Nie mogę urodzić. Poród w UK

41 tydzień ciąży. Położna dwa razy robiła masaż szyjki macicy, za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem... za daleko. Jutro termin do szpitala na wywołanko dzidziusia. Mam nadzieję, że pójdzie szybko i sprawnie. Wiem tyle, że mają podać mi jakiś lek w formie tamponu, którego zadaniem jest wywołanie skurczy. Ciekawa jestem jak wygląda w UK sprawa z cesarskim cięciem. W ogóle napiszę tak: ja z opieki prowadzenia ciąży w UK jestem bardzo zadowolona. Co 3 tygodnie spotkanie z położną, trzy usg, darmowe leki dla ciężarnych, darmowe usługi dentystyczne, każdy miły i chętny do pomocy. A wcześniej zdążyłam się nasłuchać, że tu rodzą na ulicy, że mają cię głęboko w rzyci, że jak się zbliża poród to zostawiają cię na pastwę losu. Dobrze, że ufam sobie i wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Jedyne co mnie zdziwiło to brak badania piersi, wiem, że wraz z pojawieniem się ciąży wykryto u mnie włókniaka, wtedy pierwsze badanie było w Polsce. No ale też lekarz nie może z tym nic zrobić i każe czekać do rozwiązania i przyjść po okresie laktacji na usunięcie. Może u Anglii są jakieś badania po połogu... Och już tak bardzo chciałabym maluszka. Lecz co zrobię. Ten masaż szyjki macicy to coś okropnego, bolało jak skurczysyn! Blee obrzydliwe, panie położne jednak nie są delikatnie... Tak się spiełam z bólu, że polamalabym palce położnej :D no ale ba, jak ktoś ci wkłada nagle dwa palce tak grube jak moją dłoń to nic dziwnego kurde. Ja wiem, to badanie a nie gra wstępna :P. Lecz Mężczyzna, ginekolog zdecydowanie jest delikatniejszy.

Masaż szyjki to nie zwykłe badanie ani nawet masaż...to poprostu ręczne rozwieranie i boli zawsze, bez względu na to kto robi. Przy porodzie pewnie jeszcze ci zrobią.