Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość boda
naprawdę cięzko.zapominac. a jeszcze zapominać patrząc codziennie w te urokliwe oczy , słuchając ciepłego głosu i ... a maska którą trzeba załozyc -obojętności wcale tak nie pomaga - tylko jest taka cięzka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boda - wszystko mozna pokonac, tylko trzeba znalezc w sobie duzo sily, samozaparcia i przede wszystkim chciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alita
Wiecie co.. a ja spotkalam sie z przypadkiem "piep.... Wertera" (takie nazewnictwo nic nie poradze ;P ) Kiedy ja kogos mialam - to szczegol, ze on tez mial dziewczyne - to nie przeszkadzalo mu smolic do mnie cholewek- podrywal mnie, wysylal smsiki po nocach ze chce sie przyutulic, ale nie moze, caluski, usmieszki mnostwo tego badziewia. Nigdy jednak nie powiedzial wprost co czuje ale dawal wiele razy do zrozumienia. Ja tez mu oznajmilam ze nie jest mi obojetny. Zerwalam ze swoim chlopakiem - po kilku latach zwiazku - nie ukrywam ze On byl jednym z przewazajacych powodow - bo nie potrafilam spedzic dnia nie myslac o Nim. I co sie stalo? Nic, nie odzywa sie, nie ma dla mnie czasu. Zachowuje sie jakby nigdy nic - jak sie dowiedzialam poprawilo mu sie w relacjach z dziewczyna i juz nie jest zainteresowany mna. A ja - ten srodek antydepresyjny, ktory moze sobie isc na poleczke czuje sie podle - jak nigdy. Najgorsze jest to, ze dalej do Niego wiele czuje - i wystarczy jedno jego slowo i bede skakac jak ratlerek. Nienawidze tego w sobie - ale wiem ze nie moge tego zmienic - tak jak i faktu, ze prawie kazdy dzien przeplakuje z powodu takiego pierdoly - ktory juz nawet nie ma czasu napisac "czesc" na gg ani nawet "sper..aj" - a juz by cos bylo - bo wtedy bym przekonala siebie wewnetrznie ze juz koniec a tak to nie potrafie zdusic tej cholernej nadzei - ze a noz on mnie kocha i wytlumaczy sie ze naprawde nie mial czasu i ze byl w trudnym okresie ale bedzie juz dobrze - byle jaka bajera - kazda by mne przekonala... Najgorsza jest ta cisza... ona zabija dusze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj był piękny dzień, ze spadającymi złotymi liścmi, z deszczem rano i słonkiem popołudniu. Lubię takie dni. Dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu wybrałam się na długi spacer do miasta, wolna od mysli o nim, wolna od wspomnien. Tak fajnie wylaczyc sie zupelnie i tylko cieszyc sie chwilka, dniem dzisiejszym. Tak fajnie nie myslec o nim...mysle dopiero teraz ale ciesze sie, ze potrafie juz myslec o innych rzeczach, ze nie jest moja pierwsza i ostatnia mysla dnia... Chociaz musze przyznac, ze jeszcze dwa dni temu ryczalam, bo znowu mi dokopal.Moze nieumyslnie, moze umyslnie, nie wiem. Pozbylam sie mojej najcenniejszej rzeczy od niego... Mam jeszce kilka, te mu odesle... Jutro znowu beda leciec liscie z drzew... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boda
no tak to logiczne .macie rację . zawsze wiem jak komuś poradzić pomóc ale sobie to nie potrafię . Udaję że jest dobrze . robię kawę podaję . pijemy ją potem inni dołączają się do rozmowy i tak ładnie to wszystko wygląda a serce wali jak oszalałe. A kiedy idziemy do swoich domów to myśli są tak daleko - wiem można znaleźć tysiące zajęć . ale one nie "zabiją" dotyku i ciepła jego dłoni. Jego misiowaty głos tak dzwięczy w uszach i jakoś tak zawsze znajdze się moment aby na siebie cieplo popatrzeć. A ten wzrok przeszywa dogłegnie i nie potrzeba słów. Przez wiele lat musiałam być sama do czsu dziwnego spotkania -rozmowy i tak bardzo udało mu się rozbudzić to co było ukryte na dnie duszy. Teraz logiczne myśląc nie możemy być razem - zapominam ? !ale jak to boli. Może nie warto dusić w sobie uczucia po potem jak dopadną to czlowiek jes dobrze poobijany.To uczucie to takie głębokie takie dzwne i takie bez seksu. A co by było gdyby- boję się myślleć. Jak dobrze że znalazłam tę stronę . Po raz pierwszy opowiadam komuś to co czuję bo jak do tej pory to ja jestem tą osobą pomagającą wszystkim . a sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boda
no tak to logiczne .macie rację . zawsze wiem jak komuś poradzić pomóc ale sobie to nie potrafię . Udaję że jest dobrze . robię kawę podaję . pijemy ją potem inni dołączają się do rozmowy i tak ładnie to wszystko wygląda a serce wali jak oszalałe. A kiedy idziemy do swoich domów to myśli są tak daleko - wiem można znaleźć tysiące zajęć . ale one nie "zabiją" dotyku i ciepła jego dłoni. Jego misiowaty głos tak dzwięczy w uszach i jakoś tak zawsze znajdze się moment aby na siebie cieplo popatrzeć. A ten wzrok przeszywa dogłegnie i nie potrzeba słów. Przez wiele lat musiałam być sama do czsu dziwnego spotkania -rozmowy i tak bardzo udało mu się rozbudzić to co było ukryte na dnie duszy. Teraz logiczne myśląc nie możemy być razem - zapominam ? !ale jak to boli. Może nie warto dusić w sobie uczucia po potem jak dopadną to czlowiek jes dobrze poobijany.To uczucie to takie głębokie takie dzwne i takie bez seksu. A co by było gdyby- boję się myślleć. Jak dobrze że znalazłam tę stronę . Po raz pierwszy opowiadam komuś to co czuję bo jak do tej pory to ja jestem tą osobą pomagającą wszystkim . a sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boda pisz, wyrzucaj to z siebie, a napewno pomoze. Ja tu jestem od kilku miesiecy, pisalam duzo, mialam swoje wzloty i upadki. Tkwilam w toksycznym zwiazku bez przyszlosci. On nie byl mnie wart, doznalam z jego strony wiele zlego. Moze dlatego bylo mi latwiej z tego wyjsc? Znalazlam nowa milosc, czlowieka o przepieknym i dobrym wnetrzu. Dostaje od niego wiele ciepla i milosci. Wreszcie moge powiedziec, ze jestem szczesliwa. I Tobie sie uda, tylko potrzeba na to czasu. Pododzenia! Mysha - ciesze sie, ze odbijasz sie od dna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boda pisz... Nie przejmuj się niczym, po prostu wyrzucaj to z siebie. Kama ma rację...To pomaga, bo czasami zamykanie się w sobie i duszenie uczuć czy wręcz przeciwnie - stawianie ich na piedestale i marzenie doprowadza do nikąd. Ból jest, będzie... Nigdy chyba nie da się tak po prostu zapomnieć, wymazać, ale da się złagodzić ból... Sama to na sobie przerabiam, chociaż czasami nadal chce mi się wyć.. Pozdrawiam Cię cieplutko... Ciebie kama też i życzę nadal szczęścia :) To piękne co o nim piszesz...I bardzo się cieszę, że się spotkaliście.Widzisz - czasami prawdziwa miłość czeka za rogiem, czasami to co uważamy za miłość po fakcie okazuje się jedynie bagiennym błotem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boda
Kama Mysha, dzieki wielkie że nie wysmiałyście mnie i że mogę cos niecoś napisać . Wiem ze duszenie w sobie emocji to okropność. Tylko nie zawsze jest kiedy i komu coś powiedzieć . A jak wszyscy w kolo uważają że to ty jesteś tą osobą do której warto lecieć jak w dym bo doradzi i pomoże to jest piekne ale zobowi,ązuje i potem okazuje się że zostaję sama ze sobą i jest kłopot. Ten człowiek o który zapominam nieudolnie wbrew pozorom jakoś odkrył moje małe tajemnice. To po raz pierwszy od niego usłyszała słowa to pogadamy "twrdzielu" on wie jak bardzo jestem miękka i taka jakaś . Wśród otaczającego grona uchodzę naprawdę za twardziela dynamicznego silnego człowieka a tak nie jest. To jest straszne że jak znajdzie się ktoś kto nadaje na podobnych falach to trzeba zmykać bo on nie jest sam ,a boje sie układu MY bo to krzywda dla nie. A tego ja nie dżwgnę . to chyba prawdz ze lepiej jak sie pisze .Czje sie spokojniejsza . Szkoda że z dostępem do kompa to tylko mogę dorywczo . No tak ale to zawsze coś A

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkim zapominaczkom, wszystkim nieszczęśliwym i zapłakanym, wszystkim kochanym i szczęśliwym, wszystkim, którzy teraz pracują, śpią, jedzą śniadanie, jadą samochodem, albo nie robią nic Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błękitna chmiurka
Dziękuję i Tobie tez życzę miłego dnia !! :) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
Pozdrówka wszystkim dziewczynom z tego topiku a szczególnie Tobie Myshko ,dawno się nie odzywałam ,ale czytam wszysko co piszecie .Buziaczki i trzymajcie się cieplutko :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam :) Wyjechałam. Miałam czas na wiele rzeczy, także na myślenie i... jestem szczęśliwa. łapię każdą chwilkę, cieszę się każdym dniem bez niego. Nie chcę chwil z nim, nie chce go. To takie proste... Co się stało? Była długa cisza, nagle on przemyślał, zrozumiał, chce naprawić problemy i krzywdę jaką mi wyrządził itd.Napisał.Chce być ze mną bo mnie kocha (tia....) A ja? Nagle do mnie doszło - NIE CHCĘ.Nieprawdopodobne ale nie chcę. Człowiek, którego tak kochałam nie istnieje. Ten, który chce naprawiać i wrócić - jest mi obcy. Nie ufam mu, boję się, że zrobi to jeszcze raz i chyba jednak nie mam ochoty stanąć przeciwko całemu światu i walczyć o kogoś, kto w tak prosty sposób zranił mnie bez mrugnięcia okiem. Poza tym nareszcie odnalazłam samą siebie i nareszcie wiem czego chcę. Sa tam plany na założenie rodziny, związanie się z kimś, zatopienie w miłości, dawanie i branie uczucia, ale to wszystko nie dotyczy jego. To zamknięty rozdział. Kiedy uświadomiłam to sobie ogromny ciężar spadł mi z ramion. Znowu się uśmiecham, znowu mam ten błysk w oczach, odżyłam. Niektórzy mówią - zmartwychwstałam... Naprawdę... Zaczęłam nowe życie, naprawdę i tym razem to nie jest tylko ściema. To dopiero drugi dzień od mojego powrotu, ale czasami kilka dni poza domem robi bardzo, bardzo dobrze. Wierzę, ze istnieje moja druga połówka, wierzę, ze ją znajdę. Wierzę,że pokocham kogoś jeszcze mocniej jeszcze bardziej i że ktoś pokocha mnie.... Wierzę, że to nie on jest tą połówką To tyle... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam :) Wyjechałam. Miałam czas na wiele rzeczy, także na myślenie i... jestem szczęśliwa. łapię każdą chwilkę, cieszę się każdym dniem bez niego. Nie chcę chwil z nim, nie chce go. To takie proste... Co się stało? Była długa cisza, nagle on przemyślał, zrozumiał, chce naprawić problemy i krzywdę jaką mi wyrządził itd.Napisał.Chce być ze mną bo mnie kocha (tia....) A ja? Nagle do mnie doszło - NIE CHCĘ.Nieprawdopodobne ale nie chcę. Człowiek, którego tak kochałam nie istnieje. Ten, który chce naprawiać i wrócić - jest mi obcy. Nie ufam mu, boję się, że zrobi to jeszcze raz i chyba jednak nie mam ochoty stanąć przeciwko całemu światu i walczyć o kogoś, kto w tak prosty sposób zranił mnie bez mrugnięcia okiem. Poza tym nareszcie odnalazłam samą siebie i nareszcie wiem czego chcę. Sa tam plany na założenie rodziny, związanie się z kimś, zatopienie w miłości, dawanie i branie uczucia, ale to wszystko nie dotyczy jego. To zamknięty rozdział. Kiedy uświadomiłam to sobie ogromny ciężar spadł mi z ramion. Znowu się uśmiecham, znowu mam ten błysk w oczach, odżyłam. Niektórzy mówią - zmartwychwstałam... Naprawdę... Zaczęłam nowe życie, naprawdę i tym razem to nie jest tylko ściema. To dopiero drugi dzień od mojego powrotu, ale czasami kilka dni poza domem robi bardzo, bardzo dobrze. Wierzę, ze istnieje moja druga połówka, wierzę, ze ją znajdę. Wierzę,że pokocham kogoś jeszcze mocniej jeszcze bardziej i że ktoś pokocha mnie.... Wierzę, że to nie on jest tą połówką To tyle... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala_myszka
Swietnie Mysha, ale do czasu, az on znow zmieni zdanie, gdy Cie zwymysla, gdy powie, ze poradzi sobie, ze sie wyglupil, a teraz jednak jest pewein swojej wczesniejszej decyzji. Dobrze sie czujesz teraz, bo "jedziesz" na uczuciu satysfakcji. Lepiej przeciez jest odrzucic, niz byc odrzuconym..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małaaa
Ojej... Dzisiaj wiedziona smutkiem wklepałam na goglach hasło: "jak zapomniec o nim" i trafiłam tutaj... Bardzo mi się podoba sposób, w jaki wszyscy sobie tutaj pomagają... Mysha, czy pozwolisz mi się przyłączyć od czasu do czasu do rozmowy, pożalić, itd...? Bo właśnie jestem w sytuacji, kiedy pierwszy raz zakochałam się tak prawdziwie w facecie... Pierwszy raz nie było żadnych wątów, obaw, niechęci, które dotychczas zawsze mnie łapały, gdy tylko spróbowałam jakos bardziej zblizyć się do jakiegos faceta.... Tutaj było inaczej. Pierwszy raz zaczęłam się prawdziwie angażować, wierzyć, ufac, otwierać... Z jego strony odczuwałam to samo... Aż po krótkim czasie on ni stąd ni zowąd powiedział, że za duzo nas jednak łączy (różnica wieku, doświadczeń...) i mimo iżby chciał byc ze mną, to woli to skończyc wczesniej, żeby mnie później jeszcze bardziej nie zranić.... Popadłam w taki DÓŁ....Pierwszy raz To bolało tak, że aż zapierało dech w piersiach... żadnych perspektyw.. tylko czarna dziura, brak jakichkolwiek sił do życia... Na szczęście czas troszkę zrobił swoje i zaczęłam się wygrzebywac z dołu. A może to zdanie, które wypowiedział na ostatnim spotkaniu dało mi nadzieje i siły : "za wczesnie się spotkaliśmy. Może za dwa lata zadzwonię do Ciebie, umówimy się i wtedy bedzie inaczej" (coś w tym stylu) Wtedy wstąpiła we mnie wiara, że może jednak nam sie uda... tylko, że z lekkim opóźnieniem ( ale co tam!! Ważny był cel, a czas już tak bardzo się ni liczył ). Wszystko, co zaczęłam od tego czasu robić, robiłam tak jakby dla niego... Po krótkim czasie zaczęlismy rozmawiać na gg i tak się złożyło, że się spotkalismy i.... wróciliśmy do siebie!!! Był cudownie... Mówię było, bo po tygodniu znów się skończyło... kontakt zaczął się urywać (z jego strony), ja znów wiedząc, co się święci popadłam w dół i smutek... Po jakims czasie zdecydowałam z tym skończyć. Mimo iż palący ból rozrywał mnie od środka.... poprostu widziałam, że on to cięgnie tylko dlatego, bo jest mu głupio drugi raz mnie zranić... Przeprowadzilismy długą rozmowe na ten temat, on powiedział, że po prostu odżyły tamte obawy i lęki i że chyba nie da rady wziąć takiej odpowiedzialności na siebie... ja wiem, że to nie tylko o to chodzi - po prostu ja mu nie odpowiadam, tylko nie chciał mi tego tak prosto z mostu mówić. Zdecydowalismy dać temu spokój... On z ulga, ja z bolącym sercem... Ale cóż zrobić?? Widzę, że to nie ma sensu i to bardzo boli.....Wszystko mi go przypomina, każda sytuacja... ale staram się to w sobie zagłuszać, nie popadać w rozpacz, bo chyba bym tego nie wytrzymała rozpamietując te wszystkie miłe sytuacje, jego zachowanie, itd... to jest zbyt bolesne. Postanowiłam zająć się sobą, swoimi potrzebami, rozwijać swoje umiejetnosci i zainteresowania, a może w przyszłości... ???? Znów ta nadzieja.... ale dobrze, bo to ona napędza mnie dalej do zycia. Znów wszystko robię tak jakby dla niego, ale to jest dobre - przynajmniej mam jakis cel i tak bardzo to nie boli :) Wiem podswiadomie, że to raczej nie ma sensu, ale skoro pełni rolę znieczulenia, to po co z tym walczyć?? Choć tego na razie nie widze, to wiem, że kiedyś ktoś inny zajmie naczelne miejsce w moim serduchu... Czekam na ten moment, żeby przestać żyć złudzeniami... ale na razie jest dobrze :D Przepraszam, ze tak się rozpisałam... ale musiałam sie wyżalić. Następnym razem zajmę się sprawami innych, będę się starała dawać jakieś poradki... To kończę i pozdrowienia dla wszystkich ( na razie nikogokonkretnie tu nie znam, ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni ) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skołowana
hehe czas leczy rany...śmieszne może i leczy i sprawia,że aż tak bardzo to nie boli ale co z tego jak nie potrafie o nim zapomnieć...mineło już 3 lata a ja ciągle za nim tęsknie porównuje go do innych facetów...przez to rozpadają się moje inne związki.Może to głupie że wiąże się z kimś do kogo nic nie czuje byle by tylko zapomnieć,ale każdy sposób dobry...Widząc osobę podobną do niego serce mi staje...Czasem myślę że to obsesja.No i już próbowałam na każdy sposob kiedyś było tak cudownie spędzaliśmy razem 24 na dobę i było wspaniale a teraz on nie ma o czym ze mną rozmawiać,może jestem naiwna bo jak tylko mam okazję wskoczyć mu do łóżka to jestem pierwsza,ale zawsze mam nadzieję że to coś zmieni,ale jak narazie porażka:( Dlaczego tak jest czy ktoś mi poda rozsądną odpowiedź? Tym bardziej jestem osobą atrakcyjną mam wielu wielbicieli,ale żaden mi nie pasuje, podczas gdy on spotyka się z dziewczynami pożałowania godnych. Już nie wiem jak na to patrzeć ,czasmi czuje do niego taką złość że chciałabym się na nim pożądnie odegrać a mimo to za nim tęsknie...cy jest jakieś racjonalne wytłumaczenie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakrecona
...skołowana...strasznie mi Cie szkoda...ale musisz miec wiecej szacunku do samej siebie....chodzi mi o to wskakiwanie mu do lozka...to nic nie zmieni tylko poglebi Twoje poczucie samotnosci...wiem jak bardzo boli rozstanie z ukochanym facetem...ale ja bylam strasznie twarda i nieugieta....dalam sobie z tym rade:) teraz jestem szczesliwa:)...bardzo...z kims innym :)...powodzenia dziewczyny,caluje Was goraco:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysha
Walcie się na ryj. Właśnie zjadam własny kał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NO fajnie Mysho że się za mnie podszywasz.. niestety tak się składa, że mam czarnego nicka..zresztą to nie pierwszy i ostatni raz... Dziewczyny jestem tu teraz o wiele rzadziej niż kiedyś - praca, nauka...Ale jeżeli któraś chce porozmawiać mój mail jest do dyspozycji myshan@interia.pl A mysho czerwona spadaj stąd i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała ja już swoje odchorowałam. Nauczyłam się wielu rzeczy o sobie, rzeczy, o których nie miałam pojęcia. I faktycznie -to co mnie nie zabiło dodało mi doświadczenia i siły. Jestem silniejsza. WIerzę, że każdy z nas ma przeznaczoną miłość,prawdziwą miłość, która czeka gdzieś za rogiem. niestety czasami wiążąc się z nieodpowiednimi facetami omijamy to co miało być, co miało się nam przytrafić. Czasami lepiej zerwać, przestać się łudzić niż trwać w czymś co jest tak naprawdę pustym snem. Ja też wierzyłam, kochałam jak szalona. Byłam gotowa pójść na koniec świata za nim, przejść każde piekło itd. I co? nic... On nie miał odwagi zrobić podobnej rzeczy, nie miał odwagi zawalczyć i kiedy przyszła godzina próby - stchórzył, po prostu stchórzył. Zresztą nadal tchórzy... Jestem sama i prawdę mówiąc nie jest z tym tak źle jak myślałam,że będzie. I czekam....i wierzę i wiem - spotkam miłość jakiej pragnę. Na swój sposób jestem szczęśliwa,a przynajmniej staram się być. Skołowana, szkoda mi Ciebie. Wiem jak to jest... mam jednak nadzieję, że znajdziesz siłę i że będzie tak jak tego pragniesz i jak ma być. A miłości nie da się racjonalnie wytłumaczyć, niestety. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skolowana ja mam identyczna sytuacje, nie moge o nim zapomniec, po nim mialam wielu facetow ale zaden nie byl nim, zaden i tak ciagle to trwalo, miesiac w najlepszym wypadku dwa i juz ktos nowy, aby tylko zapomniec a kazdy z nich byl jednym wielkim niewypalem, zadnego nie kochalam, na zadnym mi nie zalezalo i to samo z lozkiem przy pierwszej lepszej okazji jestem pierwsza w kolejce i mimo, ze wczesniej postanawiam, ze nie zrobie tego, gdy tylko on zaproponuje spotkanie od razu spotykam sie z nim, mimo, ze doskonale wiem po co...tylko po to zeby pieprzyc sie ze mna, i za kazdym razem mysle, ze to cos zmieni i nigdy to nic nie zmienia....czasami wkurwie sie na niego i mu powiem cos na ten temat, ze zle mnie traktuje, ze to, ze tamto, on oczywiscie powie, ze on nie chcial mnie zranic, ale on taki juz jest i w ogole my nie mozemy byc razem, czasami jest tak, ze w lozku mowi mi o innych swoich laskach, i najpierw przed seksem juz z gory oswiadcza mi, ze on wie, ze mnie wykorzystuje bo nic z tego nie bedzie ale jak mnie widzi nie moze sobie z tym poradzic, ze chce mnie przytulic, ze to jest od niego silniejsze itd, chociaz ostatnio nawet i to przestal robic, po prostu od razu przystepuje do rzeczy, ale ja oczywiscie jestem wtedy szczesliwa bo na chwile mam go przy sobie, przytula mnie, caluje, mowi mile rzeczy, ale on to robi tylko po to zebym pieprzyla sie z nim, bo wie, ze inaczej nie udaloby mu sie, zreszta on domysla sie o tym co do niego czuje i bawi sie tym, wykorzystuje a pozniej jak juz skonczymy sie pieprzyc oczywiscie przytuli mnie od razu do siebie, to trwa tylko chwile az on dojdzie do siebie po orgazmie, a pozniej juz daje mi do zrozumienia, ze to byl tylko seks i ze nie ma szans na nic wiecej, mowi, ze kogos ma, ze z jakas inna laska czesto wychodzi, wie, ze mnie to boli, widac po moich oczach, a ja na pozor udaje obojetnosc, ze mnie to nie rusza, a tak naprawde bol jest okropny, i wracam do domu na chwile szczesliwa tym, ze chociaz na chwile bylam przy nim, ze mnie przytulal, powiedzial pare rzeczy, i chwile mysle, ze moze to cos zmieni ale kurwa nigdy nic nie zmienia sie, jest coraz gorzej a mnie to boli, i staram sie zapomniec, mialam po nim tysiac razy lepszych facetow niz on i nic, zaden nie jest nim, zaden mam tego czasami dosyc, teraz nie mam z nim zadnego kontaktu bo jest zafascynowany swoja kolejna nowa dziewczyna skolowana czasami tez mysle, ze to rodzaj obsesji:) moze kiedys uda nam sie, i mi i tobie zapomiec tylko jedno lekarstwo ktos inny... a przez niego nie wierze w milosc, po prostu nie wierze, zapomnialam jak to jest kochac sie z kims a nie pieprzyc, on mnie nie kocha, on mnie tylko pieprzy, i zapomnialam jak to jest przytulic sie do kogos beztrosko a nie tylko lapac kazde minuty przy nim, kazda jego czulosc, falszywa czulosc musi mi sie udac o nim zapomniec, bo dla niego jestem tylko czyms w rodzaju jego prywatnej dziwki za fajna jestem na takie traktowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta1702
spadaj to ja mu obciągam z połykiem bo uwielbiam jego spermę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysha
Biedne jesteście dziewczyny. Mi on pozwala wyjadać kał z dupy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×