Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego ludzie nie oddają znalezionych rzeczy?

Polecane posty

Gość gość

Wiele jest przypadków gdy uczciwy znalazca oddaje portfel lub dokumenty właścicielowi. OK, a ile jest takich co NIE oddają? Dlaczego o tym się nie mówi? Przed chwilą wróciłem ze sklepu, kupiłem po przecenie dwie sztuki wkładek termicznynch do butów. Z 5 zł na 2,50 zł jedna para. Niestety, jedna para gdzieś zniknęła. Zawróciłem, do sklepu mam jakieś 200 metrów. Na ulicach pustki, pada lekki deszcz, więc raczej nikt nie powinen ich sobie wziąć. Przemierzyłem kilka razy tę drogę tam i z powrotem, dokłądnie przeszukując wszystkie możliwe miejsca - trawniki, chodniki, a nawet pod zaparkowanymi samochodami. I nic. Zapadły się pod ziemię. Kto normalny by się pokusił na takie groszowe rzeczy?? Nie mógł tego po prostu zostawić, bo właściciel może ich akurat szuka i by je odnalazł?? Dwa tygodnie temu gdzieś na korytarzu wyleciało mi z dziurawej (już zaszyta) kieszeni 7 zł w woreczku strunowym. Jedna pięciozłotówka i jedna dwózłotówka. Od razu zawróciłem i przemierzyłem latarką wszystkie schody, chodnik wzdłuż bloku, itd. Jeszcze przed blokiem MIAŁEM te pieniądze, bo widziałem. Dopiero po wyciągnięciu kluczy musiały mi gdzieś wypaść. Akurat z piwnicy wychodził sąsiad, któremu parę miesięcy temu... znalazłem zagubiony dowód osobisty. Podziękował mi wtedy, poał rękę itd. A teraz mi ani cześć nie mówi, ani nic. Przypuszczam, że to on sobie zabrał te 7 zł. Ale nie złapałem za rękę, więc nie mam prawa oskarżać. I nawet do niego z tym nie poszedłem, a niech ma, niech sobie będzie ch..em, któremu ja oddałem znaleziony dowód (koło Mc Donalda), a on mi nie oddał znalezionych pieniędzy. Wiedział że to moje, bo widział mnie na korytarzu jak szedłem do góry, a nikogo więcej oprócz nas nie było. Mieliście podobne sytuacje? Mi kiedyś na mieście wyleciała z reklamóweczki faktura za gaz, ale na szczęście pani idąca za mną od razu mi zwróciła uwagę, że coś mi wyleciało. Podziękowałem jej. Innym razem pod Empikiem mi wypadło 10 zł w dwóch pięciozłotówkach. Na szczęście dwie takie dziewczynki 10-letnie mnie zawołały, że zgubiłem pieniądze. Podeszły do mnie i mi oddały. Bardzo się ucieszyłem, chciałem im w podzięce kupić czekoladę, ale mówiły że nie trzeba :) W tesco kiedyś mi zniknął portfel a w środku 70 zł. Zawróciłem szybko jak się zorientowałem, ale nikt nic nie widział, nikt nic nie wie, na monitoringu pracownicy też nic nie widzieli, na punkcie informacji zapisali sobie mój numer telefonu żeby zadzwonić w razie czego. I nic, przepadło, ślad zaginął. Innym razem zjechała mi z ręki torebka na sznurku, którą powinienem nosić na szyi. Były w środku dowód osobisty, prawo jazdy, karta bankomatowa i jakieś 30 zł. Rozwiesiłem ogłoszenia, ale zero odzewu. Po czterech dniach szedłem przez to miejsce i coś mnie natchnęło, żeby spytać siedzących pod biedronką meneli, czy nie widzieli mojej torebki. Jeden z nich odpowiedział "Może coś wiem, a co będę z tego miał?" Odpowiedziałem mu, że pół litra. Zaprowadził mnie do kolegów, którzy znaleźli moje dokumenty. Kupiłem im flaszkę i mi oddali rzeczy. Nie mogli ich zanieść na policję albo do urzędu miasta??? Latem w Kauflandzie w kiblu leżał portfel, a w nim tylko dowód osobisty, pieniędzy brak. Bez namysłu zaniosłem go na informację i zgłosiłem obsłudze. Ech, dlaczego ludzie nie zawsze oddają to co znaleźli? Ja rozumiem pieniądze, niech sobie wezm,a, choooy z tym. Ale dokumenty, czy jakieś pierdoły która są niewiele warte, ale właścicielowi potrzebne? Taki problem dać ogłoszenie, że coś znaleziono, albo zostawić tam gdzie leżało, żeby właściciel się wrócił i to odnalazł? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie akurat zawsze pod sam nos przynoszą gdy zgubie dokumenty. Kiedyś babie wyleciała z wózka czapka dziecka, moja koleżanka to olala zamiast podnieść i podać a miała bliżej niż ja do niej. Nie rozumiem ludzi i już nie chce rozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W krajach arabskich nikt nie podnosi leżącego na ziemi portfela, bo może dostać karę batów. Poważnie. Albo we wschodniej Azji takie coś czeka złodzieja torebek: https://www.cda.pl/video/3763fd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka razy znalazłam smartfona i portfel, nikt mi nawet nie podziękował za stratę 2h i 20 zł żeby pojechać na 2koniec miasta, a raz mnie wzywano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego? Proste. Ludzie uczą:-) Znalazlam nowego iphona w dzieciecym sklepie. Lezal na pufie. Wzielam go i oddalam ochronie. Czekalam na wlasciciela kilka minut. Przybiegla kobieta, ktora wyzwala mnie od zlodziejek. Zadzwonilam na policje, w celu sprawdzenia monitoringu. Moja wersja oczywiscie sie potwierdzila. Innym razem znalazlam portfel. Zanioslam na policje. Byl tam juz Wlasciciel. Wzial swoja zgube i stwierdzil, ze go okradlam!!! Mimo, ze nawet nie sprawdzilam zawartosci! Tylko dokumenty widzialam. OBIECALAM SOBIE, ze nigdy nie oddam rzeczy znalezionej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie jakiś frajer nie oddaje pieniędzy na allegro mimo że produkt się skończył a on i tak aukcje miał. Kilka maili poleciało a kasy jak nie ma tak nie ma. A ja dla zasady będę go gnebic za oszustwo. Ludzi chyba naprawdę trzeba zbluzgac od najgorszych żeby brali cię na poważnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autor, chyba jesteś roztrzepany, bo za często ci te rzeczy giną. Zamiast pyskować do ludzi, weź się za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja oddaję. Znalazlam w zoo portfel z gotówką i wszystkimi dokumentami. Trochę kosztowalo mnie to wysiłku, żeby dotrzeć do adresata, ale udało się. Nie potrzebuje cudzego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj syn kikkumiesieczny mial ulubionego misia z ktorym zawsze spal i z ktorym wszedzie jezdzil zabralismy go tez do lekarza niestety podczas wyciagania nosidelka mis wypadl na parking ja nie widzialam bo bylo juz ciemno i zauwazylam jego brak dopiero w przychodni kilka minut pozniej od razu maz pobiegl go poszukac i nie znalazl pozniej ja wyszlam przeszukac parking i nic no zeby krasc misie dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×