Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam dość swojego dziecka

Polecane posty

Gość gość

Jest nastolatkiem. Ojciec miał go w du/pie odkąd się rozstaliśmy, czyli gdy syn miał 3 latka. Najpierw olał go, widywał dwa razy do roku. Gdy syn miał 6-9 lat i bardzo potrzebował ojca, ten potrafił mu obiecać, że spotka się z nim np w sobotę po czym nie odzywał się i nie odbierał telefonów. Myśmy specjalnie podpasowywali plan weekendu pod to spotkanie, czekaliśmy pół soboty itd. Ojciec nigdy nie interesował się jego życiem, potrzebami, negował naukę, dodatkowe zajęcia kwitował zwrotem "a po co mu to?". Nigdy nie był w szkole, zarówno w podstawówce jak i teraz gimnazjum, nigdy nie pomógł mu w lekcjach. To ja przez te wszystkie lata spędzałam czas u lekarzy, w szpitalach, on nigdy. Od 7 lat nie płaci alimentów bo uważa, że obowiązek utrzymania syna to mój i mojego partnera (drugiego męża). Ostatnio się uaktywnił ze spptkaniam z synem i zaczął go przekupować kasą, bo wniosłam o podwyższenie z magicznej kwoty 300 zł do 500 zł i poszłam z tym wreszcie do komornika. Ojciec buntuje syna, podburza go przeciwko mnie, nam ogólnie. Gada mu głupoty, że nie warto się ucxyć, że mi nie warto pomagać w domu, i że jemu jak.psu buda należy się podawanie pod nos śniadań itd. Syn w chwili emocji przyznał mi się do tego. Oliwy dolewa moja własna matka, która z wnuka zrobiła sobie trzeciego syneczka jaśnie pana, też go podbuntowała, że np nie powinien pomagać przy malowaniu płotów czy kopaniu szamba (a właściwie wynoszeniu ziemi). Babcia mieszka w inym mieście, nie z nami. Widzę, że mój syn stał się strasznym człowiekiem. Jest bardzo egoistyczny, pozbawiony empatii, serca, jest cyniczny i chamski. Nie szanuje nikogo i niczego. Okłamuje nas ile wlezie dla swoich potrzeb. Robiłam wszystko, od dziecka próbowałam go pchnąć, a to dodatkowy angielski w podstawówce, potem już nie chciał, wysłałam go na hiszpański, olał po pierwszym semestrze, proponowałam tańce, sporty walki, piłkę, robotykę,szachy. Nic. Na wszystko ma wy/je/bane. Do szkoły się spóźnia, uczy się tyle żeby zalicxyć i zdać. W sumie obecnie lekko zagrożony z trzech przedmiotów. W pokoju ma syf. Na wszystko słyszę "zaraz" i nic nie robi. Gdy go po raz enty proszę o.zrobienie czegoś to się rzuca, albo robi te swoje cyniczne zagrywki. Kiedyś potrafił mi i obecnemu mężowi zrobić rano.śniadanie sam z siebie, dziś sam sobie nawet z lenistwa nie zrobi. Ledwo co ma czasem pozmywać naczynia, zrobić swoje pranie, i sprzątać swój pokój. A potrafi to wszystko olać, no chyba, że akurat ma randkę to upierze sobie i.się wyszykuje jak trzeba. Czasem poproszę go.żeby posiedział z młodszym bratem w pokoju żebym mogła dla nas obiad uszykować, to potrafi ostentacyjnie powiedxieć "nie bo nie" i olać i wyjść z domu lub zamyka się w swoim pokoju. Ja naprawdę dużo z nim zawsze rozmawiałam, i dalej się staram. Nie tylko o szkole czy pogodzie, ale o życiu, o polityce, którą się troche interesuje, o rodzinie, o planach na przyszłość, o wyobrażeniach, o priorytetach, o możliwościach, szansach, odpowiedzialności, konsekwencjach, o roli jaką człowiek ma, o egzystencji, duchowości, o jego ulubionej grze komputerowej. A wszystko to na podstawie argumentów, przykładów, analizy, wniosków, domniemanych wyników postępowania. Staram się, bardzo się staram, nie lekceważę go ani nie traktuję hierarchicznie. Jednak widzę, że to wredny cynik. Widzę w nim ojca, i ojca jego ojca czyli dziadka i jego rodzinę. To strasznie wredne plemię, niestety mój syn wykazuje te same cechy. Opadam z sił, wyłazi jego prawdziwa natura, natura lenia, roszczeniowca i wrednego.cynika, po tatusiu. To straszne, ale dziś pomyślałam sobie, że on powinien być ostatnim ogniwem tej rodziny, że nie powinien już mieć ani dzieci ani żony, bo tylko wyda na świat te same zepsute geny i skrzywdzi jakąś kobietę tak jak kiedyś jego ojciec mnie. Dziś też pomyślałam sobie, że chciałabym żeby był już starszy, poszedł do pracy i wyniósł się, i żeby dostał na start po du/pie od życia, żeby go przeorało, za to, że olewa i nie docenia tego co może mieć i zdobyć teraz. Były rozmowy, przykłady, prośby, groźby, kłótnie, konsekwencje, kary, zapewniania o wsparciu, miłości, i wszystko psu na budę. On dalej jest nieczuły, cyniczny, leniwy, roszczeniowy i interesowny. Łapię się na tym, że brakuje mi już nie tylko cierpliwości i wiary w niego, ale też miłości. Nie mam już sił, dziś to zrozumiałam. Czuję zawód, złość, że całe jego kształtowanie empatii, człowieczeństwa poszło w pi/zdu, że jego ojciec zawsze to niwecxył, mieszał i podważał mu priorytety. Jego ojciec to człowiek pozbawiony wszelkich uczuć, chcąc mnie zniszczyć posłużył się synem niszcząc jego. Najprostszy przykład z dmuchaniem astmatycznemu dziecku w twarz dymem z papierosów żeby mi zrobić na złość. Myślę sobie, że trzeba było prać mu du/pę i nie rozmawiać, tylko traktować z góry, może dla kogoś z takim charakterem byłoby to lepsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale na starość na pewno poda ci szklankę wody. Najgorsze nieszczęście to na kafaterii bezdzietność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda mi Ciebie autorko. Z tego co piszesz to naprawdę robiłaś wiele by twój syn wyrósł na fajnego faceta. Ale z jednym masz rację - genów nie oszukasz. Poza tym wnioskuję, że to nastolatek czyli najgorszy moment by tatuś teraz postanowił Go "kształtować"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mlody chlopak oglupiony przez cwaniaka ojca. Chlopakowi zalezy na ojcu. Kiedys zrozumie ze ojciec to dno. A ty bezdzietna wez juz zamilcz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś [23:31 Na starość to ja nie chcę być ciężarem dla żadnych z moich dzieci. W du/pie mam tę szklankę wody. Zazdroszczę czasem tym którzy mają takie dziec***ełne empatii, które nie są cyniczne i nie kierują się perfidią. Czasem sobie myślę, że moje dziecko jest złym człowiekiem, tak samo z siebie. Patrzę na młodsze dziecko i zastanawiam się jak je wychować, zrobić mu tzw zimny wychów? Bo starszy był chowany przeze mnie w atmosferze ciepła, miłości, zainteresowania, długich rozmów, tłumaczeń i widać to zawiodło. To co do cholery? Trzeba prać du/psko, nic nie tłumacxyć tylko zakazy i nakazy?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziwiam mojego obecnego męża a ojczyma,mojego syna. Bo on chowa go ze mną od 9 roku życia, zawsze był jego przyjacielem, doradcą, opiekunem, nadal się stara, tłumaczy, ale też już traci cierpliwość, mówi, że syn powinien iść do ojca jeśli nadal taki będzie. Tylko, że ja wiem, że syn pójdzie na zmarnowanie, rzuci szkołę, zacznie się piwkowanie i będą sobie wtórować jaki to świat zły a oni pokrzywdzeni. Zresztą wiem, że ojciec nie chce wcale z nim zamieszkać, tzn chce tylko po to żeby mnie z nim bardziej skłocić, że niby teraz dla mnie liczy się tylko nowe dziecko, no i po to żeby mi.dowalić i na złość podać o alimenty, żebym mu płaciła, nie ważne, że on przestał płacić gdy syn był mały. Syn kiedyś wygadał się, że ojciec mnie nienawidzi i obwinia o całe swoje zrypane życie. Jasne, moja wina, że nie chciało mu.się ucxyć zanim mnie poznał, że od zawsze,był leserem roszczeniowym i pijakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niby piszesz o dlugich rozmowach, a jednak tak jak bys w ogole go nie znala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś mam takie wnioski. Jest mi trudno. Czasem mam ochotę mu przyłożyć w pysk, bo skoro rozmowa na poziomie bez nakazów i zakazów tylko z racjonalnym tłumaczeniem nic nie daje to chyba, albo świat zwariował albo ta cała paplanina o wychowywaniu dzieci w miłości, cieple, rozsądku to o kant du/py potłuc, bo co geny mają tego wychowanie nie zmieni :(. Masakra. Nie radze sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Bo go nie poznaje. Jestem w szoku jego postępowaniem, jego wyobrażeniu o relacjach międzyludzkich. Dlaczego twierdzisz, że go nie znam? Wiem co lubi jeść, w co się ubierać, ccwiemo lubi cxytać a czego nie, wiem jaki ma stosunek do religii, boga, wiem jakie ma poglądy polityczne, jakie lubi gry, czego się boi , jakie ma słabości, jakie lubi kabarety, jakie ma różne marzenia lub kilka planów na życie dorosłe. Po prostu nagle coraz bardziej z dnia na dzień staje się taki obcy, taki podobny do biologicznego ojca, taki niecxuły. Nie wiem skąd to, niegdyś miał w sobie dużo empatii, był pomocny innym ludziom, dzieciom. Teraz staje się coraz bardziej egoistą wypranym z uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakbym czytała o swoim sąsiedzie identyczny jak twój były. typ wszechwiedzący, najmądrzejszy a naprawdę leserowaty alkocholik żyjący z ludzi ćwok. Syn jest w wieku nastolatka. chwiejny buntownik. Widzę dwie opcje : niech pomieszka z tatusiem tak z pół roku (albo się stoczy albo wróci z podkulonym ogonem) to raz, a dwa przeczekać okres nastolatka (wiem łatwo się mówi, pamiętam co ja wyprawiałam w tym czasie wyszła by książka) rozmawiać tłumaczyć. Tak jeszcze jedna opcja najgorsza pas wojskowy, ten to zawsze głupoty wybija raz dwa z głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On jest bardzo zamkniętym w sobie człowiekiem, choć ja go zapewniam, że zawsze może na mnie licxyć, na moje wsparcie, na pomoc, na radę, zapewniam, że może mi się wygadać i cokolwiek się dzieje to ja jestem z nim. I takie cośvdostaję. A może on ma jakiś problem i gra przede mną , że jest ok a emocje wyłażą w postaci tego cynizmu, wyżywania się na nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasno powiedz ze albo zachowuje sie na twoich zasadach albo niech leci do ojca. To ostatni moment by tupnac noga, taki okres ze musisz byc twarda i nie dac se wejsc na glowe. Szybko zobaczy zs ojciec ma go w d***e i spokornieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też mam takiego trudnego syna, my mieszkamy cała rodziną mąż ja on i młodszy syn z córką, ten mój nastolatek niby fajny miły grzeczny w oczach innych a dla mnie cham, odnoosi się dla mnie z nienawiścią, a do ojca inaczej, pyskuje mi wyzywa wypycha z pokoju, też próbowałam rozmawiać ale to nie daje nic, tylko ze ja nieraz straciwszy cierpliwośc to krzyczałam na niego wywalałm ciuchy z szafy by posprzątał skarżyłam na niego ojcu, gdy ten miał 7 lat ojciec zmienił prace i do domu przyjezdza tylko na wekendy a czasem nawet co 2 tyg. i ja zostałam sama z 3 dzieci, tamci sa młodsi, ten nastolatek zaczał mnie nie słuchać , to ja byłam ta zła bo ja kazałm sie uczyć i takie inne nakazy a tatuś był dobry bo gdy przyjeżdzał to chciał odpoczac i dla swietego spokoju synowi na wszystko pozwalał, maż jest dobrym mężem i ojcem ale w sprawie tego syna nie mogliśmy dojść do porozumienia, gdy chciałm mu cos o nim powiedziec to krzyczał na mnie że on przyjechał do domu odpoczać a nie wysłuchiwać skarg, od czego ja jako matka jestem, syn wszystko zawsze słyszał i stał sie dl mnie okropny, dla innych miły uprzejmy a dla mnie kawał chama, maz tylko i wyłacznie oskarża o to mnie i jeszcze to wszystko przy nim, kocham tego syna ale i czasem jest mi obojętny, myśle tez sobie niech sie juz wynosi z domu,mój maż jest dobry aż za bardzo dla syna,mam dośc nawet te młodsze dzieci widzą jak tamten sie zachowuje i czasem zwracają mu uwage to tamten też na nich krzyczy ---- w twoim przypadku jak ojciec może tak krzywdzić swoje dziecko , i co zamierzasz robic, bo ja mam dość ---jak postępować z taki mi dziecmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja w wieku nastoletnim byłam taka sama jak twój syn. Dodam, że również wychowywał się bez biologicznego ojca, a z ojczymem. Byłam wredna, cyniczna egoistka. Do tego stopnia, że nie raz powiedziałam ojczymowi, że nie ma nic do gadania, bo nie jest moim ojcem. On to znosił z wielkim spokojem, tłumaczył, rozmawiał,mama tak samo oczywiście. Miał wpływ na moje zachowanie właśnie mój ojciec, który przypomniał sobie o mnie kiedy miałam 13 lat. Ojciec pozwalał na wszystko, nie wymagał, dawał pieniądze na zachcianki itd. I to mi pasowało. Widziałam jak mama to przeżywa, jak to wpływa na nia jednak nic sobie z tego nie robiłam, wręcz śmiałam się z niej. I nagle ojciec znowu zniknął. A mi otwarly się oczy. Miałam wtedy 17 lat. Dość sporo czasu i pracy z mojej strony zajęło naprawienie relacji z mamą i ojczymem choć nigdy nie okazali jak ich to zabolało moje zachowanie i stosunek do nich. A ojciec? Pojawił się ponownie kiedy brałam ślub w wieku 25 lat. I myślał, że nadal ma przed sobą głupia nastolatke, która może manipulować. Powiedziałam mu wprost, że nie chce kontaktu, bo zrobił wiele złego nie tylko mi ale też mamie i ojczymowi, który wychowywał mnie od kiedy skończyłam 5 lat. Teraz mam 30 lat, wspaniałe relacje z mamą i ojczymem, a ojciec żyje samotnie i jakoś wcale nie jest mi go szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za słowa wsparcia. Właśnie jest tak, że mój.syn zdaje sobie sprawę, iż jest narzędziem w rękach ojca. Powiedział mi jakieś dwa lata temu kiedy jego ojciec zaczął inicjować kontakty niemalże co tydzień i obsypywać go kasą, czyli w okresie gdy poszłam do sądu, że ojciec tylko gra, żeby udawać przed sądem wspaniałego tatusia, a tak naprawdę zbierał paragony za wszystko i świadków, że jeździ z synem po sklepach i zabiera go do domu. Tak jakby to miało obchodzić sąd, czy komornika, uchylanie się to uchylanie od płacenia, a ja nigdy synowi tej kasy nie zabierałam ani prezentów od ojca. Martwi mnie to, że syn widzi/widział, że stał się narzędziem do zemsty, powiedział mi sam, że ojcu mu na nim nie zależy, a jedynie na zepsuciu mi życia. Nie rozumiem tego człowie k a, sam związał się i ożenił po raz drugi szybciej niż ja z drugim mężem, po co mu jeszcze dowalanie mi? No ale to taka parszywa wsza. Może to dziwnie zabrzmi, ale cieszę się, że spotyka go sprawiedliwość za to.co mi zrobił podczas małżeństwa, za to.co robił i.robi naszemu synowi. Zachorował, jego.serce to bomba zegarowa, tętniak, w każdej chwili może umrzeć. I chyba dlatego też mu nie zależy i stara się mi napsuć relacje z synem ile wlezie. Mój nastolatek padł ofiarą manipulacji, perfidii, zakłamania, był tylko środkiem do zemsty na mnie. O ile człowiek dorosły może sobie poradzić z taką rolą o.tyle wydaje mi się, że młody kształtujący się człowiek ze słabą psychiką, kompleksami i szukającym swojej tożsamości, autorytetów, może mieć niezlą rysę na psychice. Syn się miota. Tak jakby mści się na nas (mnie i ojczymie) za to, że ma takiego ojca. Korzysta też z tego, bo chętnie wyciąga kasę od ojca, choć ten już nie jest taki skory widząc, że komornik tak czy siak nabija mu długi. Syn faktycznie zmienił się bardzo odkąd ruszyła sprawa w sądzie i jego ojciec zaczął swoją grę. Dziś emocje mi opadły, jest mi cholernie przykro, że syn tak nas traktuje ale jednak jest mi go też cholermie szkoda, bo paść ofiarą takich zagrywek toksycznego ojca to nic miłego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×