Gość gość Napisano Wrzesień 6, 2017 Witajcie, mam prośbę o radę, już nie mam pomysłu jak sobie poradzić z tą sytuacją. Mieszkamy od kilku lat na nowym osiedlu. Na początku, gdy się przeprowadziliśmy poznaliśmy podobne do nas małżeństwo z dzieckiem w tym samym wieku. Mieszkają przez ścianę. Z początku cieszyłam się z tej znajomości, dzieci się razem bawiły, my spotykaliśmy, było ok. Poleciliśmy im przedszkole, dzieci razem poszyły do jednej grupy. W pewnym momencie sąsiadom urodziło się drugie dziecko. Nigdy nie zwracałam uwagi sąsiadom na to, że dzieci płaczą, czy głośno się bawią, choć im samym wszystko przeszkadzało (inni lokatorzy). Sami potrafili wystawić małe dziecko na korytarz żeby tam spało (w wózku). Potrafili nawet wystawić stolik z dzieckiem na korytarz (dziecko jadło obiad). Ciągle czegoś potrzebowali/potrzebują pożyczyć, wciąż podrzucają dzieci (przychodzą same we dwójkę niezapowiedziane wcześniej) co nie zawsze jest mi na rękę. Dzieci nie uczą sprzątać po sobie zabawek, więc mam mieszkanie jak po przejściu tajfunu. W pewnym momencie zauważyłam, że sąsiadka zaczyna się wtrącać w moje życie, ingeruje w sprawy moje i osób trzecich, manipuluje i nas wykorzystuje. Zachowuje się też jakby podrywała mojego męża (mojemu nierozgarniętemu mężowi się to podoba). Jesteśmy ludźmi, którzy z reguły pomagają jak ich się o to prosi, ale mam już tego dość. Szczególnie, że klika razy sąsiadka podniosła mi mocno ciśnienie np. na życzenia świąteczne odpisują - życzymy wam aby nie było za ścianą płaczu -ale wierzcie mi, że moje jedne dziecko rzadko płakało (jeśli w ogóle) i nic się takiego nie dzieje nie dzieje w domu żeby w ten sposób pisać. Podsumowując chciałabym was prosić o radę jak definitywnie się od nich odciąć, bo mam już dość tej znajomości. Wolałabym, żebyśmy nie mieli ze sobą już żadnego kontaktu. Niestety mąż nie traktuje tego problemu poważnie, więc nie mam w nim specjalnego wsparcia. Może wam uda się coś podpowiedzieć? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach