Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pogubiona ja

Mieć czy być...

Polecane posty

Gość gość
A se wraż kto ci broni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie było do końca "My" - zawsze miałam swój kawałek życia, choćby było to tylko forum na którym doradzałam i rozmawiałam z ludźmi, spotykałam się z nimi na zlotach. Coś tylko mojego. Doszkalałam się. Dbałam o siebie, spotykałam się ze znajomymi. Kiedy nastał "Być" - robiłam to nadal, ale z nim. Teraz nie spotykam się tak często ze znajomymi bo mnie to nie cieszy, za bardzo doskwiera mi jego brak w całym towarzystwie. Przypominają mi, że był przecież. Teraz nic mnie nie cieszy. Czasem sypiam, czasem jem, pracuję, gotuję, oglądam filmy, czytam książki ... ale nic nie cieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:09 Znowu się prosisz o elektrowstrząsy ;) poczekam w napięciu na dalszy ciąg psychoanalizy ...odważna jesteś albo ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie skoro nic co wcześniej dawało mi radość nie cieszy - muszę zbudować wszystko od nowa. Tylko jak - skoro wszystko przychodzi z takim trudem a w najmniej oczekiwanych momentach "zawieszam się" i bezwiednie łzy same płyną po policzkach? Jak to zrobić? Kiedy wydaje się, że nie ma po co? Że umarły wszystkie dobre emocje. Kiedy samo wstanie z łóżka jest wyzwaniem. Zakopać wszystkie emocje głęboko i stać się znowu zimną osobą? Jak to zrobić mając w pamięci to co potrafił ze mnie wydobyć "Być".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co glupiomadry zawsze szczery, gdyby kobiety stosowaly zelazna logike, ten swiat dawno by juz wymarl. Zgodnie z ryzykami ciazy, narodzin, ujowego utrzymania, odarcia z osobowosci zadna kobieta od XIX wieku nie urodzilaby zadnego dziecka. Jestes tylko glupiomadry, bo mozesz sie wypiac na dzieci a matki tego nie robia, prawie nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psychologa przerabiałam przy rozwodzie. Znam mechanizmy, nic nowego mi nie powie. Psycholog jest do "wygadania się" , wypłakania, przerobienia przykrych emocji i nakierowania na właściwe tory. Wiem doskonale że się użalam. Wiem. Ale cholera, nie potrafię ruszyć z miejsca. Co zrobić z tym całym smutkiem? Potrzeba czasu ..... dużo czasu, a przecież minęły tylko dwa tygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic nowego mi nie powie. x ja pierd. nic nie kumasz, to nie psycholog ma ci powiedziec, to ty masz powiedziec sobie, przy fachowcu, ktory cie nakieruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szwedzkie sady przyznaja prawo opieki obojgu rodzicom ale na zmiane. U kogo dziecko zachoruje, ten musi do lekarza i na chorobowe a wtedy nie ma awansu. W USA jest jeszcze prosciej, dziecko dostaje bogatszy rodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Ciebie rozumiem, ale skoro nie ma szans na powrót Bycia to rady zetesa są właściwe. Otrzyj łzy i nie rozpamietuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja potrafię powiedzieć sobie wiele rzeczy. Można wiele rzeczy sobie powiedzieć "na rozum" .... ale kiedy serce, w zasadzie to emocje .... kiedy są w kawałkach - to wtedy rozum wie, ale serce nie może się pogodzić, nie może wybaczyć sobie i innym ani zapomnieć tak szybko jak rozum by chciał. Taki dysonans, cholernie bolesny dysonans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaden psycholog nie wezmie wolnego a TWOJE chore dziecko idioto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Glupis i nie rozumiesz co oznacza w biednej PL odpowiedzialnosc za 2 dzieci, jestes tylko idiota teoretykiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za miesiąc powiadasz. Chciałabym, żeby już było za miesiąc, za dwa miesiące, za pół roku. Może wtedy nie będzie tak bolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pogubiona ja :), weź w nawias, co tutaj napiszę. Ja po kobiecemu, z innej perspektywy. Jeśli wyda Ci się atrakcyjna, skorzystasz. Oprócz akcji, działania, konkretu, jest nam potrzebny czas sam na sam ze sobą. Bliżej nieokreślony, nie do końca rozplanowany. Czas na świadome oddychanie (to jedna z technik pomocna w gabinetach psychologicznych), głębokie, spokojne i wyciszone oddychanie. Docenienie tego co masz, wdzięczność za to co osiągnęłaś, wyrażona sobie. I puszczasz. Rozumiem Cię. Dobrze, żebyś mogła postąpić możliwie najbardziej w zgodzie z tym jak chcesz, jak Ci trzeba. Trzymaj się dziewczyno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze szczery TEŻ jestem fanką Piotra C. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje Gosciu, nareszcie madry wpis. Zatrzymaj sie na tym, zrozum i poswiec sobie czas. Nie dopiero wtedy, kiedy jak mnie dopadl rak. Trzymaj sie! Nie wierz takim ujom jak ten niezlomny, bezduszny luj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Chciałabym, żeby już było za miesiąc, za dwa miesiące, za pół roku. Może wtedy nie będzie tak bolało" x nie może. tylko na pewno nie Ty pierwsza ryczysz z powodu tego, że nie tak sobie wyobrażałaś bieg wypadków. Ostatnia tez nie. A co najlepsze za jakiś czas możesz wręcz uznać, ze tak naprawdę dobrze się stało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość - dziękuję, spróbuję pooddychać. Wiem, że za kilka lat będzie to tylko mglistym wspomnieniem. Wiem, bo przerabiałam już taką stratę. I dziś te emocje są zamknięte w jednej z szuflad serca, odległe, zatarte, nie bolesne, raczej nostalgiczne. Świeże emocje zawsze bardzo bolą . Poczucie straty zawsze bardzo boli. Od zawsze źle sobie radzę z taką stratą, to tak jakby umarła jakaś część mnie. Dobranoc. I dziękuję wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wygoogluj sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrej nocy, to jest zbedne cierpienie w biednym kraju bo w bogatych krajach stac sady na wrazliwosc wobec kobiet-matek i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Być" ma dziś urodziny. Złożyłam Mu życzenia, odpisał że dziękuje. Dziękuje. Miesiąc temu było wszystko inaczej. Teraz tylko "dziękuję". Suche, bezduszne. Można przestać kochać kogoś z dnia na dzień? Widać można...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś jest lepszy dzień. Tłumaczę sobie. Że jeśli zostawił teraz, to nawet gdybym w pewnym momencie poszła na 100 % w "być" i zostawiła "mieć" - gdyby "być" dowiedział się za 2, za 5 lat - też by zostawił. Że jeśli przestał kochać z dnia na dzień i mu zobojętniałam - to może nie kochał albo nie tak mocno jak twierdził? Że jeśli ja się wahałam i nie poszłam w "być" to może podświadomość dawała mi znaki, że to nie to? Że jeśli córka nie polubiła Go od pierwszego kontaktu - i nie potrafiła sprecyzować dlaczego, to coś oznacza? Że jeśli mężczyzna elokwentny, wykształcony, inteligentny, oczytany w jednej chwili jest słodki, ciepły, kochający ... a w kolejnej, kiedy robię coś bardzo nie po jego myśli - ma wybuch złości albo karze mnie obojętnością o temperaturze góry lodowej ... to może nie powinno tak być? Że jeśli lubi wypić w towarzystwie i robi to co najmniej raz w tygodniu - to może nie jest to fajne? Próbowałam, naprawdę próbowałam wybrać "być". Podejmowałam rozmowy - wyliczałam z dokładnością do złotówki kwoty opłat i utrzymania z sugestią, że niedługo stracę pracę i sobie nie poradzę , z prośbą o jakieś konkrety, rozwiązania. Konkretami było że jakoś dam radę, że znajdę sobie kolejną pracę, że "Być" nie będzie mi wadził a czasem pomoże. Po kilkunastu miesiącach relacji - czy to są konkrety? Nie zawsze było kolorowo - czasem było bardzo nie kolorowo. Ale brakuje mi bardzo żeby mnie kochał, żeby pisał sms, dzwonił i troszczył się o to jak się czuję i czy nie trzeba pomóc mi czegoś załatwić. Brakuje mi uczucia bycia kochaną. Uczucia że Mu na mnie zależy. Brakuje spojrzenia, dotyku, dłoni na dłoni. Brakuje Jego szarmanckości, poczucia humoru, uśmiechu, ogromnego optymizmu, inteligentnych rozmów. Brakuje. I jeszcze długo będzie brakować. Ale może tak miało być ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie udało - złapałam paskudną infekcję zatok plus kaszel z pogłosem jak ze studni :( Wczoraj spotkałam się z kolegą z paczki, pogadaliśmy - chyba trochę pomogło na duszę. Dziś mniej rozpaczam a więcej sobie tłumaczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×