Mąż lub partner i nielegalne zajęcie

Witam, czy pozwoliłybyście zająć się swojemu mężowi/długoletniemu partnerowi zająć dorywczo czymś nielegalnym? Chodzi mi o osoby, które klepią biedę i wystarcza im ledwie od 1 do 1 nie mogąc nic odłożyć, pozwolić sobie na wyjazd, obiad w restauracji. Chciałabym także doprecyzować, że chodziłoby tu raczej o zajęcia nie sprawiające krzywdy innym (żadne haraczowanie i takie tam) tylko obrót papierosami bez akcyzy, sterydami albo stanie na bramce w agencji towarzyskiej. Liczę na ciekawą dyskusje, uzupełnie także, że inspiracją do założenia tematu były dylematy toczące się wśród długoletniej pary przyjaciół pracujących w Warszawie i zarabiających on - średnia krajowa, ona - minmalna.

Moj mąż jest dorosły nie jestem jego opiekunką żeby mu na cokolwiek pozwalać. Sam nie byłby zainteresowany bandyterką i złodziejstwem. Nie ma innej pracy na świecie ?

Jest, ale nie za taką płace. Drugi etat w Warszawie z reguły oznacza zatyranie się za marne pieniądze. Zresztą to żadna bandyterka, bo przecież nikogo się właściwie nie krzywdzi. Tylko co najwyżej kodeks karny to sankcjonuje, więc jest to zawód podwyższonego ryzyka.

Tak.

Jak grozi za to pierdel to jest to bandyterka. A ochroniarz w burdelu to z kolei obrzydliwe moralnie przykładać łapę do wyzysku kobiet i np. handlu żywym towarem.

Wyzysk kobiet w burdelu... Tiaaa... żeby tak było jeszcze, że te baby nie chcą iść na łatwe pieniądze i same nie poszukują opiekuna

za jazdę po pijaku też grozi więzienie i to też żadna bandyterka

Nie umawiam się z przestępcami.

No moja znajoma też nie, więc tylko tego rodzaju możliwości dorobienia chodzą w gre (fajki, sterydy, brameczka)

up