Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość goscwy

Porodówki dziś

Polecane posty

Gość gość
No to może ja. Pierwszy poród 6 lat temu. Na izbie przyjęć położna niemiła. Na porodówce wspaniałe położne. Poród był indukowany 5 godzin i 20 minut. Skurcze nieznośne przez ostatnie dwie godziny. Parte nie bolały (20minut) tylko duzy wysiłek aż wyszły mi plamy na twarzy. Oczywiście byłam nacinana. Poród bez zzo. Dziecko miałam praktycznie odrazu. Drugi poród marzec 2014. Na izbie oczywiście wredni. Poród znowu indukowany. 9godzin 20minut . Ogólnie przebieg podobny. Brak zzo i nacięcie. W tym szpitalu już po porodzie nie mam większych zastrzeżeń. Jedna pielęgniarka neonatologiczna była naprawdę wredną krową a po za tym wszyscy mili i pomocni. Obydwa porody odbyły sie tydzien po terminie.Teraz czeka mnie trzeci poród. Termin za tydzień. Gin już wróży kolejną indukcję i zgłosić się mam 20.11. W tej ciąży mam gbs dodatni czego nigdy nie miałam więc jestem bardziej zaniepokojona:-( mam nadzieję że będzie wszystko dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam w warszawskim świeżo wyremontowanym szpitalu pół roku temu. Warunki świetne - jednoosobowa sala do rodzenia, własna łazienka z prysznicem i toaletą. Mialam wykupioną prywatną położnę, która pilnowala porodu i pierwsza zauważyła że coś jest nie tak. Ogólnie skurcze miałam często ale krótkie i średnio bolesne. Rozwarcie zatrzymalo się na 4 cm. Wreszcie po kilku h dano mi małą dawkę oksytocyny, która tak rozkręciła skurcze, że poprosiłam o znieczulenie (polecam!). Nagle poczułam że idzie kupa - okazało się że to są bóle parte :p dziecko miało problem z ustawieniem się w kanał rodny, groziła zamarwica więc użyli vacum. Została ponacinana, popękałam, straciłam sporo krwi, dłuuuugo dochodziłam do siebie. Niestety na oddziale najmilszą osobą była salowa... w szpitalu leżeliśmy tydzień bo dziecko dostało mega zoltaczki. Miałam zmieniane sale. Ginekolodzy na obchodzie raczej ok, z racji tego że mega mnie bolało to prawie zawsze mnie badali. Lekarze od noworodków mniej fajni. Goście mogli być oficjalnie w godzinach 14-20, a nieoficjalnie już po obchodach. Moje rady: wietrz się i podmywaj jak najczęściej; podczas porodu słuchaj się położnej; jak masz pytania to pytaj się wszystkich o wszystko a jak jakaś będzie Ci robiła wyrzuty to mów że to pierwsze dziecko i masz prawo nic nie wiedzieć i je olewaj:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziłam ostatni raz na wiosnę- nie wiem co oznacza pytanie czy "dalej rodzi się na korytarzach", bo to był mój trzeci poród, a nigdy na korytarzu nie rodziłam. Fakt że ten nie był w jakiś super luksusowych warunkach, tzn. miewałam lepsze, ale jak dla mnie było w porządku- osobne sale porodowe, jednak jeden prysznic i dwie toalety- wspólne, na korytarzu bloku porodowego, tylko dla rodzących, kolejki nie było jakoś nigdy (trzy sale porodowe). Swojego czasu, w drodze na oddział patologii ciąży, miałam okazję poleżeć chwilę na sali porodowej takiej żywcem z komuny, zbiorczej, z parawanikami do pół łóżka i lewatywą u sąsiadki, to dopiero był hardcore :D Sala jak sala, piłki, drabinka, fotel porodowy, drzwi zasłonięte parawanem więc nawet jak ktoś wchodził a nie musiał mnie oglądać, to nie szedł dalej. Ale na ten szpital decydowałam się ze względu na chwalony wszędzie personel i nie zawiodłam się. Położna do porodu rewelacyjna, położne i pielęgniarki na sali poporodowej po prostu anioły, nie wiem jakim cudem te kobiety nie dość że tak wszystko ogarniały, to jeszcze miały tyle siły, cierpliwości i pogody ducha. Owszem, karmienie było przy gościach, ale miałam bardzo fajne współlokatorki, raz przez 2 tyg. zdarzyła się zabłąkana para znajomych którzy na szczęście szybko się zmyli, a tak poza tym wyłącznie mężowie, mamy i siostry, nawet ojcowie czy bracia najwyżej wpadli na minutę coś donieść i przywitać się i wychodzili. Goście siedzieli przy "swoich" dzieciach, dawali mamom zjeść spokojnie, wziąć prysznic i zdrzemnąć się, więc nikt krzywo nie patrzył, bo każda z nas z takiej pomocy korzystała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W imieniu wszystkich przyszłych mam, bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi :-) Jeżeli któraś jeszcze zechce się podzielić z nami przebiegiem porodu, wrażeniami i sytuacją w szpitalach to będziemy wdzięczne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W imieniu wszystkich przyszłych mam, bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi :-) Jeżeli któraś jeszcze zechce się podzielić z nami przebiegiem porodu, wrażeniami i sytuacją w szpitalu będziemy wdzięczne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi222
gość dziś - podpinam się do wypowiedzi, jako że za miesiąc rodzę, tez jesteś ciekawa jak to wygląda"od kuchni":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja również proszę o odp. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podnoszę temat, proszę o odp. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam nieco ponad rok temu w Zabrzu i każdemu ten szpital polecam. Z tym że muszę zaznaczyć, że mój poród był z tych bezproblemowych. W domu odeszły mi wody i na izbę przyjechałam z lekkimi skurczami. Pani położna na izbie wg niektórych niezbyt miła, ale moim zdaniem po prostu nie traktuje rodzącej jak wyjątkowego cudu natury (a niektóre za takie się uważają, szczególnie przy pierwszym porodzie). Porodowki są 2 albo 3, sale w jednym ciągu. Położna prowadząca mój poród super, młodziutka dziewczyna, drobna, wyglądała na 16 lat, ale pełna fachowość i kultura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obcięło mi posta... A więc na salę weszłam ok. 13.00, o 18.30 córka była z nami. Bóle do wytrzymania, skurcze parte jeśli masz silne mięśnie nóg i bioder to wręcz ulga ;) po porodzie dziecko dostałam do kangurowania, mąż mógł zostać z nami tyle ile chciał. Sale dwuosobowe z łazienką. Jedzenie b. dobre. Terroru laktacyjnego nie ma, bez problemu można dostać mm, ale położne chętnie i cierpliwie pomagają jeśli ktoś chce kp a ma z tym problemy. Odwiedziny w godzinach popołudniowych, raczej standardowo. Obchody dla matek i dla noworodków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×