Pytałem ją prosto w oczy, że wszystko rozumiem, ale niech powie mi czy jest ktoś trzeci. Stanowczo twierdziła, że nie. O tym koledze dowiedziałem się dopiero w piątek i posklejałem wszystkie fakty te z poniedziałku, wtorku itd. To był potężny cios. Spotkaliśmy się i wszystko jej na spokojnie wygarnąłem. Już wtedy widziałem, jak bardzo żałowała tych kłamstw. Ten koleś to jej kolega, z którym normalnie nie miała kontaktu. Napisał do niej i ona dzięki niemu zauważyła, że między namj jest kiepsko. Stanowczo twierdzi, że mnie nie zdradziła, że nawet się nie całowali. Że nie rozstaliśmy się po to żeby ona z nim była tylko dlatego, że od kilku miesięcy nam się nie ukladało. Ciekawostką jest to, że ten typ to zwykłe zero, zrobil sobie dziecko w wieku 17lat i prowadzi bardzo luźny tryb życia. Spotkałem go wczoraj na mieście. Zapytałem wprost czy mnie zdradziła i kto inicjował spotkania. Powiedział, że nic nie było i to ona chciała się spotykać. Zadzwoniłem do niej po tym i stwierdziła, że to on przeważnie pisał pierwszy i inicjował spotkania. Powiedziała, że potrzebuje czasu. Ja wiem, że ona to sobie wszystko przemyśli. Bo ja już przemyślałem, ocknąłem się gdy było za późno. Byłbym inny i traktowałbym ja całkiem inaczej. Tak jak należy. Ale powiedzcie mi czy takie kłamstwa można wybaczyć i od tak o nich zapomnieć? Czy to już nigdy nie będzie to samo? Czuję, że nie zdradziła ale czy to tylko moje pobożne życzenie i kolejne jej kłamstwo? Jestem załamany. Myślałem, że to ta jedyna. Nie mogę się pozbierać. Gdyby to był ktoś nowy, przystojniejszy itd to ok, ale kolega z dzieckiem? Nie chce mi się wierzyć w zdradę. Ale chyba same te klamstwa już nią są? Byliśmy jeszcze razem.. Co robić, co myślicie? Zapomnieć o niej raz na zawsze czy co? Mam 23 lata, ona 21

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomieszanie z poplątaniem 1/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To, że się spotyka z jakimś kolesiem wcale nie znaczy, że będą razem. Odsunęliście się od siebie, może uczucie wygasło albo przygasło trochę. Dajcie sobie czas. Na spokojnie przemyślcie wasz związek. Jak trochę ochłoniecie to spojrzycie na sprawy trzeźwym okiem i będzie Wam łatwiej zrozumieć co do siebie czujecie i czy jeszcze warto do tego wracać. Na takie rzeczy trzeba czasu. Spokojnie to sobie przemyślcie. Zdarza się przecież tak, że uczucie się wypala. Mimo że wcześniej się myślało, że to związek na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nic z tego tekstu mie rozumiem,pomieszanie z poplątaniem.Ja bym na jej miejscu nie wybaczyła tobie takiego tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×