Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaqwe6

Wyniszczające rozstanie

Polecane posty

Gość zaqwe6

Cześć. Jak każdy tutaj - zakładam temat aby spróbować sobie pomóc w jakiś inny sposób. Pół roku temu rozstałem się z dziewczyną, z którą byłem 4 lata. Żyło nam się bardzo dobrze, byliśmy do siebie bardzo podobni, rzadko się kłóciliśmy, mało sprzeczek - byłem z nią po prostu szczęśliwy, a ona ze mną. Jednak do czasu. Jako iż znałem ją jak własną kieszeń, zauważyłem po niej, że coś jest nie tak. Stała się inna, oschła dla mnie, olewająca. Po długich, tygodniowych próbach podjęcia rozmowy na ten temat w końcu nie dała rady tego dalej dusić w sobie i powiedziała mi o wszystkim. Na horyzoncie pojawił się ktoś inny. Usłyszałem po prostu, że zauroczyła się w panu X... Z początku padły wiadome słowa - "Kocham Cię. Nie chcę go. Zrobię wszystko żeby odrzucić od siebie to uczucie. Chce być z Tobą i tylko z Tobą. Chcę żebyśmy byli razem na zawsze." i tak dalej. Co ciekawe, mimo mojego nacisku nie było żadnej rozmowy na mój temat. Rozmowy o tym, co robię źle, co ona widzi w nim, a czego nie ma we mnie, co mógłbym w sobie dla niej zmienić. Z początku dałem jej kolejną szansę. Przecież nic z nim nie zrobiła, drobny flirt, parę rozmów i skoro dziewczyna mówi, że zrobi wszystko żeby z tym skończyć i być ze mną to okej, zgodziłem się. Jednak czas mijał, a ona dalej się nie zmieniła. Dalej widziałem, że ją to gryzie. Zaczęły się kłótnie, długie kłótnie. W końcu jedna z nich skończyła się tym, że zerwałem z nią po usłyszeniu słów "Czuję to samo do dwóch jednocześnie". Brutalnie zerwałem kontakt, zrobiłem po prostu tak jak w tych waszych wszystkich idealnych poradnikach z tej strony. Jednak to mnie zaczęło strasznie wyniszczać. W pewnym momencie spojrzałem na siebie z zewnątrz i po prostu zacząłem się staczać. Alkohol, używki, kilkugodzinne pogrążanie się w depresji, przejawy agresji o których aż wstyd mi pisać. Nie kontroluję się, nigdy wcześniej taki nie byłem. Nie pomagało nic - sport, praca, a nawet bliskie relacje z innymi dziewczynami, które też miały przez ten czas miejsce. Myślałem cały czas o niej. A co u niej w tym momencie? Pewnie się domyślacie. Spotykała się z panem X, spędzała z nim każde wieczory, weszła na autostradę do nowego związku. Pewnego dnia nie wytrzymałem. Minęły mniej więcej 4 miesiące od naszego rozstania i pojechałem pod jej dom, chciałem z nią porozmawiać. Chciałem zobaczyć jak się czuje, co mi powie. Miałem jakąś głupią nadzieję, że wszystko może do siebie jeszcze wrócić. Spotkanie było cudowne. Jak tylko mnie zobaczyła, zaczęła płakać ze szczęścia. Rozmawialiśmy kilka dobrych godzin, była ze mną szczera tak jak kiedyś - opowiadała mi nawet ze szczegółami co działo się między nią, a panem X. Mówiła, że bardzo tęskniła, że ostatnio też ciągle za mną płakała, że przeglądała zdjęcia, że cały czas wspomina. Bardzo się po tym spotkaniu ucieszyłem, zacząłem się w końcu lepiej czuć psychicznie. No i tak zaczęliśmy kolejną próbę odbudowania naszych relacji - kolejne spotkanie, i kolejne, i kolejne, i kolejne pocałunki, i sex. Dalej jednak nie widzę tego blasku w jej oczach, który chciałbym zobaczyć. Tego blasku co kiedyś. Często naciskam, pytam ją co jest dalej nie tak. No i tak pytam, pytam, aż w końcu kolejny raz słyszę o tamtym. Mówi mi, że po prostu nie może go wybić z głowy, że cały czas o nim myśli, że jak nie ma z nim kontaktu to jest jeszcze gorzej, że chce się z nim spotkać... I na takim etapie jesteśmy teraz. Jak tak to dalej będzie trwało to chyba wyląduje w jakimś szpitalu psychiatrycznym. Nie mam pojęcia co robić. Wiem, że jeżeli zerwę z nią kontakt to będzie tak jak wcześniej, a nie chcę tego uczucia. Teraz zresztą wcale nie jest lepiej. Mam niby jakąś nadzieję, że ona się w końcu zmieni, że się ogarnie, że przejrzy na oczy i dokona jakiegoś wyboru(nie mówię tu koniecznie o mnie) i zakończy w końcu to wszystko co wyniszcza mnie i ją, bo ona z tym wcale lepiej niż ja się nie czuje. Zapewne co drugi z was będzie mówił tu o całkowitym zerwaniu kontaktu, chodzeniu na siłownie i myśleniu pozytywnie i wszystko będzie pięknie i skończy się dla mnie happy endem. Ja jestem na to za słaby. Za słaby psychicznie, mi takie rozwiązania nie pomagają, bo jak pisałem wyżej - próbowałem już wszystkiego. Może mogę z nią w jakiś sposób porozmawiać? Ona też z tym cierpi, nie jest jej z tym dobrze. Chciałbym pomóc w tym wszystkim sobie i jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie można kochać dwóch osób! Wygląda na to, że ona jest egoistką i na fałszu stara się uzyskać dla siebie korzystną sytuację. Twój wybór, ale możesz spodziewać się od niej największych podłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×