Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak cieszyć sie zyciem gdy ciagle cos ....

Polecane posty

Gość gość

Czy tez tak macie? U mnie co troche jakies kłopoty, albo w pracy stres, albo z mezem coś sie nie układa, albo najbliżsi co trochę poważnie chorują :( ( najblizis w sensie rodzice). Gdy uporam się z jednym problemem, mam wrazenie ze zaraz pojawiają się dwa nastepne. Przez to ciągle chodze smutna, popłakuje, nie mogę się oderwać myslami od tych cięzkich sytuacji. Dopiero co uporałm sie z problemem w pracy i myslałam ze juz trochę będzie spokoju, to dowiedziałam się kilka dni póżniej ze moja mama musi miec poważna operację. ?Normalnie juz nie daje rady. Najgorsze jest to, ze mam małe dzieci 2 latka i 5 latka i te dzieci widza ciągle zatroskana matke :( I same tez to oczywiscie przezywaja na swój sposób ze mama jest smutna:( Jak sobie radzicie w takich sytuacjach?Tez tak macie? Bo mi sie wydaje ze niektorych to nic takiego nie spotyka, np od momentu mojego slubu z mężem 6 lat temu ja małam w bliskij rodzinie 3 pogrzeby, 4 operację , pogotowia itd, a u niego nic. Nie, zebym mu zle zyczyła, ale trochę to się dziwnie rozkłada... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak mam i dlatego rzadko cos mnie cieszy. Ale juz nie mam ochoty z tym walczyc, bo ilekroc czuje, ze wyjde juz na prosta, los mi dowala cos nowego. Wiec wole sie nie cieszyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba umieć się cieszyć nawet najmniejsza przyjemnością dnia codziennego. Zyjesz, jesteś zdrowa, masz zdrowe dzieci...czy to mało? Masz męża dobrego /?/, pracę...to już super. Znam ludzi zamożnych pozornie bez problemu anwiecznie skwaszeni a znam i chorujących, ubogich a radość w nich jest. Bo cieszyć się trzeba umieć autorko, nie każdy umie czerpać radość z drobnych sytuacji. Sama średnio potrafię się cieszyć życiem, bo wiele mnie spotkało, ale staram się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ponosze temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie podobnie. Był taki rok ze od stycznia co miesiac jakieś tragedie... styczen stracilam zaawansowana ciążę, luty zmarl mój tato, nie zdazylam się ogarnac w marcu dowiedziałam się że mama ma raka, później poltora roku nieskutecznej walki z tym rakiem itak w kolko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to mowia: JAK NIE UROK TO S/R/A/C/Z/K/A :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja doceniam zycie . innego nie będzie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A według mnie właśnie tak wygląda życie dorosłe to co opisujecie. I nie ma w tym co autorko opisujesz nic nadzwyczajnego. Niestety... A jak chodzi o śmierć to nawet to już zaczynam uważać za normalne, ponieważ rozgrywa się nieustanna rotacja, ten sie rodzi, tamten umiera i tak w kółko. Oczywiście z rodzicami w razie śmierci jeszcze dochodzi uczucie kardynalnie gorsze niż z dalszymi członkami rodziny i to na to też próbuje się przygotowywać, że kiedyś trzeba będzie się z tym zmierzyć. Moja mama mimo że wygląda na to że zdrowa to i tak ma te 63 lata i te lata strasznie uciekają i wygląd mamy się zmienia już do tego trudniejszego etapu. Ona sama kiedyś powiedziała, że tak jak musiała przeżyć śmierć własnej matki tak teraz zaczyna się przygotowywać że i ją to czeka w coraz krótszej perspektywie. Nawet jeśli bedzie mieć szczęście jeszcze pożyć 20 nawet więcej lat to widać już że to szybko zleci i samopoczucie i sprawność będzie na coraz gorszym pociomie. To modlitwa i praktykowanie wiary utrzymuje mamę we względnym spokoju. Ja też zaczynam coraz częściej czuć że mi mój własny czas leci szybko. Zaczynam to widzieć po swojej twarzy, ciele, rzeczywistości dookoła która ciągle się zmienia i nie ma na to rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgłupsze jest że jest tyle roboty że nawet jak ktoś chce się cieszyć z najprostszych spraw to może przez sekunde może się nad tym zastanowić bo już dalsze obowiązki gnają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie to samo. Co do pogrzebów to wie chodzi na to, że nie wychodzę z żałoby. 2010 urodziłam martwą córkę, 2013 zmarła siostra, 2015 zginął mąż, 2016 zmarła moja mama. Nie zliczę ile było pogrzebów po drodze dalszeh rodziny. Problemy wieczne, jak nie z tym to z tamtym, względnie dwa dni spokoju i znów coś wychodzi. Jestem zestresowana, znerwicowana i mam dość życia ale muszę się trzymać, cóż życie po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo Ci współczuję, ale wiedz ,że i dla Ciebie przyjdą dobre czasy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wspolczuje,ale mam wrazenie ze mam podonie jak autorka,w ubieglym roku dowiedzialam sie o raku taty i do dzis walczymy z nim,po drodze byly 2 pogrzeby bardzo bliskich mi osob z rodziny,jakies ciagle mniejsze i wieksze stresy a to w pracy a to w domu,chwila spokoju i znow los dowala..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 17:01 U mnie podobnie: 2000 r śmierć dziecka, 2003 śmierć ojca i strata drugiego dziecka, 2007 śmierć męża, 2011 śmierć mamy. Mam córkę i jestem zdana tylko na własne siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a myślałam że tylko ja tak mam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie wam współczuję dzięwczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez mam dosc,ledwo juz ciagne..,2011 smierc brata,2013 strata ciąży,2015-najgorszy..smierc meza,taty i cioci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezu chryste.to sa prawdziwe tragedie. a ja do tej chwili zanim was poczytalam przejmowalam sie tesciowa. Wspolczuje wam naprawde i zycze aby bylo choc troche lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×