Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak zrozumiec faceta?

Polecane posty

Gość gość

Mowi mi, ze czegos potrzebuje, ze cos dla niego jest wazne. Staram sie dostosowac, stawiac czola jego potrzebom, dawac od siebie duzo. Gdy dostaje to, o czym mi komunikowal, przyzwyczaja sie do tego, staje sie to elementem codziennosci i wymysla kolejne wymagania, ktore musze spelnic. I tak w kolko. I nie, nie chodzi tutaj o seks. Az nadchodzi taki moment, w ktorym czuje, ze wszystko w tym zwiazku jest dla niego, z mysla o nim, wiec zadaje sobie pytanie czy jest tu miejsce na mnie i moje potrzeby. Owszem wykona czasem w mpja strone jakis mily gest, ale na ogol sa to rzeczy materialne, a ja bym chciala po prostu troche uwagi. Jak rozumiec takiego mezczyzne? Czego on chce? Jest stawiajacym wymagania egoista? Jak z nim rozmawiac zeby go nie urazic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak rozumiec takiego mezczyzne? x nie interpretowac tylko pytac Czego on chce? x seksu i jedzenia, tak w skrocie nie interpretowac tylko pytac Jest stawiajacym wymagania egoista? x Ch.u.j wie, podeslij go tu to sprawdze Jak z nim rozmawiac zeby go nie urazic? x nie powinnas sobie zadawac takich pytan - mow wprost to co myslisz i czujesz, jak ktos sie obraza to on ma problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzilo mi o egoizm na plaszczyznie zwiazku. Problem polega na tym, ze czasami jak mowie mu wprost to reaguje dosc impulsywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mowisz, ze potrzebuje seksu o jedzenia. Ma to wszystko zapewnione. Nie mam wiele sobie do zarzucenia jako partnerka. Jasne, nie jestem idealna, mam wady, popelniam bledy, ale staram sie. I chcialabym zeby on rowniez sie czasem wysilil i postaral. Tylko nie wiem jak go do tego naklonic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko nie wiem jak go do tego naklonic. x nie da sie, on musi chciec, jesli czujesz, ze nie chce to ty masz powiedziec jasno czego potrzebujesz w zwiazku i dac mu szanse powiedziec to samo jesli sie nie uda to lepiej szybciej sie rozstac niz pozniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mowie czego potrzebuje. On odpowiada, ze rozumie, ze bedzie bardziej otwarty na moje potrzeby i na gadaniu sie konczy. Myslalam o rozstaniu, ale to nie takie proste, mamy duzo wspolnym zobowiazan. No i moze glupia jestem, ale mam nadzieje, ze kiedys jednak oprzytomnieje i zaangazuje sie w zwiazek tak samo, jak kiedys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie, porozmawiaj z nim szczere, bez nerwów. Powiedz mu jak się czujesz i dlaczego. Może się okazać, że on tego nie postrzega tak jak ty. A co jeśli on mówi ci czego chce ale nie po to byś to robiła, tylko ot tak? Może on myśli, ze y chcesz mu tak nadskakiwać? A czy Ty mówisz o swoich potrzebach ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne, ze mowie mu o swoich potrzebach. Mowie w sposob delikatny, tak zeby obylo sie bez zbednej irytacji z jego strony. Tylko niestety, ja moge gadac swoje, on przytaknie i nie zrobi z tym nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli nic z tym nie robi to chyba jasne jest, ze mu nie zalezy - a decyzje podejmij sama, jak mowilem nie mozna nikogo zmusic by chcial

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To przestan mu nadskakiwac I spelniac jego potrzeby skoro on nie spelnia Twoich! Traktuj go tak samo jak on Ciebie, dawaj z siebie nie wiecej niz on. Przekonasz sie jak zareaguje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obawiam sie, ze jak zaczne go traktowac jak on mnie skonczy sie to dla mnie zle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest czlowiekiem dosc porywczym, nie lubi jak cos dzieje sie nie po jego mysli. Jestesmy malzenstwem, prawie 8 lat. Przez ten czas nauczylam sie, ze czasem lepiej byc posluszna mu zeby uniknal awantury. Potrafi uderzyc, potrafi wywalic mnie z domu itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak chcesz wiedziec co on myśli, co czuje, napisz do mojej wróżki Sofii, jest ietna i odpowie na wszystkie Twoje wątpliwości. Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieki bardzo, ale nie skorzystam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co Ty jeszcze z nim robisz skoro on potrafi uderzyc Cie albo z domu wywalic?! Tak tak, siedz pokornie z nim, usluguj ksieciu dalej, dogadzaj, spelniaj jego potrzeby, nie odzywaj sie jak Cie poniza, ma Cie w d...e, byleby on sie nie awanturowal. Siedz cicho i rob co do Ciebie nalezy. Sama sie nie szanujesz to nie wymagaj Od niego szacunku. Brak Ci godnosci I rozumu. Normalna kobieta ktora sie szanuje juz dawno by takiego kopnela w d...e. Ale jak lubisz tkwic w takim syfie to prosze bardzo, marnujesz zycie z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry z domu wyniosłam, że jak coś się psuje, to się to naprawia a nie wyrzuca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeproś go i zapewnij że będziesz się jeszcze bardziej starała bo wiesz jak on się dla ciebie poświęca :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już go przepraszałam wielokrotnie ale może jeszcze na kolanach spróbuję, muszę to naprwić bo go kocham :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo to provo albo autorka jest glupia desperatka- nic mnie juz nie zdziwi na kafe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Nikogo nie przepraszałam, ktoś się za mnie tu podszywa ;) Ludzie, a nie mieliście czasem w związku tak, że istniała ta iskierka nadzieji, że może coś ulegnie zmianie. Wiem, może głupia jestem, że łudzę sie nadzieją - samo z siebie nic nie ulegnie zmianie, obie strony muszą chcieć tej zmiany. Ale zawsze istnieje nadzieja, że może zdarzy się coś, co sprowokuje w nim tą zmianę, coś co jest niezależne ode mnie. Wiecie, różnie w życiu bywa. Już setki albo i tysiące razy mówiłam, że odchodzę, że czas coś zmienić, że mam jeszcze szanse sobie wszystko poukładać, bo nie jestem jeszcze ani stara ani jakoś specjalnie szkaradna (ale nie mówię, że jestem miss ;) ). Ale coś mnie trzymało. No i na ogół przez jakiś czas był "spokój", ba nawet nasza relacja szła ku lepszemu. Taki stan trwał czasem nawet rok. I nagle bum, coś się psuło, puzzle już nie pasowały,a ja trafiłam nadzieję. I utrzymowało się to równie długo. Tak więc podsumować ostatnie 10 lat mogę jako taką huśtawkę - raz na wozie a raz pod. Zdaję sobie sprawę, że w życiu nie zawsze jest dobrze i że na to, żeby bylo dobrze trzeba pracować - nic z samo siebie nie przyjdzie. Mój facet jest mężczyzną impulsywnym, ale nie znaczy to, że w każdej sytuacji jest w stanie machnać łapą czy się wydrzeć. Lubi stawiać na swoim, ale czasami potrafi też ulec. Ja i on to zupełnie dwie różne bajki - jestem osobą niekonfliktową, spokojną, bardzo pogodną. On bardziej typ siedzącego w domu mruka. Być może dlatego, że tak bardzo się różnimy nie możemy czasem znaleźć nici porozumienia... Nie zrozumcie mnie źle - nikogo tutaj ani nie bronię, ani to prowo. Po prostu wydaje mi się, że w każdym człowieku istnieje coś dobrego, nie chce przekreślać wieloletniego związku, małżeństwa z dnia na dzień. Niektórzy ludzie potrzebują czasu, aby dojrzeć do pewnych decyzji. Być może macie racje, być może powinnam się spakować i odejść. Tylko jest to cholernie trudna decyzja, a ja chyba nie jestem dobra w podejmowaniu trudnych decyzji. Ciężko mi postawić na szali wszystkie "za" i "przeciw".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, mam skojarzenie - jesteś jak ten wół pociągowy, gdyby nie ty, wóz ugrzązłby w cholerę w polu i szlag by go trafił już dawno musisz to lubić, bo inaczej się tego wyjaśnić nie da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
otulona_snem, modne słowo toksyk, ale jeszcze nie pasuje do opisu człowieka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecyduj sie autorko - jestes w zwiazku czw malzenstwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A małżeństwo nie jest związkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chcial sie zenic, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz to lubić, bo inaczej się tego wyjaśnić nie da x Nie lubię, dlatego szukam rozwiązań. ma syndrom ofiary,toksyk na swoje wybiera wlasnie takich ludzi,ktorzy sie w pielegniarzy lubia zabawiac,albo karmic jakimis fantasty ze sa w stanie zbawic swiat,dla ich wspanialej milosci i zwiazku-a niedobry mis zmieni sie jak za machnieciem czarodziejskiej rozdzki w krolewicza na bialym rumaku smiech.gif x Nikt nie zmienia się za dotknięciem czarodziejskiej różdzki. Mam świadomość, że do tego potrzeba chęci osoby, której przydała by się zmiana niektórych zachowań. Zastanawia mnie, czy istnieje jakiś sposób, aby ta osoba się zmieniła. Nie mam również syndromu ofiary. Jestem osobą, która potrafi wziąć sprawy w swoje ręcę i pokierować swoim życiem na moją korzyść, ale nie chcę podejmować decyzji pochopnie. Chcę przemyśleć wszystkie za i przeciw. Czy jest w tym coś złego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chcial sie zenic, prawda? x On chciał. Bardziej negatywnie nastawiona byłam ja. Nie było we mnie poczucia pewności. Ale był duży nacisk ze strony jego bardzo religijnej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
racjonalizujesz fakt, że jesteś wołem pociągowym, a to nie to samo, co szukanie rozwiązań gdyby było, znalazłabyś je x lat temu :) wierz, lub nie, jak się chce coś zmienić, to się to robi - po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×