Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bez loginu

Mam nie najgorszą teściową, a i tak za nią nie przepadam.

Polecane posty

Gość Bez loginu

Moja teściowa należy do osób, które zatrzymały się czasowo gdzieś tam dawno temu. Mieszkam z teściami (teraz żałuję, że na to poszłam, wtedy nie było innego wyjścia). O przeprowadzce mogę sobie pomarzyć, gdyż włożyliśmy w remont domu sporo pieniędzy. Ogólnie nie jest zła pomaga mi, przy dziecku (kocha je ponad życie), na finansową pomoc również możemy liczyć w razie potrzeby. Nie kłóci się ze mną ja również unikam sprzeczek bo po co. Ale jest jednak, ale chociaż jej zdaniem ona wcale się nie wtrąca to jednak ja uważam coś zupełnie innego. Jest obrażalska i wrażliwa na każdy argument skierowany w jej stronę. Czasami wydaje mi się, że los ze mnie zadrwił, gdyż mieszkam ze swoim zupełnym przeciwieństwem jeśli chodzi o podejście do życia, czy prowadzenie domu. Czasami mam wyrzuty sumienia, że jej nie lubię bo przecież nic złego mi nie zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama sobie odpowiedziałaś, teściowa jest ok, to Ty masz problem. Może masz żal do siebie, że poszlas na łatwiznę i nie mieszkacie sami z mężem. Jesteś dorosła osoba, ale nie prowadzisz odpowiedzialnego dorosłego życia, tylko jesteś pod skrzydłami (tak jest, nieważne co teraz myślisz). Nie możesz robić wszystkiego co byś chciała, dorośli ludzie mogą, Ty musisz mimo wszystko dostosowywać się do teściowej. Stąd frustracja, od niej krok do podświadomego obarczania wina teściowej, co prowadzi do świadomej niechęci. Musisz wybrać: mieć czy być. Nie zjesz ciastka i nie będziesz mieć ciastka. Nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno sie cale zycie z kims liczyc, z wlasnymi rodzicami byloby trudno a co dopiero z tesciami. Masz poczucie ograniczenia w tej sytuacji. Jezeli musicie nadal mieszkac razem, postaraj sie odgrodzic jak najdalej to mozliwe nawet za cene wygody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez loginu
Jeśli chodzi o mieszkanie to tak mam do siebie żal, że się zgodziłam bo była to propozycja męża. Zawsze marzyłam o własnym domu, ale zawsze była ta jedna głupia przeszkoda, KASA. Wiem, że ludzie biorą kredyty itp. my się baliśmy bo praca jest i za chwilę może jej nie być i co wtedy. Jeśli chodzi o dom to jest praktycznie nowy, który prawdopodobnie i tak będzie męża bo nie ma do niego nikogo więcej. I teraz pytanie mojego lubego: po co w takim razie budować następny? ogólnie jestem ustępliwa, ale chyba każdy marzy o pójściu na swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez loginu wczoraj Zamieszkałaś ze swoim"przeciwieństwem" na krzywy ....,remont jaki dokonaliście to normalne,chciałaś mieć inaczej niż było trzeba było zainkasować kasę.Jest ci zle,marzyłaś o domu? a gdzie masz swoich rodziców? czemu nie zadbali o to by córka miała coś swojego.Masz same oczekiwania,marzenia w tym też teściowa nie pasuje,nie pomyślałaś że ona przyjmując cie do domu swojego traci komfort życia? chciałabyś po ślubie zabrać kogoś/tesciów do własnego domu?NIE!!! nie zrobiłabyś tego a mąż za taki pomysł miałby wybór ,sami lub wcale.Widzisz róznica polega na tym że to ona ma problem bo chcąc nie chcąc musi cię tolerować i nie ma możliwości nam tutaj opisać co czuje.To los zadrwił z niej a nie ciebie,bo powinniście mnieszkać osobno i tyrac na kredycik a nie narzekać że za fricko macie ściany i dach nad głową. Dla mnie wiej od ciebie chłodem i bezczelnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też uważam autorkę za tepą sukę. Nic nie warta i tyle, mieszkanie z nią to wyzwanie na pewno dla teściowej, ale teściowa się nie liczy. Kiedyś sama będziesz teściową, więc już buduj dom dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie wiem co Wy macie z tym, że DOM będzie męża i zawsze wtedy te zonki decyduja sie na mieszkanie. Ja mam 30 lat, moi rodzice 55, dziadkowie 77 i są w bardzo dobrym zdrowiu. Może pożyją jeszcze z 10 lat... i gdyby moi rodzice jednak z nimi zostali pocieszyli by się "własnym" domem i wolnością w wieku siedemdziesiątki. Ja rozumiem wprowadzać się do starych, którzy stoją nad grobem i wytrwac te parę lat, bo dom przepiszą, ale meczyć się całe dorosłe życie swoje, zapewne całe dorosłe zycie swoich dzieci, żeby mieć to swoje? Bez sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
popieram 12:54 zawsze pojawia się argument przepisania takiego domu później na danego małżonka, wiele osób zapomina jednak, że to przepisanie może nastąpić za 30-40 lat, więc juz chyba lepiej wziąć ten kredyt na 30 lat dychy i żyć niezależnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×