Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Gdybym pracowała nie robiłabym nic w domu

Polecane posty

Gość gość

nazwijcie mnie nieudacznikiem, pasozytem, niezorganizowanym leniem. Nie pracuje juz kilka lat, mam dzieci, dom . Dzis mialam taki dzien, ze od rana do teraz biegałam po miescie załatwiajac rozne rzeczy.Wrocilam padnieta, dzieciaki posadzilam przed TV a sama pije spokojnie kawe. Wiem, ze jest jeszcze wczesnie, wiec oczywiscie za chwile sie oragne i zaczne sprzatac, nastawie pranie, wyprasuje to co mi zalega od soboty, zrobie obad, kolacje....ale gdybym chodzila reguralnie do pracy na caly tetat, przysiegam ze nie roilabym nic. Tzn na pewno nie gotowalabym obiadow, sprzatla tyle tylko zeby nie zginac w balaganie ( mysle, ze prosilabym kogos do pomocy ). Co to za zycie, jak czlowiek po 8 godzinach w jednej pracy wraca do domu i czeka go drig etat. Tym samym podziwiam niesamowicie wszytskie kobiety, ktore to ogarniaja i nie narzekaja. Chyle czoła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ojciec dzieci gdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka własnie siedzi już X lat w domu i nie może iść do pracy bo się "domem zajmuje", bo nie ma czasu. I do niej nie dociera, ze miliony ludzi pracują i robią dokładnie to samo co ona+praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wyobrażam sobie, że pracuję 8h, partner 8h i ja przychodze i ja mam wszystko robić. Właśnie wręcz to ja jestem leniem, a on więcej robi (może trochę nie fair, ale miliony facetów wykorzystują kobiety o wiele gorzej i jakoś źle się nie czują). Oboje mieszkamy w domu i oboje mamy jakieś obowiązki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chodzi o to czy mam meza i czy mi pomaga oczywiscie, ze tak ).Tylko o sam fakt, ze czlowiek wstaje z rana , idzie na 8 godzin do pracy, wraca i zamiast odpoczac, musi sie zajac innymi rzeczami, ktore nie sa przyjemne a same sie nie zrobia. Po prostu podziwiam osoby, ktore to ogarniaja z usmiechem na twarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż, pozostaje mi tylko współczuć ci życia samotnej matki (tylko skąd masz pieniądze, skoro nie pracujesz?).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko to z czego żyjesz? Z czego oplacasz rachunki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogarniam bo lubię ład. Jak można mieć zaległe rzeczy od soboty w twoim przypadku nigdy się nie ogarniesz nawet nie pracujac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wydaje ci się , kwestia przeorganizowania ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jestem tego samego zdania co i Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No fajnie tylko ze ktos na to siedzenie w domu musi pracowac. My z mezem pracujemy w domu tez dzielimy sie obowizkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znowu nie rozumiem osób którym cały dzień zajmuje zajmowanie się domem... Przecież to może 3 h dziennie takich typowych obowiązków typu sprzątanie, gotowanie, ogród... Nie szkoda wam życia na rozwlekanie tego na prawie cały dzień? Chyba lepiej szybko ogarniać na bieżąco dom, a resztę czasu spędzać fajnie z dziećmi czy na swoim hobby jeśli się nie pracuje, nawet zdalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szacun dla autorki. Chociaż jedna niepracująca, która nie wyzywa pracujących zawodowo. A niektóre pracujące też mogłyby przestać robić z siebie superherorobot. 15:29 trzy godziny dziennie? Ha ha ha. To chyba tylko w przypadku, kiedy nie sprzątasz do porządku. Niestety ale te marne 3 godziny rozciągają się na cały dzień, bo oprócz obiadu jest także śniadanie, kolacja i sprzątanie po tym. Podziwiam, sprzątanie, gotowanie, ogród w ciągu trzech godzin. Ty chyba dzieci nie masz, to nawet pranie możesz robić raz w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze mówiąc, gdy pracowałam nie robiłam wszystkiego na tip top, bo zawyczajnie nie miałam czasu i siły. Mimo pracy za biurkiem. Obiady na szybko, duże sprzątanie przy sobocie. Teraz siedzę w domu to wiadomo, że codziennie odkurzam, gotuję itd. Z perspektywy pracując/niepracując wszystko ma plusy i minusy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pracuje. Nie gotuje, dzieci jedza obiady w szkole, ja i maz tez cos sobie zawsze zamawiamy - to na plus bo nienawidze gotowac :-P dom ogarniety, dom nasz uwielbiam i uwielbiam go sprzatac. Prace tez lubie. Wiec w sumie nie narzekam, tzn nie zeby nigdy wcale ale nigdy bym z pracy nie zrezygnowala zeby miec wiecej czasu na gotowanie i sprzatanie ;-) ale jakbym miala kiec prace ktorej nie lubie to moze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie. Walić pracę zawodową. Dom, dzieci i mąż dają mi więcej radości. Właśnie czekam na męża z obiadem, wszystko ogarnięte a po obiedzie idziemy cała rodzina na basen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak pracowałam to mialam i posprzątane, i coś tam zawsze ugotowane. Ale wszystko robione w nerwach, kosztem soboty czy wieczorów. Mąż oczywiście ogarniał razem ze mną, ale jestem trochę kopnięta na punkcie porządku i poprawiałam po nim :/ zmęczona po pracy leciałam po dzieci (mąż zaprowadzał je rano do przedszkola), w domu nie miałam dla nich czasu i tak w kółko. Od kilku miesięcy nie pracuję i mam czas na spokojne porządki, gotowanie dobrych posiłków, szybsze odbieranie dzieci, zabawę z nimi. Grubsze sprzątanie robię w piątek więc cały weekend mamy z rodziną dla siebie. Tak więc da się oczywiście pracować i prowadzić dom, ale coś kosztem czegoś. A kilka miesięcy czy nawet lat w roli gospodyni domowej to żadna ujma, w tych czasach raczej luksus .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak miałam. Wszystko w biegu. Często kosztem wieczorów i weekendu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toteż ja pracuję i w domu mało co robię :P Obiady jemy pracy, córka w szkole. Kolacje to jakieś dania szybkościowe. Sprzątanie - samo się nie brudzi, jak nikogo w domu nie ma, to jest porządek. Wystarczy po kąpieli ogarnąć łazienkę a po kolacji kuchnię. Prasowanie - a w życiu! Tylko wyjątkowo, to, co naprawdę tego prasowania wymaga (czyli bardzo niewiele rzeczy). I naprawdę jakby to tylko miało mi wypełniać dni, to bym świra dostała ;) Mniej więcej rok temu był zresztą prawie 4-miesięczny okres gdy szukałam nowej pracy. Tydzień, dwa - fajnie, jak na urlopie, można się poobijać. Ale potem zakradła sie zwyczajna nuda, zanim znalazłam pracę zdążyłam z tej nudy m.in. pół domu odmalować. Jakby to trwało dłużej to chyba bym firmę usługową malarską założyła, żeby mieć zajęcie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka topiku pisze, że ma dzieci to na pewno dwoje jak nie więcej, także ja uważam, że baba decydująca się na więcej jak na jedno dziecko jest babą nie do z***bania, bo jeżeli tak ciężko z dziećmi to po wuj decydujecie się na nie, przecież w naszym kraju nie ma przymusowego zapładniania bab

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dla mnie praca zawodowa jest ważniejsza niż ogarnięty dom. To co robię w pracy daje mi dużo większą satysfakcję niż sprzątanie, pranie i gotowanie. Wolę mieć bałagan :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak kobita cały dzień w domu siedzi to brudzi i wiadomo musi sprzątać po sobie :-) A jak wszyscy są poza domem (szkoła, przedszkole, praca) to nie ma komu brudzić. Proste?:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kryos
No cóż, jak mąż biedny to trzeba pracować, dzieci ogłupiają się przed tv, wszyscy w nerwach zamiast na luzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesadzacie Nikt nie siedzi w pracy po 24 godziny . Kazdy ma dni wolne , sa święta wiec juz nie piszcie ,ze pracując nie macie czasu na nic . Zresztą ile można po kimś sprzątać ? Jak każdy domownik sam będzie po sobie sprzątał to nie trzeba codziennie całego dnia poświecić na ogarniecie domu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było tak. Wstawałam o 5'30, w godzinę ogarniałam siebie, kawa, prysznic, lekki make up. Potem sprzatanie typu zmywanie, zamiatanie, kurze, mycie podłóg. Ubierałam się i budziłam dziecko do przedszkola. Potem odprowadzałam syna i biegiem do pracy. Wracałam 17.30, mąż odbierał syna po 15. Razem jedliśmy obiad. Potem ja gotowałam obiad na drugi dzień, mąż zajmował się dzieckiem. Kąpiel młodego, moja i spać. Padałam. W weekendy grubsze zakupy, grubsze sprzątanie, pranie, znów gotowanie, wizyty znajomych lub np mamy. Zero czasu dla siebie co mnie nieraz wkurzało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z Autorką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziwak ze mnie
To chyba tylko ja jestem taka dziwna, bo jak nie pracowałam to wiecznie miałam mnóstwo pracy w domu do zrobienia. Ciągle chodziłam wściekła. Od kiedy poszłam do pracy dom mam czas na wszystko. Dom wysprzatany, obiady gotuje wieczorem, z dzieckiem bawię się z jeszcze większą radością niż kiedyś....Ale przyznaję, że teraz więcej jesteśmy poza domem, więc bałagan mniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale z drugiej strony jak wracasz o 17, zanim obiad, kawa, przebierzesz się i robi się 19-20. A o 22 spac. Trochę mało 2 godziny dziennie na życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja obiad jem w pracy, w domu jemy wspólną kolację koło 19. Kawa też w pracy. Wracam z pracy koło 16:30 i poświęcam czas dziecku do czasu aż idzie spać czyli 19:30-20. Potem godzina na sprzątanie i gotowanie, ewentualne zakupy. Wiadomo, że nie wszystko w jeden dzień, dzielimy się obowiązkami. I potem od około 20:30-21 mam czas wolny. Rano spędzam z dzieckiem okolo godziny lub półtorej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam takie spostrzeżenia... Kiedy oboje pracowaliśmy, dzieci w przedszkolu, mieliśmy dom posprzątany, obiady domowe, czas na relaks, wolne weekendy, potrafiliśmy to wszystko szybko ogarnąć. Teraz ja nie pracuję [renta chorobowa na rok], dzieci starsze, nie wymagają już takiej opieki, dbają o swoje pokoje i pewną część wspólną, często nawet bez proszenia wyręczają nas w obowiązkach, a jednak w domu i większy rozgardiasz i czas nam gdzieś między palcami przecieka. Cieszę się, że już za 2 miesiące wrócę do pracy. Chociaż mniej czasu będzie dla domu i rodziny to ten wolny czas będzie lepiej wykorzystany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×