Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

W pracy nikt ze mna nie rozmawia.

Polecane posty

Gość gość

Pracuje w jednej firmie kilkanascie lat i od samego poczatku z nikm nie nawiazalam dobrego kontaktu.Jestem nielubiana, niektorzy ledwo mi czesc odpowiadaja.Kolezanki wspolnie chodza na przerwy ,i pija kawe a ja na przerwach siedze sama.Gdy probuje pociagnac jakis temat, to inni udaja ze tego nie slysza ,albo ze mnie nie ma,traktowana jestem jak powietrze.Cos jest nie tak ze mna ,ale nie wiem co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A myjesz się co sobotę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myje sie co sobote, dbam o siebie.Nawet robie sobie delikatny makijaz, ale niezawsze.Cos jest nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:D W tej sobocie szkopuł jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezintegrowana ploretariuszka
Mam podobnie, z tym że pracuję w firmie "dopiero" od 2 lat. I jak widzę, jak nowo zatrudniona osoba w mig znajduje sobie grono wielbicieli czuję się co najmniej nieswojo. Z tym że te osoby to są prawie zawsze z polecenia a większość z tych którzy pracowali tu przede mną pracowała wspólnie w innej firmie. Tak więc niektórzy są jak piep/rzona rodzinka, co nie przeszkadza im niekiedy obrobić sobie nawzajem 4 litery. :D No i to, że nie palę pewnie robi swoje, ale z drugiej strony jakbym paliła i nic by to nie zmieniało w kwestii towarzyskiej, to dopiero byłaby lipa. Ja po prostu przychodzę do pracy, robię swoje i tyle. Żadne wspólne kawki, obiadki, fajki, wyjścia do żabki na przerwie czy na siłownię, do baru po pracy mnie nie dotyczą, ale dzięki temu ludzie niewiele o mnie wiedzą, co bardzo mi odpowiada. Założę się, że mimo to plotkują o mnie równo, ale tak właściwie wali mnie to, no i prawdę powiedziawszy poza jedną dziewczyną z innego działu (z którego zostałam przeniesiona) nie ma zbytnio osób z którymi sama z siebie chciałabym się w jakikolwiek sposób kumplować. Koło mnie siedzi całkiem fajna dziewczyna, która nie należy do żadnego kółeczka i z nią czasem grzecznościowo pożartuję, zamienię parę słów, ale jak na złość niedługo posadzą koło mnie nową osobę. Tak więc czasem czuję się jak skończony odrzutek społeczny, ale już generalnie przywykłam. W pracy skupiam się na pracy i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ech, w moim nicku jest błąd - powinno być oczywiście proletariuszka. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko często dajesz szefowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jesteś w pracy po to żeby cię lubili i żebyś nawiązywała kontakty. Jesteś tam po to, żeby do domu przynieść jaknajwyższą wypłatę. A poza tym każda praca jest upier/dliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu w pracy wszyscy się p**********ja czyli donoszą na siebie wzajemnie do szefostwa . A z ciebie zrobili ta osobę która donosi . To znana metoda . Pracowałem juz w wielu miejscach i wielu zawodach poznałem tysiące współpracowników i stwierdziłem ze jeśli jest jakaś relacja miedzy ludźmi to napewno jest fałszywa relacja .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak sobie myśle że ja to jednak fajnie mam bo w sumie pracuje tylko z szefową,jest to mała rodzinna ,ale dochodowa firma,czasami zastępują ją jej dzieci,ale na ogół siedzimy we dwie.nie jest zła babka,tylko strasznie gadatliwa.Cieżko byłoby mi pracować w jakimś molochu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i wytrzymalas kilkanascie lat?????no szok.podziwam cie. jesli "NIKT" cie nie lubi....wina raczej jest twoja. pomysl sobie.Donosisz?obgdadujesz,kradniesz?jestes falszywa,arogancka,zarozumiala?smierdszisz pasztetem?jestes lizusem?....cos jest na rzeczy,wina twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze inni mi po prostu zazdroszcza ,a zwlaszcza dziewczyny z ktorymi pracuje, bo jak zrobilam sobie fajna fryzure ,obcielam wlosy, to zaraz za dwa dni dwie dziewczyny przyszly do pracy ,tak samo obstrzyzone, jak ja. Co miesiac mam premie i szefowa bardzo mnie chwali, mysle ze to po prostu zazdrosc ,tak mi sie wydaje.Dziewczyny z pracy czesto sie ze mnie smieja, a to z butow a to z makijazu i odzywaja sie tylko wtedy, jak chca cos wiedziec np ile matce oddaje pieniedzy ,wyplaty.Boli mnie to okropnie, ale co mam zrobic. zaciskam zeby i jezdze do tej cholernej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Popieram Autora

Bądź spokojna, z tobą napewno jest wszystko dobrze. Ja pracuję od 3 lat w pewnej formacji mundurowej. Ludzie z mojego zespołu od samego początku żywili niechęć do mnie; atmosfera podobna do filmu o amerykańskich więzieniach, ale jest mobbing zamiast kosy w żebra. Ja się stawiałem i przez to podpadłem. Zrobili ze mnie kozła ofiarnego do niewygodnych słuzb, brudnej roboty i do obgadywania. To wszystko byłoby znośne(pieniądze są całkiem niezłe), jezeli nie fakt, że razem z kierownictwem niższego szczebla próbowali mnie pod koniec zwolnić. Podkreślam, że za ich złotych czasów, dowodził nami ich kolega i to było jedno wielkie kółko wzajemnej adoracji. Znali się od dawna i ich kolega awansował na komendanta. Oczywiście ja byłem tym do bani, a przydupasy dostawały wiecznie nagrody, będąc nawet na l4. Po pewnym czasie zaczęły sie zmiany kadrowe i moj przełożony, który cały czas mnie oczernił i podpierdalał, nagle został bez wsparcia. Próbował mnie oczernić do nowego komendanta, zeby mnie zwolnili, ale i ja zacząłem działać. W związku z tym, że nie miałem już nic do stracenia, zacząłem chodzić do komendanta i donosić na niego i moich ukochanych członków zespołu. Wynik? Nadal tu pracuje i mam uznanie przełożonych. Może i "koledzy"mnie nie lubią, ale teraz mają ku temu powody. Sami mnie sobie wyhodowali. Oczywiście ci bandyci w mundurach są mocni tylko w gębie i tylko w grupie; zapraszałem kilka osób na solo, ale nie było chętnych... Więc jak nie walka na pięści, to niech będzie na donosy(boli ich, że uczeń pokonał mistrzów). Teraz zrobili ze mnie kanalie i donosiciela, ale sami są sobie winni, hipokryci. Podkreślam, że na samym początku jedna osoba z innej grupy wzięła mnie pod swoją opiekę i stała się moim mentorem. Toksyczni koledzy o tym nie wiedzą, ale to właśnie On doradził mi jak działać przeciwko nim i nauczył mnie wszystkiego o tym zawodzie. No i oczywiście jest jeszcze ktoś iiny, dość ważny, co się za mną wstawił do komendanta... To już mamy 2 osoby dla których z ogromną chęcią przychodzę do pracy; 2 na kilkadziesiąt, nie licząc innych 10 z którymi praca jest przyjemna i są do mnie pozytywnie nastawieni. Gdyby nie to wszystko, to bym nigdy nie poznał takich wspaniałych ludzi. Kiedyś chciałem stąd uciekać, ale teraz przychodzę z uśmiechem do pracy. Walka na śmierć i życie trochę się złagodziła i atmosfera nieco sie poprawiła(chyba dlatego, ze wiedzą jaki jestem mściwy). Moj przełożony może i mnie nie będzie nagradzał, ale przynajmniej już nie przeszkadza. Czasem palnie jakiś tekst, ale bez ekscesów. Doszedłem do jednego wniosku: dopóki będę moi dobroczyńcy, do tej pory i ja zostanę w tej "firmie". Mam nadzieję, że moja wzruszająca historia w czymś ci pomogła 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×