Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

model wychowania dziecko górą versus tresura dzieci. Co popieracie?

Polecane posty

Gość gość

W rodzinie męża króluje model: dziecko to mały bóg. Ma być jak ono chce, trzeba mu ulegać, nie chce jechać wózkiem - nie ma jazdy, matka bedzie go taszczyć przez godzinę w parku itp. Model wychowania w rodzinie szwageirki to z kolei: dzieci i ryby głosu nie mają, dziecko ma siedzieć w foteliku samochodowym i jechać z rodzicami do znajomych chocby ryczało w tym foteliku 3 h, ma jechac w wozku nawet jak ryczy, nie ma wyjmowania z wozka na spacerze itp. To ja już wolę pierwszy model i stety-niestety bliżej mi do niego. Po co łamać dziecku osobowość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój facet byl wychowany twardą ręką, ja wręcz przeciwnie. Każdy ma swoje racje. Grunt to zloty środek, wsłuchać się w dziecko i hego potrzeby, pozwalać na wiele, ale nie na wszystko. To teoria, zobaczymy co wyjdzie w praktyce :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na początku do 5-6 roku życia twarda ręka, później dyskusje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po środku. To ja decyduje co dziecko może ale staram się go słuchać. Jeśli nie chce jechać wózkiem to niech idzie,czy tam trochę ponosze,ale nie za długo. Jak płacze w foteliku to robię przerwę i później jedziemy dalej. Co to za problem? Chociaż są pewne zasady,których łamać nie może-w domu :D nie ma skakania,biegania,grania w piłkę i krzykow. Od tego jest park czy plac zabaw. We wszystkim innym idzie się dogadać i widzę,że jak na razie się sprawdza,bo córka dużo rozumie i wie,że jak zapyta czy może bądź kiedy może to jest bez fochow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiadomo ze skrajnosci nigdy nie sa dobre. ja mam w domu 3.5 latka wiec za bardzo nie podyskutujemy, aczkolwiek jak nie chce isc na spacer tylko jechac rowerem do parku, to ok. Nie chce jesc kolacji- ok pojdzie spac glodny. Nie chce jesc obiadu- ok, ale wie ze nie dostanie deseru. Ale sa rzeczy z ktorymi dyskusji nie ma i konsekwentnie od malego sa mu wpajane- zero grania w pilke w domu, zero malowania kredkami po scianach, zero otwierania szafek jak jestesmy u kogos z wizyta itp, itd. Staram sie znalezc zloty srodek ale sa rzeczy/ sytuacje w ktorych nie ma miejsca na dyskusje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 22:03 Grunt to zloty środek, wsłuchać się w dziecko i hego potrzeby, pozwalać na wiele, ale nie na wszystko. To teoria, zobaczymy co wyjdzie w praktyce >>> właśnie u nas jest taki złoty środek, powiedzmy ;) syn ma już 8 lat i póki co, jest dobrze. jest grzeczny (nie jakiś anioł, wiadomo fochy są i sceny czasami),ale traktujemy go jak człowieka, jestesmy jego kumplami ale przede wszystkim rodzicami i on to wie i rozumie (przeważnie). jak jest bezczelny, jak przwadzi -są kary (np zakaz filmu/zakaz tableta/zakaz placu zabaw itd). nie ma i nigdy nie było kar cielesnych. nie ma zmuszania do jedzenia 'jedz bo to zdrowe, jedz bo nic innego ci nie dam" itd. ale jak czegos nie lubi i grymasi to nie lecę i nie pichcę mu czegoś innego. są wyjątki - robię mu czasem pierś indyka bo lubi a ja nie jem mięsa wcale a moj mąż je ale nie lubi drobiu, je ryby i wolowinę ;) ogólnie, jakos na razie jest dobrze, zobaczymy co dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×