Zakochana nieszczesliwa pomozcie

Kochani... Od 1.5 roku jestem zakochana... A moze kocham faceta, ktory jest zonaty. Nigdy nie bylo mdzy nami zadnej bliskosci fizycznej za wyjatkiem jakis przypadkowych dotkniec czy raz jak on zlapal mnoe za dlon... Oboje jestesmy bardzo religijni. Dla niego malzenstwo to swietosc. Dla mnie jego zwiazek takze jest swietoscia... Ale ja juz nie wytrzynuje... Siedziny zatopieni w swoich oczach... Ja chce pomagac jemu. On pomaga mnie... Kontakt jest niemal codziennie... W jego malzenstwie niby jest ok. Ale zona to straszna finansistka... Chociaz w gruncie rzeczy jest bardzo dobra osoba... Rozumiemy sie bez slow... Czasem mam wrazenie ze bardziej poswiecamy sie naszej znajomosci niz swoim partnerom... Co robic? Jak sie zachowywac? Czy pmuiedziec mu o moich uczuciach? Czy funkcjonowac po cichu w tej milosno- przyjacielskiej hybrydzie???...

Ale bzdury prawie zasnelam

tak burek? chodz ku mnie :D

Jak chcesz wiedziec co robic w tej sytuacji, co on o Tobie myśli , co czuje, czy w przyszłosci będziecie razem, czy to w ogóle możliwe, napisz do mojej wróżki Sofii. Jest świetna. Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

nastepna idiotka !skąd tyle idiotek na tej kafeterii? .... mam wrażenie... a rzeczywistość jest taka on żonaty zajęty nie dla ciebie ale idiotka ma wrażenie wrażenie kontra rzeczywistość każdy idiota żyje wrażeniami a nie rzeczywistością typowe u idiotów idioci mówią tak mam wrażenie że on mnie zdradza,nie kocha albo singielki mówią tak mysląc o żonatych zajetych facetach on mnie kocha