Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Szeketa

Mała maruda

Polecane posty

Gość Szeketa

Witam, liczę na Waszą pomoc, bo jestem załamana. Mam 6-miesięcznego bystrego synka, którego przekochamy. Jednak mamy z nim problem. Od urodzenia Mały chce być non stop przy mnie. Niby norma, ale on ani w dzień, ani w nocy nie śpi beze mnie. Jak mi zaśnie na rękach i go odłożę, to on w sekundę się budzi i płacze jakby ktoś go mordował. Sam w łóżeczku nigdy nie zasnął. Zasypia głównie przy piersi. Jak nie śpi to chciałby być ciągle na moich kolanach/rękach. Sam sobą zajmie się max 15min, ale zwykle jest to 5 min a potem płacz lub straszny pisk. Od pół roku mam więc problem żeby w spokoju wykąpać się, zjeść, skorzystać z toalety. O porządnym posprzątaniu mieszkania czy zrobieniu bardziej skomplikowanego obiadu nie mam nawet co marzyć. W zabawie może mnie zastąpić mąż lub moja mama czy koleżanka. Ale do spania akceptuje tylko mnie. Macie jakiś pomysł jak usamodzielnić tak małe dziecko? Żeby chociaż spało samo... Podkreślę, że my nie przyzwyczailiśmy Małego do takich zachowań. Po porodzie został zabrany do inkubatora gdzie spędził kilka dni. To było najgłośniejsze dziecko na oddziale, uspokojal się dopiero jak brałam go na ręce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektóre dzieci tak mają, że są "nieodkładalne". Taka ich uroda i trzeba to zaakceptować. I przeczekać. Z wiekiem będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo z corka. Pobawi sie z kims innym to fakt ale spanie tylko ja. Tylko u mnie zasnie nawet tata uspac nie moze bo ryk niesamowity. Az sie dusi nie moze oddechu zlapac i wymiotuje co mnie wykancza bo na dodatek jest strasznym niejadkiem. W nocy tez musze spac z nia. Nie wiem o co chodzi ale nawet jak spi obok a ja wstane to zaraz sie budzi. Niestety na przetrzymanie nie da jej sie wziasc. Watpie ze jakas matka by chciala patrzec na swoje male dziecko sine duszace sie ze zwrocona kolacja na koszulce. Probowalismy przez pare dni co jakis czas ale to samo. Wiec odpuscilam. Moze zle robie ale szkoda mi jej po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj tez taki był nieodkladalny, spał tylko u mnie na rękach do pół roku, teraz ma półtora prawie i wszędzie sam chce chodzić, nie wymaga dużej uwagi jest samodzielny, ale śpi z nami do tej pory. Bedzie lepiej jak zacznie raczkować a jak juz pójdzie na nóżki to luzik juz nie bedzie mamy:P tylko ty wtedy będziesz za nim biegać zeby krzywdy sobie nie zrobił, ale moim zdaniem lepsze bieganie z*******iwym dzieckiem niż noszenie go całymi dniami na rękach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja też jest "straszna". Ma siedem miesięcy. Nie ma mowy, żeby pobyła chociaż przez chwilę w łóżeczku, wózku czy w kojcu. Wyjątek to spacer. Cały czas chce być na podłodze. Od kiedy nauczyła się raczkować i wstawać przy meblach nie pozwala się nigdzie odłożyć. Wrzask jest nieziemski. jak tylko spróbuję ją włożyć do łóżeczka płacze jakby ją ktoś obdzierał ze skóry. Z karmieniem jest problem, bo nie usiedzi w krzesełku. Na rękach może być, ale muszę z nią chodzić. Jak usiądę, to wrzask. Karmię ją chodząc z nią na rękach. Akceptuje tylko mnie i ewentualnie łaskawie męża. Nikt inny nie ma prawa jej dotknąć, bo płacze. Uśmiecha się do każdego, ale brać na ręce się nie pozwala. Jestem jedyną osobą, która może podać jej butelkę. Jak mąż próbuje ją nakarmić to płacze, wyrywa się, krztusi i pluje. Śpi w dzień dwa razy po pół godziny i to wszystko. Dobrze, ze chociaż noce przesypia całe bez problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co ty chcesz. Chcesz półroczniaka uczyć samodzielności ? Daj spokoj kobieto. Zaraz urośnie i będziesz tesknic jak byłaś centrum jego swiata. Tulić nosić i karmić - od tego jest mama. Ja mojego na maks 1 h zostawiam. Zostaje z mężem. Zaraz dzwonie czy jest ok;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieciaczki mają silną potrzebę bliskości :) mój syn też taki był... jak sobie przypomnę siebie w tamtym okresie... nieuczesaną, robiącą na szybko obiad ... masakra jakaś. Dziś syn ma 5 lat śpi sam, jest samodzielny. Mama odchodzi na drugi plan bo teraz najważniejszy jest tata :) który chodzi z nim na piłkę, gra na konsoli itp :D Także kochane na to wszystko czasu. Był okres kiedy mój mąż nie mogł się polożyć obok mnie na naszym łóżku bo był wrzask i spychanie go :D trwało to wszystko ok 2 lat... pozdrawiam i życzę wytrwałości! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj kochana, pociesze cie jak moge(choc wiem ze to na chwile ;) ). mialam identycznie, pierwszych 3 miesiecy z corka nie pamietam doslownie, wrzeszczala plakala i wszytsko bylo na NIE - kolyska NIE, bujak NIE, chusta NIE, nosidelko NIE.... wiecznie na rekach-MOICH OCZYWISCIE, do ojca poszla ale on sie nie garnał, a ja padalam na twarz. Do poludnia chodzilam w pizamie, nie umyta, nie uczesana, glodna, zapominałam nawet o piciu (szybko stracilam pokarm przez to). Bo ta mala wrzaskula wiecznie chciala sie nosic. Ledwo sie obudzila od razu wrzask jakby ją obdzierali ze skory.na rekach spala jak zabita, a tylko poczula odkladanie i juz wrzask i oczy jak dwie pieciozłotowki... w nocy min 3-4 pobudki, w ciagu dnia otrafila nie zmruzyc oka przez 15-17 godzin, wiecznie na pelnych obrotach, wiecznie wypoczeta. Drzemka 15minutowa dawala jej energie na kilka godzin. Nie moglam zrobic nic, chodziłam jak zombie.bardzo zle wspominam ten okres, nawet w wozku na spacerze byl problem, czesto jedna reka pchałam wozek, druga trzymalam mala.... pewnego dnia (kiedy po calonocnym bujaniu chustaniu w wozku i noszeniu mialam dosc) zostawilam ja za rada bliskich w lozeczku aby sie wyplakala...serce mi sie krajalo a ona wrzeszczała 45minut non stop, brała wdech i dalej. była purpurowa, nie odpuscila, a ja wiecej tak nie zrobilam, bo balam sie ze zrobi sobie krzywde. po 3 mcach bylo lepiej. Ale do 1 roku zycia musialam ja usypiac na rekach, nie bylo mowy inaczej , do drugiego roku zycia tez wiecej spala na rekach ale juz jej bylo niewygodnie wiec sama kladla sie na lozko ale oczywiscie ze mna. Nie zasnie beze mnie do dzis a za chwile 5 lat na koncie... taki przypadek. DO dzis jest zywa, pelna energii, absorbujaca na maksa a od mojej nogi sie nie odkleja, taka nieprzecieta pepowina.... czasem brak sił. Ale wiesz co ci powiem-zaluje ze sie wtedy tak denerwowalam, ze dalam sie poniesc zlym emocjom-fakt bylam zmeczona, rozczarowana tym ze moje upragnione dziecko jest takie "niedobre", meczace...a moglam nosic, nosic nosic, ona tego potrzebuje i juz, moglam nie sluchac ciotek babc, kolezanek tylko spac z nia i nosic, zaluje straconego czasu. Wiekszosc ludzi spi z dziecmi(wystarczy te pare komentarzy wyzej) ale przed innymi udaja ze ich dzieci sa idealne. a tak nie jest. Moi znajomi teraz po latach mowia prawde jak bylo a gdy ja mialam problem to dobijali mnie opowiesciami z doopy ze ich dzieci spia jedza i spia..a to gooowno prawda. dzis nie zloszcze sie, zasypiam z corka, trzymam ja za reke, widze szczescie na jej twarzy gdy moze sie przytulic i powiedziec mi "mamo daj mi ta raczke(nie druga) bo ja sie znam na rączkach ;) ". to cudowne chwile ktorych nikt nam nie podaruje jeszcze raz. planuje 2 dziecko i jesli bedzie takie to bede nosic nosić nosic poki mi sił wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szeketa
Chyba zapiszę sobie Wasze odpowiedzi na pociechę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szeketa
Chyba zapiszę sobie Wasze odpowiedzi na pociechę :) przeczytam je też rodzinie bo niektórzy uważają że przyzwyczailiśmy Małego do noszenia na rękach. Mam nadzieję że rozumiecie że nie chcę rezygnować z bliskości z Małym. Po prostu jest to czas próby dla mojego organizmu (nie jem zdrowo, mało piję), dla naszego małżeństwa (jak się kochać gdy niemowlak w łóżku?), dla sąsiadów (codzienne krzyki i piski) i czasem nie wyrabiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szeketa
Chyba zapiszę sobie Wasze odpowiedzi na pociechę :) przeczytam je też rodzinie bo niektórzy uważają że przyzwyczailiśmy Małego do noszenia na rękach. Mam nadzieję że rozumiecie że nie chcę rezygnować z bliskości z Małym. Po prostu jest to czas próby dla mojego organizmu (nie jem zdrowo, mało piję), dla naszego małżeństwa (jak się kochać gdy niemowlak w łóżku?), dla sąsiadów (codzienne krzyki i piski) i czasem nie wyrabiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo. Spanie za dnia ze mna w nocy ze mna. Nawet do lazienki w nocy nie moge isc bo sie budzi. Zasypia przytulona na rekach na szczescie bez bujania. I zazdrosna tez jest. Wystarczy ze maz usiadzie kolo mnie to wrzask i szarpanie zeby poszedl gdzie indziej. Niestety nie pociesze Cie. Bo ma prawie 2lata. Przetrzymywanie nic nie daje (robi sie sina nie moze oddechu zlapac od placzu wymioty itp).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(to ja od dlugiej wypowiedzi) ;) zapomnialam dodac ze nawet w nocy chodzilam siku trzymajac ja na rekach byle sie nie obudzila, sikalam po ciemku-a jakze! ... szlam zawsze tak zestresowana spac z mysla "ile dzis pobudek bedzie i jaki glosny krzyk" ze odechciewalo sie zasypiac. Sasiedzi slyszeli jej wrzaski 2pietra wyzej i pytali czy jest zdrowa czy cos jej dolega? a to okaz zdrowia był, tylko ja nie wiedzialam ze taki High Need! :P nie sluchaj innych, rob to co ci podpowiada rozum/serce... moja byla taka juz 1 dnia w szpitalu - inne dzieci kwiliły czekajac na cyca, a moja nie dosc ze cyca nie chciala bo za wolno leciało to jeszcze dobrze oczu nie optwarła a juz wrzeszczała wnieboglosy. normalnie jakby ja kroili i solili.... i co?_tez mi ktos powie ze ja przyzwyczailam do noszenia? chyba w brzuchu przez 9mcy ! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc z 13.20 no wlasnie przetrzymywanie nic nie da- moja nie ustapi. niedawno jeszcze za kare wrzucilam moja do pokoju(ma 4 lata) bo tlumaczenie i proszenie nic nie dalo, powiedzialam ze nie wyjdzie dopoki sie nie uspokoi ..darła sie godzine, byla bordowa, ledwo łapała oddech, krztusiła sie i zacinała, normalnie nie moglam patrzec na to, balam sie o nia. Musialam popuscic i zapytac czy juz moze skonczyc...przytuliłam uspokoiła sie w moment...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 latka dokładnie wie jak cię ustawić a ty naiwna jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jestem naiwna, gdybym była to przyszłabym sama do niej po 5 minutach tulajac i prosza jak inne mamuski sfiksowane na punkcie swoich dzieci, ale po prawie godzinnych placzu, zanoszeniu sie i purpurowej buzi musialam ustapic, bo ona sobie krzywde zrobi a ja bede w brode pluc ze nie umialam problemu inaczej rozwiazac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×