Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy jest sens wychodzić za mąż?

Polecane posty

Gość gość

jesteśmy razem od 10 lat. od 8miu razem mieszkamy. sytuacja była o tyle skomplikowane (chociaż moze nie jest to dobre słowo) ze zamieszkaliśmy razem ze wzgl. na wyjazd wspolny do innego miasta i tak jyz zostalo. ogólnie byly rozmowy o ślubie i wspolnej przyszłości. moj luby nawet mi sie kilka lat temu oswiadczyl ale właśnie... na tym stanęło. od kilku miesięcy znow pojawił sie temat ślubu - bierzemy pod uwagę cywilny tylko ale sama nie wiem czy w ogole chcę. bo skoro tak dlugo moj luby sie namyslal tp wychodzę z zalozenia ze az tak bardzo mu na tym bym byla jego żona nie zależy. moze ja cos zle robię? sama mam rozne fazy i spektrum odczuć w tej kwestii no ale przeciez co miałam go wziasc za rękę i zaciągnąć do urzedu? sama wszystko zorganizowac? nie rozumiem pod tym wzgledem faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze mowiac to chyba juz zyjecie jak malzenstwo. Moim zdaniem slub i emocje z nim zwiazane sa najfajniejsze na poczatku, jak jest jeszcze zakochanie. Teraz to ewentualnie bedzie formalnosc. Moze dlatego mu nie zalezy, bo to nic nie zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak on takie niechętny to po ślubie będzie gorzej. Ja jestem. Pół roku po cywilnym i niedługo odchodzę od męża. Cóż... Tak mi się potoczylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak juz jest sie po slubie to mozna sie kochac z mezem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kto w tych czasach z seks em czeka do ślubu? Chyba brzydcy ludzie tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas jest w związku wszystko ok. te moje schizy były raczej związane z tym ze ktos mi cos powiedzial czy spytał i wtedy rodzily sie we mnie takie żale. dzieci nie planujemy. zyje nam sie naprawde dobrze. czesto sobie zartujemy a kilka razy bylam przedstawiona np jako a to moja druga połówka wirc ze strony narzeczonego to nie jest taka calkowita niechec - pisalam ze rozmawiamy. on czesto temat zaczyna ale potem no wlasnie... nic dalej z tym nie robi. nie mam mamy juz ani rodzeństwa. kolezanek trochę mam. i teraz nie wiem mam sobie ten slub zorganizować sama i mu powiedzieć gdzie i kiedy ma być? myslalam ze pary to jakoś tak razem. a my tutaj np mowimy. no trzeba cos odlozyc bo ciuchy, obrączki, obiad jakis dla gosci (mamy w planach od lat skromny slub) no i to jest tylko tak powiedziane, rzucone w przestrzeń ... i tyle. robic cos z tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×