Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Życie nie ma dla mnie wielkiej wartości

Polecane posty

Gość gość
widać, że żadnych nieszczęść i chorób w życiu nie doświadczyłeś, bo inaczej tak byś nie pisał. Uwierz mi, gdy coś zaczyna się dziać ze zdrowiem, człowiek nagle mocno docenia życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odwiedź ludzi w hospicjum, potrzymaj za rękę i naocznie sprawdź jak cenne jest życie. Poza tym analizuj codziennie z rana słowa prezesa i niech to będzie taka twoja prywatna poranna modlitwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widać, że żadnych nieszczęść i chorób w życiu nie doświadczyłeś, bo inaczej tak byś nie pisał. xxxx Doświadczyłem, nerwic, szykan, prześladowań, choroby skóry, i jakoś nie zmieniło to moich poglądów. Pieprzysz głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odwiedź ludzi w hospicjum, potrzymaj za rękę i naocznie sprawdź jak cenne jest życie. XXXX Dla świadomego człowieka takie sytuacje utwierdzą go w przeciwnym przekonaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prezes J
Odwiedź ludzi w hospicjum, potrzymaj za rękę i naocznie sprawdź jak cenne jest życie. XXXX Dla świadomego człowieka takie sytuacje utwierdzą go w przeciwnym przekonaniu. XXXX Dlatego samym myśleniem, samą tylko świadomością, nie można wyjść z depresji. W sensie: nie jest to takie proste. Do tego potrzebne są uczucia, a dokładniej uczucie miłości, które utwierdza ludzi dokładnie w tym przekonaniu, że jednak życie jest cenne. Wiara, nadzieja, miłość. Tego nam brakuje. To właśnie paradoksy logiki i uczuć mogą najbardziej nam szkodzić, zwłaszcza, kiedy je od siebie oddzielamy. Myślenie i odczuwanie to dwie strony tej samej monety. Tak jak wiedza i wiara, które te same zjawiska opisują w zupełnie różny sposób i tak długo jak będziemy tworzyć "podziały", tak długo będziemy się czuli rozdarci. Jeśli chcemy być szczęśliwi, musimy podchodzić do samych siebie holistycznie, całościowo. Specjalnie nie odnosze się do nauki i religii. Ty tylko formy "instytucjonalne" dla pewnych "idei" w zakresie wiedzy i wiary, a mechanizmy którymi sie posługują, "narzędzia opisujące", zawsze są niedoskonałe i jeśli nie potrafimy czytac miedzy wierszami i interpretujemy cos "dosłownie", to zwyczajnie możemy się bardzo pomylić. A teraz idę spać, bo zaczynam gwiazdorzyć :) . Dobrej nocy i wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczuciami też nie warto się tak kierować, często wyprowadzają człowieka w pole, tzw mechanizm obronny przed zatraceniem. Zresztą, ja nie napisałem, że mam wieczną depresję. A moja ocena życia, jest rezultatem jego świadomości i przemijalności. Człowiek sam siebie oszukuje nadziejami, miłostkami, aby tylko zakryć czymś taką sytuację. Ten kto jest świadomy, jest w jakimś sensie szczęśliwy i zarazem smutny. Nie wiem po jaką cholerę te rady, modlitwy, itp, i te inne opisy, zobacz jak to dzieci cierpią w szpitalach. Myślicie, że ja o tym nie słyszałem ? Znam te śpiewki na wylot, a niektóre już dawno przerabiałem na sobie. Nic mnie tutaj nie zaskoczyło. Znam to już od dawna. A ten świat sam w sobie jest jaki jest, okrutny, czasami łaskawy, czasami sprzyjający, ale nic szczególnego, tak samo jak zwierzęca natura, jak i ludzka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prezes J
Po pierwsze: ciesze się, że rozumiesz siebie. Tak po prostu. Po drugie: nie twierdzę, że wiem wszystko i jestem najmądrzejszy, mimo, że takie wrażenie mogą sprawiac moje komentarze. Nie czepiam się słówek, wyjaśniam jak ja to widzę ogólnie. Ty tego tak nie ująłeś, ja to tak ujmuję. Asekuracyjnie. Po trzecie i najważniejsze: " Nie wiem po jaką cholerę te rady, modlitwy, itp, i te inne opisy." A po to, żebym w razie "czegoś" nie miał wyrzutów sumienia, że mogłem coś "dosadniej i lepiej" napisać. Nie znam Cię, wiec prawdopodobnie się mylę oceniając Twoje samopoczucie. Sam to podkreśliłeś, że nie mam do końca racji, przyjmuję to do wiadomosci i szanuję. Ale znam sytuacje, kiedy tego typu rozmowy kończyły sie zupełnie inaczej. I uwierz mi, wolę "asekuracyjnie" napisać dosadnie, a moze i nawet przesadnie, komentarz z "dawką uderzeniową" "wsparcia", niż póżniej mieć wyrzuty sumienia, że ktoś sobie coś zrobił, bo mu wyrażnie nie napisałem o co mi chodziło w temacie. Nie czuj się źle z tego powodu, że piszę "łopatologicznie" jak do kogoś, kto nic nie rozumie. Zrozum proszę to, że bardzo długo pozbywałem się wyrzutów sumienia, że nie zareagowałem z "pełną mocą" w podobnej sytuacji wiele lat temu. Mogłem wtedy zapobiec "tragedii", o ile mogłem. Nie zrobiłem tego. Nie zrobiłem tego, nie dlatego, że zignorowałem problem, ani nie dlatego, że nie chciałem. Po prostu mi się nie udało, bo byłem zbyt delikatny i mało dosadny. Stąd te opisy ;) . To tylko takie wyjaśnienie. Pozdrawiam i życze wszystkiego dobrego :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm

Ciekawy temat, co tam u ciebie autorze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×