Szkoda gadać...

Czołem wszystkim. Mam taki problem. Lecą na mnie brzydkie, obleśne kobiety { takie już kompletne dno -nie mylić z przeciętną społeczną, nie wyróżniające się z tłumu }. Nie pragnę ekstraklasy w skali piękności, gdyż jest zbyt droga w utrzymaniu. Nie wiem z czego to wynika. Może jestem za mało "drapieżny" czyli twardy? Może mam zbyt delikatną twarz, za bardzo dobrotliwą? Nie wyolbrzymiam swojego kłopotu. Pozdrawiam serdecznie.

może to oznaczać że jesteś mało urodziwy i wyglądasz na niepielonego siebie co nic sobą nie reprezentuje. no wiesz, jaka podaż taki popyt

Trochę to lipne rozumowanie. Goście o patologicznych, "charakterystycznych" gębach i takich, że zachowaniach mają babek na pęczki, a poczciwcy są zlewani. Troglodyci mają wzięcie, że hej...

co to jest patologiczna twarz? może sam wygladasz jak przyczepa obornika i dziwisz się że piękności na ciebie nie reagują

Do przystojnych ciagna maszkary jak misue do miodu.

Koles pisze wyraznie, ze szuka przecietnej a ladnej nie chce bo za droga a tu juz jakies baby wymyslaja. Jak tu z wami rozzmawiac jak wy macie problem z czytaniem ze zrozumieniem.

Bo każda uważa że należy do tych ładniejszych od przeciętnych a najłatwiej się dowartościować dowalając komuś :-D