Gość gość Napisano Maj 18, 2017 Dosłownie. Wczoraj mój mężczyzna miał stan przedzawalowy,nie będę pisać co przeżywałam-umieralam ze strachu o niego a nie pozwalał dzwonić na pogotowie (jak będzie bardzo źle to sam ci powiem). Bałam się tak jak chyba nigdy w życiu, ale byłam spokojna (zwykle panikuję z byle powodu)i starałam się aby on też się uspokoił. Wszystko przez to, że ma za dużo na głowie: bo do wszystkich naszych dotychczasowych problemów doszło mu zaopiekowanie się jeszcze jednym domem-bratowa została sama,bez niczyjej pomocy a w domu małe dzieci i jak tu się odwrócić?? Nie da się. Więc ten mój ukochany wariat traci zdrowie i nerwy i boję się że dlugo nie da rady w tym tempie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach