Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość qurex

Niekończące się mdłości

Polecane posty

Gość qurex

Nigdy nie miałam problemów z żołądkiem. Zaczęło się z zasadzie 5 lat temu. Często chorowałam na ,,grypy żołądkowe'', które zamiast kilku dni, trwały po kilka tygodni. Lekarze zganiali to na wiek, stres, bakterie w powietrzu. Przepisywali ranigast i nospę na przemian. Problemy jednak się nawarstwiały. Męczyłam się po każdym posiłku, jadłam coraz mniej. Do mdłości i bólu żołądka doszły zawroty głowy, totalne osłabienie. Bardzo dużo schudłam. Było coraz gorzej. Trudno było mi dojechać na zajęcia, po drodze kilka razy wysiadałam z autobusu. Często wymiotowałam, zdarzało mi się odwadniać i lądować na kroplówkach. Wtedy zaczęła się konkretniejsza diagnostyka. Badania krwi, moczu - w zasadzie w normie, albo lekko poza nią. Kał na pasożyty i krew utajoną - nic specjalnego. USG - poza niskim echem trzustki jest spoko Tomografia jamy brzusznej - co prawda jakieś zmiany na jelitach ,,rozmazane odcinki'', ale w przychodni uznali, że aparat się zawiesił (spoko) Tomografia głowy - okej Pierwsza gastroskopia - nic Na zasadzie prób i błędów dostawałam mnóstwo leków na odkwaszanie żołądka. Omeprazole, polprazole. Raczej bez efektów. Chyba, że ubocznych. Druga gastroskopia - zalegająca żółć w żołądku i helicobacter Eureka! Znaleźli helicobactera. Brałam standardową kurację antybiotykową, ale bardzo źle ją znosiłam. Wymiotowałam po lekarstwach, znowu szpital i odwodnienie. Lekarz zalecił przerwać kurację. Minęło kilka miesięcy i doszłam do siebie. Żyłam sobie spokojnie, jadłam lekko i było dobrze. Na każdy cięższy posiłek, czy coś smażonego reagowałam źle. Ale po takich przebojach z żołądkiem nie jest trudno się dziwić. Byłam w stanie się z tym pogodzić. Najważniejsze było to, że mogę funkcjonować poprawnie. Niestety... Wszystko wróciło. Znowu zaczęłam czuć się gorzej. Nawet po swoich lekkich posiłkach czuję się kiepsko. Chyba najgorzej jest rano. Budzę się ze strasznym bólem, okropnymi mdłościami i siłą wmuszam w siebie coś do jedzenia. Trudno mi sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz miałam apetyt. W dodatku cały czas mi się odbija. Pusto, szarpiąco, okropnie. Wystarczy, że delikatnie dotknę żołądka. Nie ukrywam, że to kiepski stan. Który często pojawia się nagle. Czuję się dobrze, siedzę w kinie ze znajomymi, a tutaj nagle trach... znowu. Nie mam już siły słuchać, że to TYLKO STRES. To niemożliwe. Jasne, że są sytuacje, kiedy się stresuję i to wszystko się nasila. Ale bez przesady. Zawsze byłam i mam nadzieje będę optymistką. Zresztą trudno się nie stresować, jak wszyscy dookoła Ciebie jedzą kebaby, cieszą się życiem, a Ty męczysz się po bułce z dżemem. Metoda prób i błędów też brała pod uwagę leki uspokajające, ale poza tym, że spałam cały dzień - żołądkowo bez zmian. Lekarz, który robił mi ostatnio USG stwierdził, że z woreczkiem coś jest nie tak. Gruba ścianka, dziwny kształt. Wysłał na dokładniejsze usg do szpitala, ale tam wynik spoko. Czekam na kolejną gastroskopię i już nie wiem co myśleć. Tracę najfajniejsze lata życia na bieganie po lekarzach. Czy jest tutaj ktoś, kto ma podobne doświadczenia? W wersji skrótowej, bo prawdziwy referat się z tego zrobił: mdłości, ból żołądka, puste odbijanie, uczucie sytości nawet po małym posiłku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×