Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gosia__33

Co mam zrobić ze swoim małżeństwem?

Polecane posty

Nie wiem od czego zacząć...ale bardzo potrzebuję się wygadać, porozmawiać, doradzić ? Jestem mężatką od 8 lat (obecnie mam 33 lata), mamy 2 dzieci, ale nie dzieje się dobrze w naszym małżeństwie. Prawdę mówiąc nie dzieje się nic dobrego, a ja się czuję coraz częściej jak samotna matka. Z mężem bardzo różnimy się charakterami, ale co kiedyś było hipnotyzujące, różnice przyciągały nas do siebie, obecnie (prawdę mówiąc od kilku lat) stanowią barierę nie do przejścia. Nie mamy wspólnych tematów, chyba się nawet nie lubimy :( Przestaliśmy ze sobą sypiać 8 miesięcy temu, a i wcześniej kochaliśmy się bardzo rzadko, zbyt rzadko (raz na 2 miesiące, czasem na raz na 3 miesiące). Dla mnie to dramat, jestem za młoda na taki brak aktywności, brak czułości. Tym bardziej, że teraz czuję się o wiele bardziej rozerotyzowana, niż jak miałam 20 lat, a żyję w celibacie :( Seks jest ważny, jak tu się sypie, wszytsko inne też się sypię. Mąż jest ze specyficznego domu, między jego rodzicami nie ma czułośc****artnerstwa. Teściowie są razem- bo są. Teściowa jest bardzo religijna, więc "co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" - nawet jak jest źle. Teść ma problem z alkoholem. Żyją ze sobą jak współlokatory- tj. każdy robi swoje i nic więcej, nawet sypiają osobno, każde ma swój pokój, Nigdy nie jeżdzą na wakacje, nawet nie pójdą na spacer razem, nic. W moim domu rodzinnym natomiast, pomimo oczywistych kłótni, które zawsze się zdarzają w małżeństwie- rodzice wychodzą wspólnie na kolacje, spacery, zakupy, jeżdzą na wakacje- a są już na emeryturze. Przed ślubem było u mnie oczywiście inaczej, ale po ślubie zauważyłam, że mąż dużo przeniósł ze swojego domu rodzinnego- do naszego związku. Na początku próbowałam rozwiązywać problemy rozmową, które przeradzały się w kłótnie. Teraz nawet nie rozmawiamy. Jak jest źle - nie ma między nami żadnej komunikacji. Mamy dzieci- on jest bardzo dobrym ojcem, moje dzieci bardzo go kochają i nie chce im zrobić krzywdy, nie odeszłam. Dwa razy, podczas kłótni (jak on był po alkoholu) uderzył mnie. Nie do pomyślenia, że mnie coś takiego spotkało. Na zewnątrz może nasze życie wyglądać bardzo dobrze, mamy dom, każde jeżdzi własnym samochodem, mamy dobrą pracę- ale w domu, w 4 ścianach jest- oziębłość, chłód, a nawet agresja. Dodam, że dom jest jego- tj. budowaliśmy go razem, ze wspólnych pieniędzy, ale działka na której postawiliśmy dom on dostał jako darowiznę, ja zakochana nigdy bym nie pomyślała, aby upomnieć się o jakiekolwiek prawa, akty notarialne wspólne ze mną - wierzyłam, ufałam, kochałam, nic więcej nie chciałam. Obecnie, podczas kłótni wiele razy mi wygarnia, że mogę się wynosić, do niczego nie mam prawa, a jeśli na kogokolwiek by coś przepisał to tylko na dzieci, nigdy na mnie. Co mam zrobić? Myślę, że mogłam przenieść się do rodziców, ale to wiązałoby się z ogromną zmianą dla dzieci, zmianą szkoły, przedszkola. Ponadto one kochają swojego tatę, ponieważ ojcem jest bardzo dobrym, mężem natomiast żadnym. OD KILKU lat nie usłyszałam komplementu, do tego seks kilka razy w roku (teraz od 8 miesięcy nic). Nie szanuje mnie, często poniża, obraża, a w najlepszym przypadku traktuję jak powietrze. Z tego wydaje mi się, że ja czuję do niego nienawiść, żal, złość, roszczarowanie. Ja wiele nie oczekuję, chciałabym jedynie być kochana. Jak wyprowadzę się - może być gorzej. Chciałabym aby np. wtedy docenił mnie, przeprosił, obiecał poprawę, prosił abym wróciła itp. Obawiam się natomiast, że jak wyprowadzę się to będzie mu wtedy po prostu lepiej. Co mam zrobić? Mam dość bycia powietrzem we własnym domu (poprawka, domu męża), wracam z pracy i wszytsko muszę robić sama, pranie, gotowanie, on stale przed tv na kanapie. Wiecznie zmęczony, zmęczony pracą, w weekend zmęczony po całym tygodniu pracy. W weekend coraz częściej sama zabieram gdzieś dzieci, bo on odpoczywa. Nie wiem co jeszcze napisać, czuję bezsilność....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki Zielony
Jak dla mnie to chory układ. Nie ma sensu brnąć, dzieci wszystko dobrze widzą i wiedzą, a dom jeśli budowaliscie po ślubie to jest wspólny a działka oczywiście jest Twojego M, widzę dwa wyjścia czyli rozwód albo znajdź sobie kochanka ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosiu może jednak musisz zaryzykować terapię szokową. Dzieciom nic nie mów np że wakacje u dziadków, a mąż może zrozumie, ze nie jesteś jego matką i nie będziesz go znosić dożywotnio w imię Boga. Czasem jak jest tak żle może być tylko lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki Zielony życie nie jest takie proste no chyba, ze ty wyczuwasz to lepiej i chodzi wyłącznie o seks :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki Zielony
A o co chodzi autorce? O czułość bliskość seks rozmowy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia__33
Dziękuję za odpowiedzi, oczywiście nie chodzi o seks, tylko o czułość, tj brak czułości, bliskości, szacunku,partnerstwa, dopiero potem intymność. Nie wiem co zrobić aby bylo lepiej, może taktycznie przeprowadzka do rodziców to jakiś pomysł, tym bardziej ze wariacje, ale na prawdę boję się że będzie gorzej a on zobaczy więcej plusów naszej nieobecności niż minusów. Chciałam nawet iść do psychologa ale prawdę mówiąc nie wiem co to da skoro błędy popełniamy wszyscy ale on w głównej mierze odpowiada za naszą beznadziejną sytuację małżeńską. Nie wiem w jakim kierunku powinnam pójść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zgag
Budowaliście dom ze wspólnych pieniędzy więc nie jest on JEGO ale WASZ.Wszystko co nabyliście czyli kupiliście,dostaliście,zbudowaliście czy zrobiliście (np.szałas) jest WASZE.Współczuję ci,samotność w małżeństwie jest okropna.Mam podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dom postawiony na działce jednego z małżonków, która otrzymał jako darowiznę jest tylko tego, czyja jest działka, niezależnie jak budowa byla realizowana,wszystko e doc na niego, takie mamy prawo ☹ wcześniej też tego nie wiedziałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Terapia a jak ona nie pomoze to Rozwód albo dobry opiekunczy facet na boku..moze trafisz na kogos z kim w przyszlosci uda Ci sie cos stworzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćyg7ydd tu8
Jesli facet Cie poniża czy traktuje jak powietrze to z biegiem czasu bedzie tylko gorzej.Dzieci kiedys odejdą z domu a Ty zostaniesz z chamskim obojętnym facetem.Masz dwoje dzieci więc jesli pracujesz to dałabys rade sobie sama a jesli One kochają ojca to przeciez będą mogły mieć z Nim kontakt.Jesli boisz sie odejsc poszukaj sobie kogos konkretnego ,ale nie takiego nastawionego tylko na seks.Byc moze po jakims czasie pomoze Ci wyjsc z tego chorego związku.Możesz tez próbować rozmawiać z męzem,tłumaczyć jesli jeszcze Ci chociaz troszke na Nim zależy.Chyba nie chcesz do konca życia męczyć sie u boku kogos kto Cie nie szanuje i olewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba powinnaś szczerze z mężem porozmawiać, bez kłótni, przypomnieć sobie powody, dla których postanowiliście być razem. Powiedz mu czego Ci brakuje w związku i zapytaj jego jak on widzi dalsze życie z wami. Może jakaś terapia dla par? zabrnęliście trochę w czarną dziurę ale jesli jest między wami odrobina miłości warto rozniecić ten nikły płomyk i ratować małżeństwo, bo bardzo łatwo zburzyć jedną decyzją [ Twoja wyprowadzka] to co się budowało przez lata niż naprawić coś co się zepsuło. Pewnie nie podejmowałaś pochopnie decyzji o małżeństwie i dzieciach więc teraz też dwa razy zastanów się nim rozwalisz to wszystko z czym wiązałaś plany na wspólne życie. PS. Myślę, że skoro tak mąż bardzo kocha dzieci nie skrzywdzi ich finansowo i nadal będzie chciał brać udział w ich wychowaniu. [ jesli już dojdzie do rozwodu].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę że sama podjęłas decyzję. Na początku pogadaj z mężem ze nie czujesz się szczęśliwa i co on na to. Jeśli rozmowa skończy się kłótnia to odejdź. Pogadaj ze swoimi rodzicami jaką jest sytuacja. Przy rozwodzie i podziale majątku domagają się spłaty części domu. Wiadomo że dom jest jego ale może masz dowody świadczące o tym że też brałaś udział w budowie. Jakieś przelewy z konta, faktury, zeznania świadków. Zawalcz o siebie bo zmarnujesz sobie życie. Nie jesteś niańką faceta żeby mu nadskakiwac gotować obiadki itp. Ojcem zawsze pozostanie. Nie ograniczają mu kontaktów a dzieci tego nie odczują. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko kochasz go? Tylko tak szczerze. Wiem, z doświadczenia, że w niektórych małżeństwach w których od lat nie ma czułosci i bliskosci ldzie się oddalają od siebie i niby im na sobie nie zależy, ale kiedy pojawi się nagle ktoś trzeci lub dochodzi do rozstania to wówczas w kobiecie wlacza się chęć walki i iodczuwa tak ogromną miłość do mężczyzny ze nie potrafi bez niego życ i ma nawet mysli samobójcze, dlatego jesli go kochasz to idzcie na terapię i ratujcie swoje małzeństwo bo po rozstaniu się załamiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mam takiego męża i powiem Ci jedno :żałuje ze nie poszukałam sobie kogos na boku bo tacy jak On nie zasługują na lojalne wierne pełne poświęcenia oddane żony..mój mąż nie wyraża zgody na terapie a ja juz nic do Niego nie czuje wiec mimo ze byc moze będziemy jeszcze ze sobą ze względu na dzieci starosci u Jego boku nie widze..juz wiem ze nie chce byc z tym człowiekiem do konca życia...kiedys bede na tyle silna żeby sobie poradzic i wtedy odejde bez skrupułów,nie wiem czy za rok czy za dwa czy kiedy dzieci dorosną ale wiem że bede chciała ułozyć sobie zycie bez tego człowieka..oczywiscie dzieciom nie zabronie kontaktu z ojcem o ile w ogóle będzie chciał Je widywać...dodam że wiele lat byłam lojalną wierną żoną ale w tej chwili nie czuje juz nic poza żalem i obojętnoscią i wiem że to sie nie zmieni...autorko tobie radze dbaj o siebie i walcz obojętnie jaką decyzje podejmiesz...jesli bedziesz sie rozwodziła zabiegaj o sprawiedliwy podział majątku,nie moze byc tak zebys została z niczym po latach poswiecenia na rzecz rodziny..życie przed Tobą..w najgorszej opcji odejdziesz gdy dzieci dorosną a mąż sie nie zmieni..znam kobiety które ułożyły sobie ponownie życie będąc mocno po 50 tce-przykład Beata Kozidrak..dzisiaj są szczesliwymi spełnionymi kobietami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź się kobieto zastanów i nie opowiadaj że jest dobrym ojcem.moja mama do dziś mówi że mój ojciec był dla nas dobry, a to nieprawda.atmosfera w domu była jego wina i my, dzieci to widziałyśmy.moja matka nie.teraz zd****** bo jak to, przecież was nie bił!ale to że zesrane byłyśmy bo matce się obrywało to co?!jesteś nieodpowiedzialna- tworzysz dzieciom piekło.wez się w garść i zacznij na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co ci doradzić ale poruszyłaś bardzo ważne kwestie które być może dadzą do myślenia przyszłym małżeństwom. Pierwsza i najważniejsza brednia dotycząca par a o której wspomniałaś to że przeciwieństwa się przyciągają. Nawet jeżeli na chwilę to później ciężko jest układać ze sobą życie. Drugą bardzo ważna kwestią jest to co spaja wasz związek czy tylko seks i wspólne interesy. Jeżeli tak to w przyszłości też zacznie się sypać. Musicie przede wszystkim lubić spędzać ze sobą czas i lubić się nawzajem i tu wyłania się kolejna brednia tak bardzo promowana w internecie że jeżeli się nie kłócisz w związku to jest to du/pa nie związek bo wtedy jej/jemu nie zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia__33
Dziękuję za wszystkie rady. Poruszony został temat że dzieci widzą, rozumieją i że mogą mieć żal do mnie w przyszłości że się na to godzilam. Musze sprostować lub wrecz podkreślić - on ojcem jest dobrym, kocha dzieci, okazuje im miłość, mówi że jw kocha, dorabia ze starszym lekcję i bawi sie z nimi. Po prostu olewa ,ignoruje lub paskudnie traktuję ich matkę, tj, mnie ☹ dlatego mam taki dylemat ,ponieważ gdyby chociaż byla obawa że np źle traktuję dzieci, to bym się 5 min nie zastanawiala nad odejściem. Ojcem jest dobrym. Fakt bardzo czesto zmeczonym ( wtedy ja zapewniam dzieciom rozrywki, wyjscia ,a przecież tez pracuję wiec moge byc zmeczona) . Jedyne czego się obawiam w jego reakcjach z dziećmi to to że przekaże im zly przyklad i wzor jak traktować wlasna żonę, jak jego ojciec traktował jego mame a teraz jak on odnosi sie do mnie. Przecież moi mali chłopcy kiedys dorosną a wzory bierze się z domu. Kolejny wieczor nastał, dzieci śpią, on się slowem do mnie nie odezwal ,zasnal jak zwykle na kanapie przed tv a ja sama. Na tym etapie nie mam sily ani juz chęci z nim podejmować jakiejkolwiek próby rozmów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki Zielony
Tak sobie myślę że on może nawet nie wiedzieć o Twoim i w pewnym sensie swoim problemie, a może ma swoje problemy a w związku z tym brak ochoty na bliskość z Tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy go kocham ? Targaja mną sprzeczne uczucia. Kobiety kochają byc kochane. Myślę, że jakby okazywał mi znow czułość, zrobiłam dla niego wszystko, w końcu jest moim mezem i kiedys świata poza nim nie widziałam, ALE on nie okazuje mi żadnych pozytywnych uczuć, nigdy nawet za swoj ewidentny blad mnie nie przeprosił, każda sytuację ze swojej winy obraca na moją niekorzyść, ignoruje, czuję sie jak zbędny przedmiot ,niepotrzebny, a jeśli potrzebny to tylko do czynnosci domowych, nke wart uwagi,dobrego slowa,komplementu. Wtedy pojawia sie zlosc,flustracja , nawet chyba nienawiść. Narazie czekam, żyję, pracuję, dni lecą. Wiem tez ze moze nie powinnam teho mówić, ale będąc anonimową czuję się pewniej i moge pisać otwarcie- boję się samotności, nie chce być sama ,boję się że nie poukladam sobie zycia po rozstaniu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosiu już pora test, który ci wrzuciłam powyżej czyli wyjazd z dzieciakami do dziadków jest ok. Nie zobaczy plusów tylko z czasem poczuje się samotny a do tego nie jest przyzwyczajony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mchy i Porosty
A czy nie było po drodze czegoś, co pominęłaś? Na przykład Twoja zdrada? Twoja obojętność? Twoje kłamstwo? Może jest coś, co jest kluczem do jego zachowania względem Ciebie? Może go kiedyś odepchnęłaś w seksie, powiedziałaś coś przykrego, a teraz oczekujesz, że będziesz adorowana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na serio gościu ma analizować całe swoje życie, żeby znaleźć przeciwwagę dla jego obojętności ? Gatuluje podejścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i co z tego ze bedziesz sama, już jesteś samotna i sama. Idź do adwokata po poradę. Bo z tego co ja wiem to nie jest tak, ze dom jest tego ktory stoi na ziemi właściciela. Moja koleżanka miała ziemie a i tak musiała spłacić męża z połowy domu. Wiem, bo brała kredyt i była afera z tego powodu. W końcu ona go nie spłaciła i umówili sie ze on nie płaci alimentów na dzieci. Wyszło taniej bo odsetki by ja zjadły . Poza tym jak kocha dzieci to bedzie latał za nimi, płacił alimenty. Zapytaj czy te kochane dzieci, ktore sąd przyzna tobie , tez pozbawi dachu nad głowa kiedy sie rozwiedziecie ? Faceta moze nie poznasz bo dwójka dzieci to Przeszkoda ale zostaw ten syf w którym żyjesz bo lepiej nie bedzie. Podział i alimenty i do widzenia. Jak młode podrosną to ułożysz sobie życie pod warunkiem, ze nie przytyjesz -:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2017.06.27 Nooo,wspaniały pomyśl,powala na kolana. Takie rady dawaj swoim bliskim,nie pomyślałeś/aś ze gdyby facet odkrył to nie byłoby żadnej jego winy,podczas gdy widać że coś jest nie tak? wszystko spadłoby na autorkę,że ona jest przyczyną trwającej sytuacji. Trzeba być idiotą by radzić kochanków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie, różne charaktery i różne oczekiwania od wspólnego życia. Przed ślubem dużo rozmawialiśmy o wizji wspólnego zycia i mąż we wszystkim mi przytakiwał. Byłam pewna że to jedt to! Z tym że mój mąż nie obraża mnie i nigdy nie uderzył ale codzinne słysze, jaki to on zmęczony. W weekend to samo. Podsumuję to tak, mieszkamy razem pod jednym dachem ale żyjemy obok siebie. Z seksem u mnie wygląda to tak, że bardzo bym chciała ale odmawiam. On jest zmęczony żeby pójść na spacer, pogadać albo coś razem zrobić to ja odbijam piłeczkę i mówię że jestem zmęczona na seks. Coraz mniej mi zależy, nadal coś czuję do niego ale już mi się nie chce gadać i prosić. I tak w efekcie słyszę że marudzę. Szkoda tylko że mój mąż nie widzi przyczyny mojego marudzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoj problem zaczął się dawno temu. W momencie kiedy przysiegalas wierność swojemu mężowi. Wcześniej nie wiedziałaś jak żyją jego rodzice ? Nie dało Ci to do myślenia ? Nigdy nie słyszałaś o tym, że dzieci powielają błędy swoich rodziców ? Uprawiałas seks przed slubem, twój mąż miał panienki wcześniej ? Przepraszam, ale sama sobie jesteś winna. Ty wybrałaś tego meza, nikt inny. Przed ślubem taki nie był ? Żadne usprawiedliwienie złej decyzji. Jedyne co mozesz teraz zrobić to odejść i zapewnić godne dzieciństwo swoim dzieciom. Facet cię uderzył a ty mówisz że jest dobrym ojcem ? Nie boj się samotności, bardziej samotna niż teraz to ty już nie będziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Najlepsze co ojciec moze zrobic dla swoich dzieci, to...kochac ich matke. Pomysl! Druga sprawa to jesli sie rozejdziecie to on moze byc nadal wspanialym ojcem. Nic nie stoi na przeszkodzie. Przeciez sama piszesz, ze on juz teraz z dziecmi sam wychodzi bo twoje towarzystwo mu tylko zawadza. Nad czym sie wiec zastanawiasz? Zycie to nie koncert zyczen. I nie slowa sa wazne tylko zachowania a on swoim zachowaniem mowi ci wszystko. Rozumiem, ze trudno jest podjac decyzje rozstania ale szanuj siebie, zebys mogla kiedys spojrzec sobie i swoim dzieciom w twarz i miala przy tym podniesiona glowe, rozumiesz? Czasem tak w zyciu jest, ze dopiero po latach wychodza diametralne roznice miedzy malzonkami i dalsze wspolne zycie nie jest mozliwe. Jestes jeszcze taka mloda, chcesz spedzic reszte zycia przy takim partnerze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierdziu co za świat nie jeden facet to by taka żonę (jak autorka)na rękach nosił a ten co ma ignoruje i skąpi czułości czy seksu. Wprost nie do wiary. Niestety gościu wydaj się że po prostu przeniósł wzorce z domu do swojego małżeństwa. Żeby coś zmienić musiałby iść na terapię bo żony nie słucha. Ale raczej nie pójdzie (bo to przyznanie się że coś ze mną nie tak, że jest problem), więc autorka musi sama odpowiedzieć sobie na pytanie czy chce do końca życia tkwić w takim pseudomałżeństwie. Ja bym nie chciał, ale to jej życie i jej decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poruszę kilka kwestii, o których wspinaliście w poprzednich wpisach. Padło pytanie o szukanie powodów takiego zachowanie wobec mnie. Czy zdradziłam? – nigdy nie zdradziłam! Chociaż coraz częściej się nad tym zastanawiam, ale raczej w kontekście fantazji, ponieważ nie wiem czy byłabym w stanie. Czy odepchnęłam go w seksie ? – NIE. Za to zdarzyło się wielokrotnie, że to ja zostałam odepchnięta, ponieważ był zmęczony, cośtam go bolało albo zwyczajnie nie miał ochoty. Przy pierwszych takich razach potem jakoś próbował tłumaczyć, że NAPRAWDĘ był zmęczony i abym tego źle nie odebrała (ale oczywiście odebrałam to najgorzej, jak można- odepchnięta, niechciana, nieaktrakcyjna). Dodam, że wydaje mi się, że jestem atrakcyjną kobietą i mogę się podobać innym – ale przez takie zdarzenia czuję się jak NIKT. Jego rodzice – oczywiście to widziałam, ale też widziałam, że on zachowuje się inaczej (PRZED ŚLUBEM I ZARAZ PO), był inny niż jego rodzice i byłam przekonana, że on też dostrzega absurdy ich związku i dlatego jest INNY. Oczywiście nikt nie jest niczyją kalką, ale po pewnym czasie on przeniósł wiele zachowań ze swojego domu- do naszego. I tego nie przewidziałam, nie miałam jak, skoro było inaczej. Myślę, że zanim przestaliśmy się komunikować, kiedy jeszcze rozmawialiśmy i się coraz częściej kłóciliśmy, wtedy on mógł mieć pretensję do mnie za moją porywczość, choć w mojej ocenie pretensje nieuzasadnione i przesadzone- wszak nie ma małżeństwa, które się nie kłóci (bo jak kłótnia, to ja krzyczałam, płakałam, on raczej coś burknął, fuknął i się obrażał). Przy kłótni to ja wolałam pokrzyczeć, wyrzucić emocję i oczywiścic atmosferę, aby wszytsko wyjaśnić i aby było dobrze. Jak on się kłócił to raczej zamykał się w sobie, obrażał i nie odzywał np. przez tydzień i ogólnie miał focha, potem wracało jakby nigdy nic się nie stało – przez te długie jego fochy nigdy nie dało się nic od początku do końca wyjaśnić. To tak na szybko w celu doprecyzowania niektórych kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×