Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co myślicie o tym związku

Polecane posty

Gość gość

Jesteśmy ze sobą rok, to on zwrócił na mnie uwagę i się o mnie starał. Może nie byłam szaleńczo zakochana, ale coś mnie do niego przyciągało. Był uczynny i opiekuńczy, mam wrażenie że z czasem jest nawet coraz bardziej, ale niewylewny, raczej pokazuje to czynami, choć mówił coś, że na nikim mu tak nie zależało jak na mnie i to jest bardzo silne. Myślę, że nie kłamie, ufam mu. Przechodząc do konkretów - przed związkiem miałam ciężki okres w życiu, zaburzenia lękowe, nerwica, w miarę z tego wyszłam ale uczucie, że do niczego się nie nadaję i nic nie umiem zrobić pozostało. Życie i wiele porażek niestety to potwierdzały. Mój związek jednak wcale mi nie pomaga się z tym uporać -nie oczekuję, że partner będzie moim terapeutą, ale jednak - on jest uległy i bardzo spokojny, boi się mnie stracić i wiem o tym, przez to jest bardzo asekuracyjny i raczej się do mnie dostosowuje. Mnie to wkurza, bo czasem potrzebuję kopa albo motywacji, której on mi nie daje. Jak mam doła, to słyszę "martwię się o ciebie" "mam nadzieję, że ci się poprawi". Mamy ze sobą dobry kontakt, ale akurat takich tekstów nie lubię słyszec. Nic mi one nie dają. Jak się spotykamy, to często wygląda to tak, że przyjeżdża do mnie i siedzimy (a ja mieszkam jeszcze z rodzicami. Ale on też, a do niego jeździć nie lubię). Nie pamiętam, kiedy ostatnio gdzieś byliśmy, nie licząc, kiedy czasami spotykamy się na mojej uczelni i idziemy coś zjeść. No dobra, we wrześniu wyjechaliśmy, co było oczywiście moim pomysłem. wiem, że tu nie chodzi o kasę (on akurat aż za często robi mi prezenty czy płaci za mnie), tylko o taką stagnację. Mi ona nie służy. Ja lubiłam jak byłam sama gdzieś sobie iść (sama, koleżanek zbytnio tak bliskich nie mam żeby iść np. do opery), teraz też jakoś oklapałam. ON kiedyś kiedyś, na początku związku, proponował jakieś wyjścia, ale o dziwo nie ponawiał propozycji. Byliśmy na lodowisku, to stwierdził, że kiepsko mu szło (mi gorzej ale mniejsza o to). Chodziliśmy do kina, ja średnio kino lubię, ze względu na to, że miewałam ataki paniki tam, ale ja już się całkiem z pewnymi rzeczami uporałam. A poza tym trzeba przełamywać pewne rzeczy a on się ciągle asekuruje, nic nie proponuje, i co? z jednej strony mi to pasuje, bo siedzę w takiej bezpiecznej sferze, z drugiej - tak być nie powinno raczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale czego oczekujesz od nas? Sama zdecyduj czego chcesz od niego i czy c***asuje. Powiedz mu o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*spotykamy się po mojej uczelni poza tym - on nie ma żadnych zainteresowan. No żadnych. Ja też jestem nudziarą, też polot straciłam jakiś czas temu, ale już prędzej o czymś poczytam (on książek nie cierpi, tylko seriale ogląda), lubię trochę rzeczy. Mam zwierzaki, które uwielbiam. On albo pracuje,albo siedzi siedzi w pokoju i pisze do mnie smsy/ogląda serial. Jeśli chodzi o ogół, to mamy wspólny język, dość podobne spojrzenie na świat, ale zainteresowania - absolutnie żadne nas nie łączą. Nie wiem, czy to będzie w przyszłości duża przeszkoda? próbowałam nas zaktywizować, pół żartem pół serio kiedyś móię, że musimy być fit na wiosnę (choć ja szczupła jestem), on że multisporta może dla mnie załatwić, ale cisza w eterze, choć coś sugerowałam potem. Aż się dziwię, bo jest raczej domyślny. Jemu by się akurat przydało takie coś, bo ma nadwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówiłam. Ale chodzi tez o to, że ja wiem, że jeśli to powiem - to on to zrobi, bo JA tego chcę, a on jest typem poswięcającym się. Czyli pójdzie w miejsce, które ma kompletnie gdzieś tylko dla mnie. To też mi się nie podoba, ale problem ejst taki, że ja z kolei jestem osobą, która jak czegoś nie lubi, to nie lubi się do tego zmuszać. Choć i tak szłam na kompromisy, mimo że np. miałam lekką fobię przed czymś. Niestety ja nerwusem i lękowcem nadal gdzieś jestem, tylko że mniejszym. Tylko, że zmuś go, żeby zrobił coś sam. Kiedyś był wyjątek, chciał iść w jedno miejsce, ja tak średnio, to on zrezygnował. Mówiąc że jak idzie gdzieś ze mną to lepiej się czuje, a sam czuje się niepewnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak wyglądają wasze związki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×