Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MalyJelonek

Jak radzić sobie z facetem, który się nie angażuje?

Polecane posty

Gość MalyJelonek

Kobietki i może mężczyźni, jak sobie z tym radzicie? Jestem w prawie 4 letnim związku, po takim czasie ludzie mieszkają razem ze sobą, ba. śluby biorą, dzieci mają, a on nie ma czasu żeby raz w tygodniu się ze mną spotkać, dodam, że działa to tylko wtedy jak on ma przyjechać(mamy do siebie 15km). Jak ja do niego wpadam to nagle da się wygospodarować te 2-3 h usmiech.gif On stoi w miejscu, a ja chce iść naprzód. Dodatkowym problemem jest to, że gdy próbowałam z nim porozmawiać, to zawsze się to kończyło "a Ty znów zaczynasz" i jeśli mówiłam, że to moje uczucia to on wpada w amok i odbiera jako atak i odpowiada w sposób chamski i prymitywny. Wtedy się kłócimy, ew. ja urywam rozmowę, a on dalej prowokuje. Ważnym chyba jest też, że nigdy mnie nie wysłuchał do końca. Ja go kocham i nie powiem, czasem za mocno się narzucam, bo chcę coś zmienić, a on mnie odpycha. Raz spróbowałam mu wszystko napisać, w liście, bo uznałam, "może ogarnie" to przeczytał, stwierdził, że nie wie co ma z tym zrobić i olał. Czy naprawdę tak ciężko ogarnąć, kiedy kobieta potrzebuje stabilizacji? Wiem, że tym że poruszam ten temat drażnię go i on nie chce o tym myśleć, ale jak się nie odzywam, to też się wkurza, a jak rozmawiamy normalnie, to on dalej jest na poziomie "dzieciaka". Jak sobie z czymś takim poradzić? Jak pokazać mu że pora coś zmienić nim mnie straci? Lub.. Wiem, że też istnieje opcja, że mnie nie kocha, nawet jeśli tak utrzymuje, to jak poznać jego intencje? I nie pisać "rozmawiać" bo to niestety nic nie daje... Jeśli ja nie zrobię kroku to nigdy nic się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sama sobie jesteś winna, nikt ci przecież nie karze z nim być, sama chcesz takiego pajaca to się z nim męcz teraz. Kobiety są nie logiczne, wchodzą pod prysznic i oczekują że będą suche! Chciałaś pajaca? wzięłaś pajaca? to teraz nie oczekuj że będzie księciem z bajki. Albo go rzuć i znajdź normalnego co sie będzie angażował starał i nie będzie "dzieciakiem" albo przestać marudzić dziewucho bo to żałosne jest bo przypominam sama sobie go wzięłaś na łeb i nikt ci nie kazał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No twój facet to takie wieczne dziecko. Piotruś Pan. Póki mieszka z mamusia to mu dobrze. Po tym co piszesz, stwierdzam, że on ma cie w d***e. Sorry ale taka prawda. Albo go koniecznie w d**e i znajdziesz kogoś odpowiedzialnego, a nie dzieciaka, albo będziesz tak nalegac na niego przez kolejne 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalyJelonek
Na początku się nie zachował w ten sposób, ba. kiedy studiowałam prawie 80 km od domu, częściej u mnie bywał niż w tej chwili :) Jak dla mnie za dobrze mu się zrobiło. Do tego ja przeszłam na poziom wyżej, a on twierdzi że jest dojrzały i chce rodzinę, a swoim zachowaniem pokazuje zupełnie coś odwrotnego. I jest opcja że albo nie chce mnie, albo potrzebuje kopa, dlatego się zastanawiam, czy ktoś wie, albo był w takiej sytuacji i podpowie jak to rozwiązać. Dla mnie to jest: wóz, albo przewóz, on powtarza, że kocha, ale to tylko słowa i tylko czekać aż wybuchnie ta "bomba nerwowa", która się zbiera....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalyJelonek
Też ostatnio przypadkiem zresztą, bo mi się skojarzyło, zadałam mu pytanie czy chce całe życie być Piotrusiem Panem. Cóż, widzę, że takie określenie ma głębsze znaczenie. Mieszka z dziadkami, którzy skaczą dookoła niego, w domu miał ciężko(chociaż zastanawiam się czy to nie z winy jego podejścia) to tutaj jest najlepszy wnuczek, więc siedzi w domu do góry brzuchem i śmierdzi.(tak, jest z zawodu mechanikiem, a w ostatnie 3 lata miał pracę może z pół roku, bo wg. niego nie ma nic, a jak jest na drugim końcu miasta to za daleko). Nie chce tracić tych lat, które poświeciłam, ale nie che marnować kolejnych... Naprawdę nie lepiej walczyć i nie ma sposobu na niego? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na początku zawsze wszystko jest piękne. Wiem po sobie. Z moim jesteśmy 6 lat. Owszem mieszkamy razem, mamy dziecko ale czasami nie mogę na niego patrzeć. Nie wiem może już się wypaliło uczucie.? Jestem obojętna na niego. Może u twojego też się coś wypala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chcesz walczyć o takiego lenia i nieroba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalyJelonek
gość dziś a co się u Ciebie działo? dlaczego uczucie uciekło? walczyliście o to? I może... ale kryzysy też chyba każdemu się zdarzają i są do obejścia... gość dziś chyba naiwnie wierzę, że jak dostanie "kopa" to coś się zmieni, może kocham jego wyidealizowaną formę, która mnie do siebie przekonał, a teraz widzę jaki jest ale nie potrafię się odciąć, bo wiem jaki był?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam ślepo zakochana idiotka, która nie widziała, że jest nie szanowna, pogardzana, krytykowana i obrazana przy znajomych. Człowiek jak za późno oczy otworzy, to cała miłość zamienia w nienawiść, albo obojętność. Zanim zapytasz czemu dalej z nim jestem, obiecałam że do końca roku może przebywać jeszcze z córką ale w styczniu wracam do Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalyJelonek
gość dziś Czyli udało Ci się wyrwać z okowów.. Szkoda, że Twoim kosztem, Twojego czasu, nerwów itd... powiem szczerze.. rozumiem Cie doskonale, a jednak nie czuję się gotowa, żeby go sobie odpuścić.. Ile czasu zajęło Ci rozumienie, że nie dacie rady być razem? Jak w ogóle sama to przeżyłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×