Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Przez tą relację jestem wrakiem

Polecane posty

Gość gość

Dzisiaj autentycznie zaczęłam się dusić, bo znowu wrzeszczała. Już mam chyba nerwicę, a może mam od dzieciaka - bo mam stwierdzone jelito drażliwe, a dziwnym trafem jest nasilenie i brzuch boli tak, że czasem trudno wytrzymać, jak tych jej wrzasków jest więcej. Mam 24 lata, a jestem jak dziecko. Zaszczute dziecko. Niby w ciągu paru ostatnich lat trochę się poprawiło, poszłam do prac, trochę się odbiłam, ale i tak najlepiej nie jest. Ciągle czuję, że do niczego się nie nadaję, nie umiem podjać się wyzwań, chodzę do najprostszych prac (w sobotę zaczynam taką, gdzie naprawdę jest mini wyzwanie przede mną - a ja nawet tego się obawiam). Nie wiem, co ze mną będzie po studiach. Czasami nawet myślę o samobójstwie, taką czuję niemoc. Ona wrzeszczy ciągle, że jestem taka i owaka, że szmata, że dziwaczka, że nic nie robię - faktycznie, potrafię przesiedzieć przed komputerem całe dnie, czasem przeczytam książkę. Dla niej to nic-nie robienie (chociaż przy komputerze sporo czytam, szukam pracy, sprzedaję coś, szukam materiałów do pracy etc). Ale jak chodziłam na wolontariat, jak pracuję (teraz akurat od miesiaca nie miałam żadnej pracy, chwytam się dorywczych, nie stałych), taniec etc etc to przecież w ogóle się nie liczy. Nie wiem, czego ona właściwie oczekuje. Chyba tego, żebym więcej sprzatała, bo też na tym punkcie ma bzika. Ona jest taka, że potrafi mnie upokarzać nawet, jak mam znów problem z brzuchem. Zero wsparcia. Wyśmiewała się ze mnie nawet. Chodzę na studia, na których sobie w porządku radzę (choć ich nie lubię i miewam teraz kryzysy, żeby je olać - ale i tak mam trochę lat do tyłu, zrezygnowałam z jednych studiów bo psychicznie nie dawałam rady). Często po uczelni nie wracam do domu, tylko sobie spaceruję albo łażę po sklepach. Mam też chłopaka, ale ten związek wiele nie zmienił w moim życiu. OK, on jest za mną, ale sam jest z rodziny, która była patolą (większą niż moja) Czuję się tak zmęczona, że z jednej strony wiem, że jestem żałosna, że w takim wieku taka jestem, a z drugiej wszystko jest mi obojętne. P.S Tak, byłam na terapii, niejednej. Niestety, nic nie pomogło, choć chodziłam tam z nadzieją i motywacją. Szukam następnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To straszne co piszesz. Mam nadzieję że znajdziesz miejsce, gdzie Cię docenią (również finansowo) i uda Ci się zacząć normalne życie bez wrzasku i terroru. Chyba to znam :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to chyba to znasz? :( też miałaś takie problemy z rodziną? (bo piszę o relacji z moją mamą)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz się wyprowadzić. Serio. Wiem jak to dla ciebie brzmi,ale dopóki z nią mieszkasz nie staniesz na nogi. Musisz. Uwierz,dasz radę. Dajesz radę znosić to,co znosisz więc i z tym sobie poradzisz. Terapia nie przyniesie efektów jeśli z nią mieszkasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama taka była - teraz już nie jest, mamy bardzo udane relacje. Wyprowadziłam się mając 19 lat. Tez non-stop wrzeszczała, o wszystko i też cały czas leciały jakies złośliwości. Jedynie doceniała mnie bardzo za osiągnięcia, ale w tamtym okresie żeby mieć spokój musiałabym mieć tylko osiągnięcia, porządek w pokoju (jestem rasownym bałaganiarzem) i nie wchodzić w butach na świeżo wypastowaną, pieprzona śliską podłogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:41 Ja wiem. Tylko uwierz mi. Żeby się wyprowadzić, musiałabym mieć stałą pracę. A druga rzecz, która mnie przeraża to to, jaka to będzie praca. Ja nie jestem niczego pewna. Do niczego nie doszłam. Kończę studia w lecie, a nie wiem nic. Wiem, że nie chcę robić nic związanego z nimi (pomijajac, że to niezbyt perspektywiczny kierunek). Pójdę do byle jakiej pracy za najniższą krajową - taką, żeby była maksymalnie jak najprostsza, bo czuję się zbyt daunowata na inną - pewnie taka będzie rzeczywistość - i ja się boję, że tak utknę. Co prawda mam iść do policealki (desperacko chciałam chociaż czegoś próbować) ale na (chyba nieszczęście), kierunek nie ruszył w tym semestrze. Poza tym, mój chlopak też siedzi u swoich rodziców (patologia, ojciec go bił, matka nic nie robiła etc et, chowa się w swoim pokoju bo ojciec jak się napije to też wyzywa) i jest od nich uzależniony, bo jak mówiłam mu o wyprowadzce, to się upiera, że musi "więcej" zarabiać i w ogóle mu się nie opłaca samemu wynajmowac czegoś (zasłania się, że tylko ze mna). Też jest taki tchórz jak ja. Mnie przeraża nawet ta praca, którą rozpoczynam w sobotę, a byłam przecież w tylu pracach. Ale jest tam mini wyzwanie, czyli rozłożenie stoiska z zabawką (praca hostesy) i ja się tego boję, kumacie. Że sobie nie poradzę. Mam ostatnio taki okres, że czuję się, jakbym wróciła do czasu sprzed paru lat. Najgorszego w moim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to się ogarnij, jesteś w takim wieku, ze już nie będziesz mogła zasłaniać się wredną mamą. Ty wiesz na czym polega twój problem, wiesz, że strach nie ma racjonalnych podstaw więc nie masz wymówki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze co do mojego faceta to naprawdę on zarabia 3,5 tys. Więc myślę, że po prostu też się wkopał w bezpieczne bagno ja go posyłałam na terapię, może by pomogło bo ma inny charakter niż ja, ja mu nie pomogę tak, skoro sama mam problem, ale jakoś nie podejmuje tematu :( muszę go trochę pomęczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może siebie pomęcz? bo ciężko czuć się zmotywowanym przez kogoś kto jest gorszy od ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja tak nie do końca bym powiedziała, że nie ma racjonalnych podstaw. Ty nie masz pojęcia, jakie miałam wpadki. Czasami wręcz myślę, że wyżarło mi mózg. Na zajęciach nie umiem myśleć, mam ciągle pustkę w głowie. Jak zombie. Mam wrażenie, że część to jest stres, ale część to mogą być jego skutki/niska inteligencja faktycznie. To nie jest takie hop siup, że wystarczy się przełamać. Ja potrafię nie zatrybić planszówki i jak grałam z rodziną narzeczonej brata, to łapałam później niż jej 11 letnia siostra. Takie coś mocno wpływa na psychikę. Kiedys tak nie było, kiedyś miałam w szkołąch świadectwa z paskiem, choć mam wrażenie, że to nie był efekt inteligencji. Mój główny strach polega na tym, że nie umiałabym się czegoś nauczyć. Dlatego boję się nowości. Dlatego nie poszłam do pracy, gdzie jest np. kasa fiskalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty wyzej, moze odczep sie ud autorki? na jakiej zasadzie porownujesz kogos gorszy/lepszy? dlaczego ona niby ma byc gorsza? wlasnie przez takie spoleczenstwo, przez ten wyscig szczurow biora sie takie depresje u mlodych ludzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, to jest strach. Ostatnio nie umiałam w pracy czajnika z gorącą wodą obsłużyć (którego używam codziennie) i znaleźć przysicku wyślij na mailu - przez stres właśnie. Odespałam i było lepiej. Jak radzisz sobie nieźle na studiach to nie jesteś głupia tylko zestresowana. No i jakie można mieć wpadki w takich pracach jak wykładanie zabawek? Daj spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czepiam się autorki, ale chce wysyłać faceta na terapię, a on przynajmniej chodzi do pracy i zarabia, a ona się tego boi. Wzięłabyś na poważnie jej rady będąc na jego miejscu? Pocieszanie pocieszaniem, ale bądźmy racjonalni. Ja szczerze wierzę, że gdyby autorka się wyprowadziła i odpoczeła od wiecznie napiętej atmosfery w domu to żyłoby się jej dużo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbyś nie doczytała, ja też chodzę do pracy. Gdybym kompletnie nci nie robiła, pewnie dziś bym tego nie pisała. Miałam tak kiepski okres w życiu, że ze strachu z domu po miesiąc nie wychodziłam. Jakoś się odbiłam od tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co z tego, że go namawiam na terapię? Mi terapie nie pomogły, ale może jemu pomogłyby. To rzutuje na naszą relację, bo widzę, że ma lęk przed odrzuceniem w naszej relacji i to naprawdęspory, i przekłada się to na jego zachowanie. Wiesz, ja wcale nie jestem pewna, że jak się wyprowadzę, to nagle będzie wszystko cacy. Pewność siebie buduje się też na podstawie doświadczeń życiowych, a skoro jestem tak zblokowana w pewnych kwestiach, to wyprowadzka da mi tyle, że trochę uspokoję się psychicznie, ale do odblokowania się mam wrażenie, że potrzeba czegoś więcej. I jak pisałam, ja naprawdę nie czuję się wystarczająco silna na wyprowadzkę i naprawdę to czuję. Choć i tak sobie myślę, że po skonczeniu tych studiów powinnam to zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale boisz się kolejnej, chociaż jest prosta i na 100% dasz sobie świetnie radę. Skup się na sobie i nie licz na chłopaka, ty nie jesteś w pozycji żeby mu pomóc więc nie licz na niego - sama dasz radę. Pomyśl w ten sposób - twój największy problem jest w Twoim domu, całe źródło twojego strachu i stresu masz za ścianą. Pierwszy dzień kiedy otworzysz oczy w swoim własnym mieszkaniu (nawet wynajmowanej stancji) i zorientujesz się, że jest cisza, a ty nie musisz nic robić będzie najlepszym dniem Twojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok, to jaki masz plan?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boję się, ale to jest strach umiarkowany - chciałabym równocześnie od niego uciec, a równocześnie wiem, że muszę tam iść, bo potrzebuję pieniędzy. Trzymam się tego drugiego. Stała praca wydaje się innym wymiarem - raz, przyuczenie się, dwa, relacje z ludźmi (które mam nadal nie najlepsze, choć nie chodzi o to, że jestem kłótliwa etc - myślę, ze chodzi o moją niską samoocenę), trzy, kwestia spóźnień (uwierz, że mam duże problemy w tym semestrze jeśli chodzi o obecności na studiach - problemy z jelitami są duże, nasiliły się, a ja je mam głównie przed tym, jak muszę gdzieś np. jechać etc. - nie jest to proste. Spóźnianie się do pracy, a większość prac jest niestety na rano - nie byłoby zbyt dobre).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam żadnego. Uwierz, że jestem tak pogubioną osobą, że nie uwierzyłabyś. Zapisałam się do tej policealki, ale nie ruszyła. Wystartuje w lutym. Zobaczymy, jak będzie, ale ja od paru lart mam słomiany zapał i po prostu nie umiem się w coś wciągnąć. Nawet jeśli cos lubię, to nie na tyle, żeby się z tym związać na stałe. Ja nawet własnego związku nie jestem pewna, chociaż facet jest bardzo zaangażowany, stara się i on jest ponoć pewien. Ktoś mi kiedyś powiedział, że mam borderline. Ja myślę, że po prostu nie mam wyrobionej tożsamości, przez to, że mam niska samoocenę, przez porażki życiowe i nie wiem, kim tak naprawdę do końca jestem i jakie mam wartości w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz tę przewagę, że zdajesz sobie z tego sprawę. Związku nie musisz być pewna w tym wieku, więc się nie przejmuj. Małymi kroczkami - zacznij od wstawania wcześniej. Wiesz, że musisz isć rano do łazienki więc daj sobie czas żeby na spokojnie to załatwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wstaję wcześniej od lat. Nie ma szans, żebym wstała późno. Jak mam na 11, po 7 się potrafię zerwać. I co - i i tak potrafi mi sie zachcieć 10 minut przed wyjściem. Nieraz na siłę wsiadam w tramwaj, ale po drodze nieraz muszę wysiadać. Najgorzej było na poprzednich studiach, bo dojazdy były długie, a miałam na godziny bardzo poranne. Horror wtedy przeżywałam. Nawet byłam wtedy u psychiatry i dała leki uspokajające, ale miałam po nich takie skutki uboczne, że przestałam je łykać. I te schizy w podróży i myśli - że mi sie zachce, a nie będzie gdzie wysiąść - na dzień dzisiejszy i tak mniejsze. Tak się cieszyłam, że nie mam żadnych zajęć na 8 - nie pomogło. Zespoł jelita drażliwego niewiele ludzi zrozumie. Mi to już jest tak wstyd, że się często spóźniam, że naprawdę. Mamy i tak wyrozumiałych prowadzących pod tym względem, specyficzna uczelnia i kierunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brałaś jakieś leki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile ja się natestowałam leków etc, to jeden bóg wie. Niestety leki na biegunkę mi szkodzą, bo jeśli chodzi o jelita, to mam tak naprawdę postać mieszaną, ale z minimalną przewagą biegunek. Nie mogę ich nadużywać, bo potem przez tydzień nie chodzę do toalety, a jak już pójdę, to wtedy dopiero przeżywam katusze :/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie zmianę leków też testowałaś? Próbowałaś nic nie jeść po 6?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brałam różne - bo rok temu miałam tak, że dosłownie jak poszłam do toalety, to przy wypróżnieniu było strasznie. I spędzałam tam nawet pół godziny. to było na tyle nieprzewidywalne, że potrafiłam na zupełnym luzie sobie gdzieś iść, i jak wcześniej nie zdarzały siętakie problemy z jelitami - tak ni stąd ni zowąd potrafiły mnie dopaść bóle, musiałam szybko do toalety i naprawdę było okropnie. To naprawdę burzyło poczucie bezpeiczenstwa (bo wcześniej objawy były o wiele bardziej przewidywalne). Nigdy aż takich bóli nie miałam. Ścisła dieta NIC nie pomagała. Przeszło w sporej mierze w dziwnych okolicznościach - jak poszłam do kolejnej pracy. Ale brałam takie tabletki, które działaja na bakteriw w jelitach (pośrednio). Pomyślałam, że to też może dzięki temu. Teraz idąc tym tropem kupiłam sobie kwas kaprylowy. Wcześniej inne rzeczy testowałam - np. kwas solny. Nic. Z kwasem kaprylowym też efektów na razie brak. Przez ten cały rok po minięciu tamtych objawów przeszłam cały kalejdoskop innych objawów - nie aż tak uciążliwych, bo chociaż bez tak znacznych bóli. Ale spokojnie mogę powiedzieć, ze mam za sobą prawie każdą dolegliwość od jelit, łącznie z czyms refluksopodobnym. A badania nic nie powykazywały. Diagnoza - jelito drażliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem lekarzem i nie wiem co ci doradzić. To może być psychiczne, ale może też po prostu masz coś nie tak z bakteriami i tu uspokajanie nic nie da :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam okresy, że w ogóle prawie nic nie jadłam. Nie objadam się ogólnie (ale też nie głodzę, to też dobrze nie działa). Rano jem tylko po tym, jak wypiję szklanke wody i "przygotuje" jelita. Staram się jeść jak najwcześniej jak mam studia, zeby zdążylo "przejść" i wcześniej iść do toalety. Mam trochę wrażenie, że to nasilenie jest dlatego, że mam pewien konflikt w sobie - jestem na 3 roku studiów, ale tak ich nie lubię, a jak sobie pomyślę o pisaniu pracy, to mi źle. Zresztą jutro nawet idę do promotorki, pierwszy raz, i juz nie powiem, jak się czuję. Ale to nieważne. muszę to jakoś przebrnąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że pół na pół. Ale ten kwas kaprylowy powinien za jakis czas podziałać jeśli bakterie, może potrzeba więcej czasu /taa, zawsze mam tą nadzieję przy każdym suplemencie. A to pewnie i tak nerwy po prostu/ ogólnie to naprawdę utrudnia życie. Najgorsze są te wkręty, że się boisz gdzieś pojechać, bo nie będzie toalety. Jadąc na wakacje z chłopakiem autostradą kupiłam sobie w aptece tabletki na uspokojenie. Nic mi nie było. I nieraz nic nie jest. Ale takie coś łatwo sie koduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do podstawówki miałam piechotą 2 minuty (dosłownie), a i tak miałam biegunki przed wyjściem (ale to już inny powód pewnie był, relacji z rówieśnikami i ogólnego stresu w szkole). Do LO - 15 minut piechotą, kilka autobusem. To samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×