Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zmiany po ślubie

Polecane posty

Gość gość

Chyba mi się temat nie dodał więc próbuję jeszcze raz :] Po ślubie nie zmieniłam nazwiska i nie wiem czy zmienię - dziwnie tak nazywać się inaczej. Po mimo tego, że dużo osób nastawiało mnie na duże zmiany w moim życiu/związku/podejściu nic się nie zmieniło. Nadal mamy oddzielne pieniądze plus wspólne konto na które wpłacamy uzgodnioną wcześniej sumę. Jedyne co się zmieniło to mówienie zamiast "mój narzeczony" to "mój mąż". Ogólnie moje odczucia są analogiczne do sławnej sceny o bunkrach - których nie ma...ale i tak jest z***biście :] Czy są na forum osoby które miały podobne doznania, a może wręcz przeciwnie - ślub dużo zmienił w Waszym życiu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Statusu na fejsbuku też nie zmieniłaś?:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to jedno zmieniłam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli przed ślubem: - mieszkaliście razem - żyliście jak mąż i żona w sensie bliskości cielesnej - prowadziliście razem gospodarstwo domowe - wspólne konto i rachunki i etc. To NIC się nie zmieniło FAKTYCZNIE bo przed ślubem już to wszystko wcześniej robiliście to co robią małżonkowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak też zawsze mowiłam, ale dużo osób (które były kiedyś w tej samej sytuacji) twierdziło, że mimo wszystko dużo się zmienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli przed ślubem: - NIE mieszkalibyście razem - NIE żylibyście jak mąż i żona w sensie bliskości cielesnej - NIE prowadzilbyście razem gospodarstwa domowego tj. NIE mielibyściw wspólnedo konta i etc. To TAK wszystko by zmieniłosię FAKTYCZNIE bo przed ślubem tego byście nie robili :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślałam raczej o zmianach emocjonalnych lub w relacji, nie w takich "przyziemnych" rzeczach jak rachunki które i tak trzeba płacić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Myślałam raczej o zmianach emocjonalnych lub w relacji IxI Jeśli przed ślubem jest konsumowanie związku to po ślubie już tych motyli w brzuchu nie ma i tych ogromnych emocji kiedy młodzi małżonkowie czekają na noc poślubną ... To samo ze wspólnym wiciem gniazdka. Relacje wtedy się pogłębiają bo i bliskość między dwojgem również po ślubie. A gdy to to już wszystko było to jest wtedy kontynuacja relacji a nie ich zmiana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba nie ma już par które nie uprawiają seksu przed ślubem, a nie mieszkanie razem to czysta głupota :) Co do motyli w brzuchu - oczywiście, że były! To chyba normalne jak bierzesz ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Chyba nie ma już par które nie uprawiają seksu przed ślubem IxI Są takie pary ale niestety w zdecydowanej mniejszości... I przez to potem po ślubie niewiele małżeństw się nie rozwodzi niestety... XXX , a nie mieszkanie razem to czysta głupota IxI Od wieków mężczyzna i kobieta biorąc ślub po nim zaczynała mieszkać wspólnie i budować wspólnie swoje gniazdko. Teraz ludziom poprzewracało się w głowach i rozpusta nazywana jest normą... Tylko dlaczego potem tyle małżeństw się rozpada? Taka jest "mądrość" obecnych czasów... XXX Co do motyli w brzuchu - oczywiście, że były! To chyba normalne jak bierzesz ślub. IxI No o takie też by były po ślubie w emocjach tych wyczekanych i wytęsknionych. A tak jest teraz ten temat o zmianach po ślubie kiedy po ślubie nic już nie zaskakuje u drugiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat jest neutralny - podobno miały być zmiany,a ich nie ma (to może akurat dobrze). Jeżeli chodzi o statystyki to najwięcej rozwodów było w latach 70 i 80, od tego czasu ogólny % spada - a wtedy właśnie ludzie raczej nie mieszkali razem przed ślubem. Co więcej - większość rozwodów to jest po drugim ślubie - czyli to recydywa :P Nawet w USA rozpada się tylko 41% pierwszych małżeństw, a w związkach gdzie obie strony są po studiach już tylko trochę ponad 20%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak sobie to tłumacz :D 🖐️ Owoce same mówią za siebie ;) 🖐️ Autorce tematu życzę pięknego małżeństwa, pełnego miłości i wierności i wszelkich błogosławieństw Bożych dla Was i Waszych przyszłych dzieci :) 🖐️ Pozdrawiam :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem autorką, to prawdziwe statystyki. W boga nie wierzę, dzieci nie chcemy, ale dziękuję. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"to prawdziwe statystyki" ... to takie same prawdziwe statystyki jak te kiedy Komrowsski wygrywał ?!! ;) ... w statystykach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, faktyczne statystyki , co prawda amerykańskie, ale ten kraj i tak przewodzi w ilości rozwodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to raczej nie jest temat religijny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat dot. zmian... Zmiana po ślubie może dot również wiary i przewartościowania życia i relacji z innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w sumie, więc może opisz swoje doświadczenia zamiast wstawiać filmik do natanka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiele lat żyłam bez Boga i negowałam kosciol. Chodzilam roznymi sciezkami. Szukalam sensu życia oprocz tego, ze czlowiek pracuje,******awi sie, kupuje, jeździ na zagraniczne wakacje, ma pieniadze i przyjaciol itd. Majac to jednak nie czułam, że czegos mi brakuje bo ciagle mialam niedosyt i nic z tych z tego z czego powinnam byc szczesliwa nie przynosilo mi spokoju ducha i radosci zycia takiej prawdziwej. Czulam jakąs pustke i znudzenie zyciem. I z tych nudow już zaczelam czytac objawienia oredzia Marii z Irlandii w necie. I... dzieki tym tresciom zweryfikowałam i przemyslalam wiele spraw i zdecydowalam sie na powrot do kosciola. I tak zaczal sie najpiekniejszy czas w moim zyciu :) Czego zyczę każdemu :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja nie czuję żeby moje życie było puste - jestem niewierząca od momentu kiedy przestałam wierzyć w swiętgo mikołaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Errata do: gość dziś Chodzilam roznymi sciezkami. Szukalam sensu życia oprocz tego, ze czlowiek pracuje,******awi sie, kupuje, jeździ na zagraniczne wakacje, ma pieniadze i przyjaciol itd. XXX jestem niewierząca od momentu kiedy przestałam wierzyć w swiętgo mikołaja IxI Św. Mikolaj to był kiedyś biskup, który dzieciom przynosił prezenty incognito ;) A ja kiedyś wierzylam w krasnoludlki, które wg mnie wtedy mieszkały w radiu i one mówiły ;) Miały tam swój domek ;) Widziałam je starym radiu bo lampki się tam świeciły ;) Taki wiek dziecięcy, że wierzy sie w różne rzeczy co rozpala dziecięcą wyobraźnię ;) A wracając do wiary w Boga to jest to coś pięknego kiedy człowiek wychodzi z koscioła w niedziele po sakramentach sw. wtedy caly świat sie do niego śmieje :) I wtedy czlowiek ma ten spokój serca i radość życia jakie nigdzie indziej nic mu nie zapewni. Wiem bo mam porównanie :) Dlatego zachecam innych do tego czym kiedys gardzilam... A co jest i co może odczuć każdy :) O ile uwierzy Bogu a nie diablu, że nie ma Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Errata 2 do: gość dziś "Szukalam sensu życia oprocz tego, ze czlowiek pracuje,******awi sie" Gdzie wykropkowało mialo być : "Szukalam sensu życia oprocz tego, ze czlowiek pracuje, je (oraz ;)) bawi sie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żył kiedyś, teraz nie żyje :) I nie przynosił prezentów tylko pieniądze żeby rodzice nie zmuszali swoich córek do prostytucji. Taka przykra historia. Nie mam potrzeby wierzyć w boga, oczywiście można czerpać radość z wiary, ale moim zdaniem jednak lepiej z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam potrzeby wierzyć x Kiedyś i ja też tak mówiłam... ;) XXX oczywiście można czerpać radość z wiary, ale moim zdaniem jednak lepiej z życia. x wiara nie zabrania czerpania radości z życia :) a nawet tą ziemską radość jeszcze pomnaża bo przecież Twórcą wszystkiego jest Stwórca Radości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
troszeczkę monotonna jesteś, myślę, ze powinnaś odpuścić. Wystarczy mi, że twoi pobożni koledzy wciskają mi dużą ilość makulatury do skrzynki pomimo naklejki, że ie zyczę sobie ulotek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczekaj jeszcze trochę to zobaczysz zmiany :) Też mówiłam, że wszystko jest tak samo ... czas zweryfikował i to nie na lepsze. A jak doszło dziecko to Pan-władca zmęczony po pracy ma prawo odpoczywać i w weekendy również. A jaśnie żona prócz pracy (którą może wykonywać zdalnie w domu i w cale nie w mniejszym zakresie co Pan mąż bo zawody mamy takie same) ma gotować, prać, sprzątać i zajmować się dziecięciem. Więc jaśnie żona jest na etapie wyjaśniania łopatologicznie Panu mężowi co jest nie tak. Po 8h pracy rzuca się na kanapę jak mąż i niech się robi syf i obiadków też nie ma. Tyle bo ile trzeba przy dziecięciu zrobić to zrobi. Mnie już trafia po trzech dniach łopatologii ale póki nie zrozumie to bunt musi trwać :) A żeby było śmieszniej twierdzi, że przecież pracować nie muszę a za chwile przynosi temat, a później spr na jakim etapie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas było trochę inaczej - do sprzątaia gonię, bo mąż to straszny bałaganiarz, ale np. nie gotuję. Nigdy. Nie sprzątam też z jego biurka, nie obchodzi mnie na jakim etapie ewolucji jest to co tam leży (nie zamierzam sprawdzać!).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No my też mieliśmy określone zakresy, które sprzątaliśmy. Ja kuchnia, on łazienka. Po ślubie po pewnym czasie no szlag trafił podział. Łazienka to i miesiąc nie była ruszana aż do momentu mojego stwierdzenia "łazienka o Cb pytała". Ale już dość wytykania, kierowania bo kiedyś tego nie było. A teraz to póki nie zarządzę to myśli, że samo się sprzątnie (samo-żona).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może dużo zależy od temperamentu? Ja mam taki, że rozniosłabym męża i łazienkę za taki tekst. To niekoniecznie jest zaleta, ale nie wyobrażam sobie żeby ktoś tak do mnie powiedział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×