Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

DJZ TC

Gejowskie miłości nieodwzajemnione

Polecane posty

Cześć, potrzebuję się wygadać... Kiedyś już to robiłem, na tym samym forum, poznałem wtedy świetnych ludzi, może teraz też się uda :) Jestem 21-letnim gejem. od 5 lat nieprzerwanie jestem zakochany bez wzajemności. Mam ogromną potrzebę bycia kochanym, być może wynika to z tego, że niezbyt często doświadczałem tego uczucia w dzieciństwie, zresztą przez całe życie prawie nigdy tego nie czułem. 5 lat temu kiedy zakochałem się w pierwszym chłopaku, uświadomiłem sobie, że naprawdę jestem gejem. Zawalił mi się cały świat. Łudziłem się wtedy jeszcze, że założę rodzinę, będę lepszym rodzicem niż moi i ogólnie stworzę sobie taką rodzinę jaką zawsze chciałem mieć. Wtedy przekonałem się, że tak nie będzie. Pierwsze zakochanie było stosunkowo krótkie, po 6 miesiącach mi przeszło, a właściwie to przeniosłem swoje uczucia na kolejnego chłopaka, ponieważ w tym czasie zmieniłem też szkołę. Moja następna niespełniona miłość trwała 4 lata, skończyła się dopiero na 2 roku studiów. W tym czasie, kiedy podobnie jak teraz byłem w zupełnej rozsypce, pierwszy raz napisałem tutaj temat, gdzie wyżaliłem się ze wszystkiego i pierwszy raz poznałem (przez internet) innych gejów z podobnymi problemami. Wśród nich był też on... świetnie z nim mi się rozmawiało. Pisaliśmy do późnych godzin, jednak z długimi, czasem kilkumiesięcznymi przerwami. Był to ktoś inny niż ludzie, których znałem do tej pory. Okazał mi swoje zainteresowanie, czułem się naprawdę dobrze, kiedy mogłem z nim pisać. Potrafił godzinami wytrzymywać moje użalanie się nad sobą, a też rozmowy na inne tematy szły nam bardzo dobrze. Dzięki niemu powoli wstawałem z kolan, a dzięki niemu i innym osobom, które napisały do mnie po moim poście tutaj, zaakceptowałem to kim jestem i aktualnie nawet jestem z tego powodu zadowolony. Po 2 latach w tym roku przerwy w znajomośc****erwszy raz się spotkaliśmy, ponieważ okazało się, że ze względu na studia, przeniósł się do Warszawy w której mieszkam. No i się zaczęło... Był to okres, gdzie powoli przezwyciężałem te 4 letnie uczucie. Liczyłem, że poczuję ulgę i będzie lepiej, jednak kiedy już nic nie czułem do tego kolegi z liceum, poczułem ogromny bezsens istnienia. Już nie miałem dla kogo wstawać rano i lecieć na uczelnię (razem też studiowaliśmy). Przypomniałem sobie wtedy to co napisał mi kiedyś mój internetowy przyjaciel, że zawsze będę musiał kogoś kochać, nawet obcych bo taki już po prostu jestem. Okazało się to stuprocentową prawdą. No i stało się. Zakochałem się w swoim ideale. Bardzo szybko poczułem potrzebę powiedzenia mu o tym. Po ponad 4 latach ukrywania swoich uczuć i nawarstwianiu się ich poczułem, że wreszcie mam szansę, że może w końcu będę szczęśliwy. Niestety on był zajęty studiami, nie miał czasu na spotkania, przez co nie spotkaliśmy się już drugi raz. (Ciągle mi wywala, że to SPAM, więc spróbuję rozbić to na 2 części)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamiast tego wciąż ze sobą pisaliśmy. Cały czas liczyłem na spotkanie, ale za każdym razem jakoś się usprawiedliwiał. Po wakacjach nie mogłem już dłużej wytrzymać. Nie chciałem tego robić przez internet, ale w końcu wyznałem, że go kocham. Robiłem sobie nadzieję, że może to jakoś ożywi naszą relację i może znajdzie dla mnie trochę czasu, jednak spotkałem się z odmową. Początkowo delikatną, wiec postanowiłem z nim rozmawiać o tym, pisanie było moim jedynym środkiem komunikacji z nim. Nie miałem numeru telefonu, wiedziałem tylko mniej więcej gdzie mieszka, więc mogłem tylko pisać i czekać na odpowiedź. Parę dni temu dowiedziałem się, że po prostu wstydzi się ze mną spotykać, bo dużo o nim wiem. Powiedział też, abym nie naciskał, więc obiecałem mu, że odpuszczę i nigdy więcej nie napiszę, jeśli będzie przez to szczęśliwszy. Nie wiem teraz czy ten wstyd to prawda, czy jakiś sposób, aby się wykręcić, ale jestem załamany. Nikomu nigdy tak nie ufałem jak jemu, nikt nigdy nie był dla mnie tak miły. Nikt nie był mi tak bliski, licząc tutaj też jego poprzedników, przy których on był o niebo lepszy. Już przy jego poprzedniku czułem się źle. Nieodwzajemnione, czteroletnie uczucie wyniszczało mnie, zdawałem sobie sprawę, że następnego razu mogę nie przetrwać. Parę tygodni temu powróciły myśli samobójcze. Wiem, że jest to głupie, zabijać się przez nieudaną miłość, ale czuję się okropnie. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się zakochać w kimś ze wzajemnością. Nie potrafię panować nad tym uczuciem. Założyłem konto na jednym z portali dla gejów (fellow) i od roku szukam tam kogoś. Jednak to chyba nie jest miejsce na takie poszukiwania. Nikogo nie znalazłem, ale to historia na inny wątek. Pojawiły się osoby, które chciałby być ze mną jeszcze zanim mnie zobaczyły, po pierwszej wiadomości, ale ja tak zdesperowany nie jestem. Potrzebuję kogoś z empatią, wyrozumiałością, a na tych portalach raczej ciężko o to. Naprawdę potrzebuję tylko tego, aby ktoś mnie kochał. Na studiach opuściłem się w nauce, ponieważ nie potrafię o niczym innym myśleć, czuję się coraz gorzej z dnia na dzień. Aktualnie staram się ignorować myśli samobójcze. Mimo, że tego nie czuję się kochany przez rodzinę (miłość okazują głównie w złotówkach) to wiem, że sprawiłbym im ogromną przykrość, a nie chcę, aby ktoś czuł się podobnie do mnie. To chyba tyle. Chciałem się po prostu wygadać, czasem jest mi nieco lżej po tym. Przepraszam, jeśli ta wypowiedź nie ma za dużo ładu, ale nie czuję się na tyle dobrze, aby budować jakieś zwarte i dynamiczne poematy. Jeśli być chciał/a odezwać się do mnie, to tak jak przy swoim poprzednim temacie (dawno usuniętym już z niewiadomych mi przyczyn) zostawiam swój numer GG:51346686

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem bi. Chciałabym znaleźć dziewczynę - próbowałam, nie udaje mi się to :( Większość moich obiektów zainteresowań jest zajętymi hetero, więc summa summarum muszę się zawsze godzić z tym, że i tak nic z tego nie będzie... :( Życie jest smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×