Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niuniek1234

Mój facet mnie ignoruje. Czy ja przesadzam?

Polecane posty

Cześć. Zacznę od tego, że mam 22 lata. Jestem w związku od prawie 2 lat. To mój pierwszy facet tak "na poważnie". On ma 24 lata. Wiem, że jest to coś wyjątkowego, takie rzeczy się czuje. Ale już od długiego czasu czuję się po prostu...niechciana. Zacznę od tego, że nasze początki polegały na tym, że on się strasznie starał. Mi nie zależało specjalnie, ponieważ zafascynowana byłam kimś innym. Jednak sprawy potoczyły się tak, że dałam mu szansę, a w rezultacie-zostaliśmy parą. On bardzo się starał o mnie, ja doceniałam to, jednak nie umiałam tak szybko obdarzyć go tak samo mocnym uczuciem-potrzebowałam czasu. Kiedy już byłam pewna że kocham go na całego, zaczęły się schody. On zobaczył jak mi zależy (i tego się bałam)...zaczął to wykorzystywać. I w ten sposób trwa to od sierpnia 2016 roku - do teraz. Wcześniej było okropnie, cały czas miał mnie w garści, widziałam jak specjalnie mówi mi słowa które doskonale wiedział, że ranią. On miał z tego satysfakcję. Ja latałam za nim, nadal latam...ale nie aż tak. Jednakże, do sedna. Były plany że zamieszkamy razem w mieście, ale że on wychował się na wsi na gospodarstwie, stało się inaczej. Stwierdził, że SPECJALNIE DLA MNIE nie zrezygnuje z gospodarstwa, że zostaje. Rodzice przepisali na niego cały dobytek, a jest nie mały. Od tamtego momentu, on haruje całymi dniami, jest ciągle zmęczony, nie ma czasu na nic. Raz mamy kontakt, raz nie. Widzimy się raz w tygodniu, na kilka godzin.. On nie ma nic siły bo "jest zmęczony i nie ma ochoty" - ok. Skoro tak, trzeba być wyrozumiałym, no nie? Ale ile mozna tej cierpliwości w sobie mieć. On nie zabrania mi imprez, spotkań ze znajomymi, wręcz wypycha mnie z domu, czuję się tak jakby było mu obojętne co robię. Nie mogę z nim nigdzie iść, bo nie ma siły. Nie okazuje mi już tak uczuć, wręcz nawet nie chce o nich rozmawiać. Mu nawet nie zależy na tym by się ze mną spotkać. Wygląda to tak jakby chciał ten raz w tygodniu odpykać te kilka h i wracać do swoich obowiązków. Mówię mu o tym co czuję, a on na to, że wymyślam, że on mnie kocha, że to przez te obowiązki, zmęczenie... Tak, tylko, że dla mnie nie ma siły, a już kolejny raz gdy koledzy proponują mu wieczorny wyjazd na imprezę- ma i siłę i zapał. Dodam, że mam bzika na tym punkcie. Nie chcę, by jeździł na imprezy beze mnie. Nie bez powodu, w listopadzie 2016 gdy sie ostro pokłóciliśmy, wręcz rozstaliśmy, tego samego dnia pojechał z kolegami pobawić się, wyrwał inną i zdradził mnie,a potem miał z nią konatkt...Nie powiedział mi o tym. Sama to odkryłam. Po tamtej sytuacji dostaję białej gorączki gdy słyszę "impreza z kumplami". Nie rozumiem tylko, czemu nie gdzies indziej, a zawsze na dyskotece. Mnie nie chce zabierać... Lubi mnie często testować, tresować, sprawdzać. Mówi mi coś tylko po to, by sprawdzić moją reakcję. A nie sa to zwykłe rzeczy, przykładowo ostatnio powiedział że na kawalerskim na który idzie będzie striptizerka, jeszcze innym razem mówi specjalnie że dostał bombonierę od dziewczyny której nienawidze (chciala nas rozdzielić) i wszystko po to, by zobaczyć jak ja się zachowam. A mnie to boli, jestem bardzo wrażliwa, wszystko we mnie siedzi, dotyka. On to wie, a mimo to i tak tak robi. Wiem, że jestem bardzo nerwowa, często nie umiem nad sobą zapanować, później tego żałuję. Przykładowo beczę,że nie ma dla mnie czasu, ani ochoty, a gdy ktoś inny mu coś zaproponuje-znajduje zapał. Czasami robię z igły widły. Ale myślę, że to bardziej jest próba szukania jego uwagi...bo mam jej bardzo malutko. On obiecał że na imprezy z kolegami chodzić nie będzie, a wczoraj powiedział mi że cofa obietnicę, że jednak on chce. Nie pierwszy raz tak robi, że obiecuje i potem to cofa. Ja np. nie chodzę nigdzie bez niego, nie potrzebuję. On tego nie docenia, wręcz mówi "i co z tego że nie poszłaś? Przecież wiesz że dla mnie możesz robić co chcesz, więc jak mam to docenić?". Podczas kłótni jest dla mnie bardzo chamski, mówi do mnie bez szacunku, daje do zrozumienia "nie masz nic do powiedzenia, jakim prawem się wypowiadasz?" . Jest taki, że aż mnie zatyka. Słowa, których używa bardzo mnie ranią. Często się kłócimy. On ma to gdzieś, ja zaś ubolewam i płaczę. Przez to wszystko zamknęłam się w sobie, straciłam poczucie własnej wartości, czuję się bezwartościowa, niechciana, zakompleksiona, nic nie warta. Ciągle biorę całą winę na siebie. Szukam problemu w sobie... Dodam, że on chce bym została z nim na gospodarstwie, wręcz ostatnio zrobił się nachalny, chce byśmy w ciągu 2 lat ożenili się, bym mu szybko dała znać czy zostanę a jak się nie zgodzę to, cytuję " nie ma sensu tego ciągnąć". Tydzień temu chciał mnie zostawić w ciągu dnia 2 razy. Ja głupia pojechałam do niego zapłakana a on mnie zje*ał że przyjechałam, a on jest "zmęczony". Było po 21... Pojechałam bo mi zależy...A wczoraj gdy kolega napisał, by pojechał z nimi na imprezę, nie przeszkadzało mu że jest już 22. Powiedziałam mu co myślę, a on że ja nie mam prawa się wtrącać, ze będzie chciał to wsiada i jedzie, że ja go trzymam pod kluczem, że zrobił to znów by mnie sprawdzić (ale wiem że serio chciał jechać). Co mam zrobić? Ciągle przez niego płaczę, jest mi źle, ale wiem że tylko dzięki niemu mam motywację do czegokolwiek, że go kocham nad życie. Ja szczerze mówiąc wiem że to co on do mnie czuje, to zwykła miłość, coś typu "jestesmy razem, ok, ale jak nie ta to inna". Niby mówi że mu zależy, kocha, chce być ze mną, ale traktuje mnie na odwrót. Ja już nie mam siły. Nie mam nikogo. Skończyłam studia i wróciłam do siebie na wieś, rodziców nie ma, znajomych tutaj też nie mam, nie mam na kim polegać... Mam dość ciągłych szantaży, zrywania ze mną, rozkazów zmienienia się, tego jak wszystko musi być tak jak on chce, tego jak się bawi moimi uczuciami, olewa to gdy jest mi źle (sam do tego doprowadza). Sama nie jestem święta, ale daje mu miłość,wsparcie, pomagam, chcę się z nim widzieć jak najczęściej (nawet u niego, mogę przecież mu pomagać w obowiązkach), rezygnuję dla niego z wielu rzeczy. A ja jedyne co od niego dostaję to kilka minut rozmowy, jedno spotkanie, i ciągłe wymagania, by być wyrozumiałą, cierpliwą, nie czepiać się (czyt.zamknąć mordę i siedzieć cicho), rozkazy. Skąd ja mam brać motywację na cokolwiek? Pomóżcie mi...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt nie będzie miał siły tego przeczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dluuuuggggggo... lubie dokladne watki ale bez przesady... I ja wymieklam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przegięłaś ale po tym przez co udało mi się przebrnąć - szanuj swoje potrzeby i tyle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyna motywacje jaka musisz znalesc to zerwac z nim. Przeciez z tego co opisujesz on na ciebie totalnie leje i sprawia mu przyemnosc robienie tobie przykrosci. czy myslis, ze tak wyglada ta wyjatkowa milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościu2
Odpowiedz sobie na podstawowe pytanie. Czy w tym związku jestem szczęśliwa?Opis tego jak ty się czujesz i jak on ciebie traktuje chyba nie pozostawia wątpliwości. Zatem.......zbierz się w końcu na odwagę i kopnij w zadek dziada który tak podle cię traktuje. Świat nie kończy się na jednym mężczyznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że się rozpisałam. Ale tak to jest, gdy wszystko w człowieku siedzi. Gdy zasiadłam by napisać ten post, wylałam z siebie wszystko. Choć i tak w skrócie, uwierzcie. Byłyście może w tak trudnej sytuacji? Co wam pomogło? Dziękuję z góry. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet jakby troche toksyczny,ja bym z nim dala sobie spokoj. A ty sama mieszkasz w domu na tej wsi? Moze on by troche pomieszkiwał u ciebie,jaka idleglosc was dzieli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zajmij się sobą, kochaj siebie, szanuj też siebie, nie stroń od swego towarzystwa, bądź dla siebie najważniejsza, wsłuchaj się w głos swojego jestestwa, bądź ze sobą szczera, obudź się i bądź w tu i teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mieszkam sama, rodzice są za granicą w pracy. Ja za dwa i pół tygodnia też wyjeżdżam na 1,5 miesiąca. A jemu nawet na myśl nie przyjdzie, by ten ostatni czas spędzić ze mną, mówi mi, że to tylko kilka tygodni, żebym nie przesadzała, bo jesteśmy dorośli. Ale jak rok temu miałam wyjechać, to strasznie to przeżywał. Także jest spora różnica zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od wczoraj nie mamy kontaktu. Znów zaczynają mnie nachodzić myśli, że to moja wina, że powinnam wyciągnąć rękę. Ale z drugiej strony gdy sobie o tym wszystkim przypominam, zaciska mi się żołądek, gul staje mi w gardle i łzy cisną się do oczu. Tak bardzo jest mi przykro...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od wczoraj nie mamy kontaktu. Znów zaczynają mnie nachodzić myśli, że to moja wina, że powinnam wyciągnąć rękę. Ale z drugiej strony gdy sobie o tym wszystkim przypominam, zaciska mi się żołądek, gul staje mi w gardle i łzy cisną się do oczu. Tak bardzo jest mi przykro...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie odzywaj sie pierwsza!!! Przestan wlazic mu w dupsko. Wstrzymaj sie, nie dzwon, nie pisz. Jak on napisze to odpisz dopiero po 2h, nie odbieraj za pierwszym razem jak zadzwoni. Chlopak widzi, ze co by nie zrobil Ty i tak bedziesz przy nim. Pokaz mu, ze jest inaczej. Przestan sie tak ponizac dziewczyno. Wiem, ze to boli, ale musisz byc twarda. Jak dla mnie to ten Wasz zwiazek i tak nie przetrwa dlugo. Zdradzil Cie w listopadzie, a Ty dalej z nim jestes. Olewa, nie chce sie spotkac nawet raz w tygodniu, a jesli juz to na sile, a Ty dalej z nim jestes. Placzesz, prosisz, tlumaczysz a to chuj ktory i tak ma na to wyjebane. Pokaz, ze jestes ponad tym. NIE ODZYWAJ SIE W OGOLE TERAZ! Jesli naprawde Cie kocha to sam zacznie wypisywac i dzwonic. Jak nie dzis to jutro. Pamietam jak mialam przeboje ze swoim juz teraz mezem. Tez byl w podobnym wieku. Fakt moze mnie nie zdradzil, spotykalismy sie ale zero uczuc, ciepla, rozmow. Zachowywalam sie jak Ty i gowno z tego mialam. W koncu to ja zaczelam olewac, nie pisalam, nie dzwonilam tylko czekalam az on sie odezwie. Dlugo nie musialam czekac. Zaraz wyjezdzasz na troche do rodzicow za granice. To sie dopiero facet zabawi, po tym co piszesz nie mozna mu ufac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próżne pisanie, lala niereformowalna, rodzice godności i honoru nie nauczyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×