Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak pokochać swoje dziecko?

Polecane posty

Gość gość

Pomóżcie mi, proszę. Ja juz nie daje rady, boli mnie to że nie kocham swojego dziecka, że nie cieszę się że będę go miała. Jestem w 5 miesiącu ciąży, mam kochanego faceta który naprawdę cieszy się i kocha malucha. A ja? Na początku gdy zobaczyłam te 2 kreski cieszyłam się, gdy widziałam malucha na pierwszym USG też, ale teraz wydaje mi sie ze to było na zasadzie: "takie fajne malutkie". Potem było już tylko gorzej. Zamiast radości i miłości do małżeństwa odczuwam tylko dużą pustkę, smutek, złość. Dziecko jest mi obojętne, mam myśli że gdyby go nie było, gdybym np teraz straciła to dziecko to raczej odczułabym ulgę. Ogólnie to od dawna mam problemy psychiczne, chodzę do psychologa ale chyba słabo to pomaga. Tak bardzo chciałabym pokochać to maleństwo, nawiązać z nim kontakt. I boli mnie to bardzo ze nie potrafię, że nie wiem co robić bo chciałabym je kochać. Chciałabym to zrobić chociaż dla mojego partnera bez którego nie wyobrażam sobie życia. Żeby chociaż odrobinę tych pozytywnych uczuć się pojawiło... błagam, pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że gdybym coś zrobiła dziecku (czego naprawdę bym nie chciała) albo po urodzeniu nie chciała się nim zajmować to pewnie straciłabym mojego ukochanego. Kiedyś w nerwach powiedziałam że oddlabym to dziecko a jakby wcześniej była taka możliwość to usunęła. Facet się strasznie wkurzył. Powiedział ze jak nie kocham dziecka to on je sam wychowa a nie pozwoli oddać. Chciałabym stworzyć normalna rodzinę i być kochającą matką i razem z nim wychowywać malucha. Boje się ze nie dam rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spokojnie odczekaj:) do bycia mama tez trzeba dojrzec i przyzwyczaic sie a twoje obawy sa normalne. Do tego dochodza jeszcze hormony :) Pierwsza ciaza taka jest, na szczescie twoj facet jest wyrozumialy :) Dbaj tylko o was a bedzie dobrze i nie drecz sie :) ani faceta :) Staraj sie tylko odprezyc i milo spedzic ten czas. Dasz rade :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała o sobie. Po porodzie nic nie zmieniło się na lepsze. Było tylko gorzej. Zamieniliśmy się z mężem rolami. Pracuję i spełniam się zawodowo. Mąż jest kurą domową. Nie takiego życia chciałam. Nie nadaję się na matkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na razie cieżko ci sie odnieść do tego małego czegoś w środku. Byc może to sie zmieni, jak dziecko przyjdzie na swiat. Jesli nie, sa rozne opcje. Zawsze partner może zając sie wychowaniem. Nie zadręczaj sie na zapas, wszystko jest do rozwiązania. Jesli nawet będziecie musieli sie rozstać. Najwazniejsze jest dobro dziecka oraz Twoje zdrowie psychiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak możesz kochać dziecko jak jeszcze go nie masz na razie masz płoda w brzuchu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczescie
Nie dziwię się. Nie wiem, jak ja bym żyła, będąc w ciąży. To największy dramat, jaki mógłby mnie spotkać. Na twoim miejscu na pewno dałabym sobie jeszcze czas... No bo trudno, stało się. I się nie odstanie. Starałabym się za wszelką cenę zmienić nastawienie, myśleć o sobie i SWOIM zdrowiu głównie, a w tym stanie jest to ważny aspekt, więc nie powinnaś się denerwować. Pozwól sobie do tego dojrzeć. W końcu na początku się cieszyłaś! Spróbuj znaleźć w sobie tę radość i do boju, kobieto. Masz wspaniałego mężczyznę obok siebie, nie jesteś sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety zawaliłam szkołę wiec gdyby to partner był w domu, a ja bym pracowała, to byłoby to niemożliwe raczej :/ moje zarobki wystarczyłyby dla mnie gdybym była sama, ale żeby utrzymać faceta, dziecko i siebie to się raczej nie nada. Partner ma stałą, dobrze płatną pracę a ja to dużo różnych dorywczych zajęć się chwytalam. W zawodzie nie będę pracować bo słabo go umiem (mam zawodowe fryzjerskie, chodziłam do technikum ale rzuciłam bo mi się nie chciało, miałam to szczęście ze poszłam rok wcześniej do szkoły bo do 18 uczyć się musiałam, inaczej nawet tych egzaminów zawodowych bym nie zrobiła). Poznałam ulicę, punk rock, alkohol, pogo i koncerty. Do domu nie wracałam tygodniami, czasem miesiącami. Dopiero obecny facet trochę mnie ogarnął. Tylko ze ja nigdy nie byłam rodzinna ani odpowiedzialna. Rodzice sa porządnymi ludźmi, próbowali mnie wychować dobrze, nauczyć czegoś. Ale im się nie udało. Od dziecka byłam odporna na wszystko, agresywna wobec bliskich, wymigiwałam sie od obowiązków jak tylko mogłam. Były kary, szlabany ale nic nigdy sobie z tego nie robiłam. Mam rodzeństwo i nie jest takie jak ja. A oni do dziś się zadręczają co zle zrobili ze ja taka jesttem. Żyłam z dnia na dzień mając na wszystko wyj****e. A teraz mam być odpowiedzialna za małą istotę, mam być dla niej przykładem, wzorem. Teraz juz tak nie robie jak kiedyś ale czuje się trochę jak w klatce i czasem chciałabym uciec znów na ulicę i spać gdzieś naj****a na ławce. Ale wiem ze juz nie mogę i nigdy nie będę mogła. Dla partnera i dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie drecz sie tak. Mialas bujna mlodosc a teraz nadchodzi inna faza w Twoim zyciu i to napawa Cie strachem. Nie obwiniaj o to dziecka. Posiadanie dziecka nie oznacza tez, ze ie bedziesz mogla pojsc na koncert :) czy kiedys swietowac. To normalne, ze chodza ci po glowie rozne mysli ale nie stresuj sie tak, nie wszystko naraz. Niemowle potrzebuje glownie bliskosci i nie bedziesz musiala byc zaraz dla niego wzorem. Odwiedz szkole rodzenia, porozmawiaj z innymi przyszlymi mamami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do szkoły rodzenia chodzić nie zamierzam bo szczerze nie lubię większości ludzi. Zwłaszcza innych kobiet. Mam problemy psychiczne, jestem chorobliwie zazdrosna między innymi. Nienawidzę innych kobiet, w każdej widzę zagrożenie. Pracuję nad tym z psychologiem ale w tej kwestii jest bardzo ciężko i stwierdził że lepiej będzie jak jednak nie będę chodzić do szkoły rodzenia. Ogólnie to doszliśmy do tego ze mogłabym zepsuć innym mamom ten czas i narazić siebie i innych na niepotrzebny stres. Jestem potworem, nie człowiekiem, takie mam wrażenie :-( A każdą, nawet najmniejszą zmianę udaje się we mnie wprowadzić po długim, długim czasie. Do lekarza wybrałam się zdecydowanie za późno, bo na początku ciąży. A teraz leków nie mogę brać :-( a bez nich raczej nie dam rady normalnie funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój partner jest wspaniały, ale uważa że nie ma problemu, że sobie wymyślam i mam swoje himery po prostu. Ale to co się ze mną dzieje, to naprawdę jest okropne! 3 razy miałam napad szału i nie wiem co się wtedy dzieje. On chce żebym karmiła piersią, ja wolę nie i od razu jak najwcześniej zacząć brać leki + psychoterapia nadal. Przy karmieniu nie mogę ich brać. A bez nich może być tak, że dostanę znowu jakiegoś ataku i mogę zrobić krzywdę dziecku bo nie panuje wtedy zupełnie nad sobą i mam ogromny przypływ siły :-( i byle co potrafi mnie mocno zdenerwować. Myśleliśmy ze to może przez ciążę, ale z rok przed nią, gdy byłam z kimś innym tez był taki atak. Tym bardziej nie wiem co robić i boje się bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto, twoje zaburzenia psychiczne aż biją z twoich postów. Twój facet to chyba anioł, a nie człowiek, że cię zechciał???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potrzebujesz dobrego psychiatry a nie cienkiego psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przejmuj się. Większość kobiet to potwory nie ludzie. Podłe, żłe, wredne i głupie. Więc wcale za bardzo nie odbiegasz od "normy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzę zarówno do psychiatry jak i do psychologa- psychoterapeuty. Znają się i współpracują, uzgadniaja jak że mną postępować, co i jak robić, nad czym pracować. W razie w jakby coś się działo ze mną to zawsze mogę zadzwonić i iść na wizytę np na drugi dzień. Ale dużo, dużo pracy przede mną. Lekarz stwierdził że naprawdę jestem bardzo trudnym przypadkiem, najbardziej zmartwiło mnie to, że z moim zanurzony obrazem siebie i świata bardzo trudno cokolwiek zrobić, jak uda się choć w połowie to będzie sukces. Ze pewnych rzeczy będę musiała się uczyć od nowa. Musze wracać się do czasów dzieciństwa gdzie to wszystko już miało miejsce, a bliscy myśleli ze ja po prostu taka jestem nie przypuszczali żadnych zaburzeń. A z lekarzem musimy analizować i pracować nad każdym moim zaburzonym zachowaniem, począwszy od tych gdy miałam ze 4 lata i jak tylko coś mi nie pasowało to gryzłam i bilam babcię, rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I masz rację, on jest aniołem. Jak myślę o tym jak on musi mnie bardzo kochać skoro to znosi a ja mu robie nieraz taka krzywdę to płakać mi się chce. W tych atakach szału, zupełnie nie wiem o co, nie pamiętam ich, wtedy pobilam mojego faceta. Rano obudziłam się i nie wiedziałam co się stało. No i wiem to z opowieści. Podczas pierwszego ataku podrapałam mu całą twarz, uderzyłam z pięści kilka razy, przewróciłam go na tory. Potem kladłam się na torach i płakałam i mówiłam ze nie chciałam. Jakimś cudem mnie podniósł, zaprowadził do auta i dojechaliśmy do babci. Ja cały czas płakałam. W domu położyłam się na płytkach i płakałam i mówiłam ze nie chciałam, nie było że mną żadnego kontaktu. Babcia i on ogarnęli mnie jakoś, przebrali i położyli do łóżka. Babcia mówiła ze bałam się rury od odkurzacza i kwiatków w wazonie. A drugi atak to był jak szliśmy do domu, najpierw z pięści go po twarzy bilam, nie dał rady mnie utrzymać. Jak mnie chwycił za ręce to się wyrwałam i go po rękach podrapałam. Potem uciekłam w trawy, leżałam tam i płakałam. A rano znowu pustka w głowie :-( jak to usłyszałam co ja zrobiłam to płakałam i strasznie, strasznie przykro mi było ze tak zrobiłam. A on się śmiał tylko ze pierwszy raz w życiu dostaje wpie*dol od baby... ja mu mowie ze to nie jest śmieszne i naprawdę się c*****o czuje ze tak zrobiłam, a on na to ze co ma z robić, to woli się z tego śmiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rob cos, zebys sie lepiej czula zamiast walkowac swoje dziecinstwo. Mozesz cwiczyc opanowanie, poskramianie gniewu i zlosci medytacja, joga, zen. Tylko rob cos zamiast stale nakrecac sie przeszloscia. Zyje sie do przodu a rozumie do tylu, tak ma kazdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To powinno być naturalne z serca, nie idzie inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×