Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie chce mi się żyć. nie chce być na wychowawczym a jestem. mam dość.

Polecane posty

Gość gość

Mój synek jest grzeczny ale siedzę z nim bite 9 h dzień w dzień i mam po prostu dosyć. Macierzyński to wystarczająco dużo, reszta mnie już nuzy. Dziecko raczej twgo nie czuje ze mi się nie chce bo ja jestem bardzo serdeczna i wymyślam dużo zabaw, po prostu duszę w sobie zmęczenie i marazm i od środka mnie to zabija. Nie mam nikogo kto by wziął go jak chce iść do WC, zwyczajnie w spokoju napić się kawy. Mama mieszka w innym mieście i pracuje. Teściowa przychodzi dwa razy w tygodniu ake totalnie nie chce jej się go niczym zainteresować. Po prostu obserwuje go i komentuje. Do tego jest hipohondryczka i plotkarą na tematy rodzinne i po jej wizytach jestem wyzuta z energii jeszcze bardziej. Niedawno wróciłam z tygodniowego pobytu u rodziców gdzie pomagał mi tata, brat, mama, bratowa tez czasem się małym zajęła. Zresztą wiadomo jak to jest...jak się jest 1 na 1 z dzieckiem to jest nudno i jemu i opiekunowi... Mam dość ...opiekunek nie chcemy bo nie wierzymy ze obca kobieta zajmie się nim tak żeby go nie zaniedbywać lub nie krzywdzić. Tyle się słyszy. .. Do klubu malucha w którym rodzice też są obecni nie pójdę z nim bo nie miał jeszcze szczepień na pneumokoki a do tego łatwo się zaraza. Nic tylko zdycham ..mieszkamy w dużym mieście, koleżanki z czadowy studiów nie mają dzieci wiec nie mam nikogo takiego. Jedna znajoma majaca corje ma czas średnio raz na 2 tygodnie bo takuch koleżanek jak ja ona tu na pęczki + rodzina. Ostatnio ciągle rozmyślam o dawnych czasach. Codziennie pi pracy z mężem szliśmy na długi spacer i do kawiarni. Teraz wegetacja. Nie słuchałam męża który mówił ze naprawdę będzie ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy macie z tymi tesciowymi ? No k... w kazdym takim temacie czepianie sie teściowej . To nie jej dziecko i nie musi sie nim zajmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każda matka ma takie myśli. Macierzyństwo to ciężka, monotonna praca. Na pocieszenie napiszę, że za jakiś czas uznasz, że dzieci rosną zbyt szybko... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale wymyślasz. Opiekunką nie, kulb malucha nie. Wyobraź sobie że większość dzieci nie była szczepiona na pneumokoki i chodzi do żłobka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko. Ja nie miałam tyle szczęścia z pierwszym dzieckiem i musiałam po macierzyńskim pracować. Wszystko robiłam w biegu, rano dowożenie do opiekunki na szybkiego, praca 8 godz, znów opiekunka, do domu wpadaliśmy 17/18, ogarnianie się i sen. Coś mi umknęło więc z drugim dzieckiem mam zamiar posiedzieć w domu. Już siedzę. Czy jest ciężko? Jest. Czy warto? Warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po macierzynskim wracam do pracy, ponieważ inaczej zwariuję. A jak sobie wmawiasz, że to złe - to się męcz. Większość z nas wraca po roku i dzieciom nic się nie dzieje. Po to są żłobki i nianie. Zresztą mało który pracodawca cię zatrudni po wychowawczym - bo nie musi. No i brak kasy na wychowawczym, masakra! Wisieć na mężu finansowo???? Nieee, never.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto noe dramatyzuj spokojnie.A jakbys byla calkiem sama bez meza mamy tesciowej z synkiem 24/7i wszystko bys musiala ogarnac np.choroby dziecka(przedszkole )dom i prace nie wspomne o obowiazkach domowych?Docen to co masz.Dzieci szybko rosna.A na dodatek takie juz z kolek wyrosniete a jeszcze nie mlody buntownik.To przeciez wszedzie mozesz zabrac w ramach rozsadku możecie z dzieckim isc na spacer ,zabrac na wycieczke to noe noworodek etc.Życie sie nie konczy zycie sie zmienia.:)Meza masz mlody spi moze jakos mily wieczor kolacja film etc no kurcze kwestia chęci.Życie każdego nuzy czasem czy to praca czy codziennością czy czyms jeszcze innym.Ale zmiany i ryzyko sa potrzebne.Na wszystko jest czas i pora Wiecej pogody ducha. Niech sie Pani trzyma:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesz sie, ze masz zdrowe i spokojne dziecko!!! Kup kojec, jak nie masz jak do kibla wyjsc. Dziecko szybko podrosnie. I zaangazuj ojca dziecka w opieke a nie gledzisz na matke i tesciowa. Chcialabys sie zamienic? Moj bratanek nie mowi, nie chodzi, umyslowo na poziomie 10mcznego dziecka a ma prawie 5 lat. Do tego doszla cukrzyca i padaczka. Super co? A Tobie sie nudzi... ze zdrowym pogodnym dzieckiem. Ogarnij sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9h? Ja siedzę 24na dobę bo mąż za granicą pracuje i co mam zrobić? Ciesz się tym co masz bo zawsze może być gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojego męża też nie ma i siedzę sama. Ostatnio musiałam prosić sąsiadkę o zrobienie zakupów typu chleb, mleko, masło, bo dzieci chore, w tym niemowlak. I jak wyjść z domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja siedzę z dwójką. Z noworodkiem i 2 latkiem i dobrze rozumiem autorkę. Dzień w dzień to samo. Na zakupy czy spacer wychodzę dopiero jak wróci maz bo nie dam rady wyjść z wózkiem i z 2 latkiem który mi ucieka. Czuje się jak w więzieniu. Tym bardziej teraz jak są takie ponure dni. Jakby było lato to siedzielibysmy pół dnia na placu zabaw a tak to jak wyjść jak przeważnie pada a jak mąż wraca to już jest ciemno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każda tak się czuje. :) Ale to jest trud macierzyństwa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo macierzynstwo to nie tylko blaski ale i cienie i choroby i gorszy nastroj Wychowanie dziecka to nie jest latwe ale bywa piekne oraz niesamowite.Choc bardzo trudne i powazne i zaskakujace.Ale jak sie na cos decydujemy to chyba zdajemy sobie z tego sprawe.iI tak sadze ze troche wiem co mowie mam synow 13i 5lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wymyślasz. Jakbyś chciała to byś pracowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmmm.... Nie masz nikogo kto Ci pomoże - prędzej czy później będziesz musiała się zdać na opiekunkę lub przedszkole. Znajdź sobie jakieś zajęcie. Wyjdź z mężem na randkę. Twoje dziecko to nie noworodek już, wiadomo że mama to mama, ale Ty te, musisz żyć . Sorry.. nam 8 msc córkę i doskonale Cię rozumiem, ale jak nic nie zrobisz podpadniesz, w marazm a na co dziecku taka matka? Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Także kochana-ogarnij się, życie i raz dwa do przodu. Bo za 15-20 lat syncio Ci nie podziękuję, że byłaś z nim 24/7 a Tobie życie ucieka. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:00 ty to jakaś psychiczna jesteś. ..albo masz męża chama skoro urobil cie w ten sposób że uważasz ze gdyby rok czy dwa tylko on zarabiał to by znaczyło ze na nim wisisz... Widzisz są rodziny gdzie mąż nie chce słyszeć o zlobku czy opiekunce dla takiego malca, żonie tez by serce pękło. Wiec woli jak autorka pomęczyć się trochę 2 lata ale za to wiedzieć że niczego się nie przegapilo. No ale to moje zdanie. Ja lubię dzieci. Ty nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 22:23. A co tu niby można przegapić idąc do pracy. Przecież nie pracuje się 24h na dobę. Naturalna kolej rzeczy że dziecko dorasta i tyle. Chore jest takie podejście że trzeba zostać w domu z dzieckiem, że matka musi, jest do tego zobowiązana. Bez sensu tak robić skoro ma być nieszczęśliwa. Macierzyństwo owszem jest piękne ale nie oznacza że kobieta ma rezygnować że wszystkiego, że ma rezygnować z tego kim jest, a nie jest tylko matką. Dlaczego tylko od kobiety się tego wymaga żeby została z dzieckiem, jak się mężowi nie podoba żłobek czy opiekunka to sam niech rezygnuje z pracy. Rozumiem tu jak najbardziej autorkę bo sama to przez to przechodzę i odliczam czas do mojego powrotu do pracy. A swoje dziecko kocham najbardziej na świecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Narzekacie, narzekacie a potem i tak robicie sobie kolejne dzieciaki. Ach te baby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ale ty marudzisz, aż się nie chce czytać do końca twoich jęków. To jest kolejny etap, jesteście teraz na innym poziomie. Ten czas minie, ani się obejrzysz i jeszcze zatęsknisz. Twoje dziecko już nigdy nie będzie miało roku, dwóch lat, trzech... Będziesz mu coraz mniej potrzebna, rówieśnicy będą ważniejsi. Zresztą, masz tylko jedno dziecko, piszesz, że jesteś z nim 9 godzin, czyli rozumiem, że mąż po pracy się angażuje. Ja mam dwoje, mąż pracuje w innym mieście, nie mam pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PS Moje dzieci w ogóle nie miały szczepień na pneumokoki (kalendarz szczepień ich nie objął, są starsze), a chodziły do innych dzieci, do różnych klubów. Nie daj się zwariować, nie ma epidemii :) Po prostu za mało osób wykupywało to szczepienie, więc poszła łapówka i są obowiązkowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Wspaniały wpis. Nie jestem autorką, ale dał mi zastrzyk energii, dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jesteś super matką, wspaniałą -tylko brakuje ci oddechu.Ja mam dwójkę, jestem na wychowawczym. Też nie mam pomocy. Albo mam taką pomoc, która mi utrudnia wszystko :) Pomaga mi jak czasem posiedzę sobie sama w nocy, coś porobię (nie za długo, żeby później nie być zbyt padnięta). Zobaczysz, jak zatęsknisz za tym czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj ... bo natury nie oszukasz. Teraz jesteś przede wszystkim matką. W życiu jest różny czas, na różnych etapach różne nasze role życiowe są najważniejsze. Kiedyś najważniejsze było to, czy siamto, teraz macierzyństwo. Za kilka lat znów coś innego na chwilę się wysunie na pierwszy plan. Bo to wszystko jest na chwilę, czas tak szybko mija, wszystko tak szybko się zmienia. My się zmieniamy, nasze dzieci się zmieniają. Wczesne dzieciństwo jest jak kwiat kaktusa, który kwitnie tylko na jedną noc... I jako matka na wychowawczym jestem przekonana, że będąc w pracy, gdy dziecko jest tak małe, traci się bardzo dużo. Ale to i tak nie o nas chodzi, ale o dziecko. Bo teraz jesteśmy dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja niedawno wróciłam do pracy i to jest koszmar. Nie chce mi się żyć. Nie wyrabiam się z niczym. Nawet w nocy jeszcze musze robić robote dodatkową i nie dosypiam. Jak byłam na wychowawczym to było super. Jak chciałam napić sie kawy to dziecku włączałam bajki czy piosenki, a tak to miałam czas robić sobie wszystko na spokojnie, miałam czas na żarty z dzieckiem. Na koleżankach czy towarzystwie mi nie zależy bo jestem introwertyczką i po wszelakich spotkaniach towarzyskich czuję się zawsze tak jak ty autorko po spotkaniach z teściową mimo że nikt mi w niczym nie zawinił, ale tak już mam że spotkania mnie męczą. Mam koleżanki które wydzwaniają i sie spotykam z kimś średnio raz na 2 miesiące a i tak jest to dla mnie za często, zawsze się złoszcze jak mam gdzies jechać a jeszcze trzeba rodzine odwiedzać i rodzinę męża. Teraz to już w ogóle nie mam na to czasu, jak pojade to kosztem czegoś, bo nie wyrabiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś jak wróciłam z tej roboty to autentycznie miałam depresję. Nie podoba mi się jakoś to miejsce. Nie potrafię określić w czym rzecz. Po prostu się stresuję tam i tyle. Nie wyobrazam sobie że teraz tak ma byc codziennie. Nie wiem jak ci ludzie tam wytrzymują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mam koleżanki które wydzwaniają i sie spotykam z kimś średnio raz na 2 miesiące a i tak jest to dla mnie za często, zawsze się złoszcze jak mam gdzies jechać a jeszcze trzeba rodzine odwiedzać i rodzinę męża" xxx Mam dokładnie to samo :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne autorko... Ja ponad 3 lata siedziałam bo nie było nas stać na żłobek czy nianie. Siedziałam z dzieckiem 24h/7dni w tygodniu, mąż pracował nawet w soboty i czasem w niedzidle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama nastolatka
Kiedyś miałam podobne myśli. Dziś z nostalgią myślę o chwilach gdy syn był mały. Wspaniałe czasy. Teraz mam aż za dużo czasu dla siebie. Owszem, pracuję, pójdę w weekend na basen, na zakupy, do znajomej, poczytam w spokoju książkę, obejrzę film. Seks z mężem urozmaicony, bo oboje wypoczęci. Ale czegoś brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O1:23.Nie ma za co :)Zycie jest piekne,choc nielatwe .Ale duzo mozemy zmienic na lepsze chocby to mialy byc proste codzienne rzeczy,detale.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli mieszkasz w dużym mieście to jest już duży plus, bo napewno są tam klubokawiarnie dla dzieci i rodziców, zajęcia dla dzieci. Poszukaj ;) I trochę wyluzuj, jak to nie możesz wyjść do WC przy dziecku powyżej roku, jak większość matek przy pierwszym dziecku zapewne przesadzasz, ja też przesadzalam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×