Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wasi mężowie opiekują się dziećmi i wami?

Polecane posty

Gość gość

Mój dzisiaj, widząc że jestem w kiepskiej formie po ostatnich kilku bardzo intensywnych tygodniach pojechał do kina z naszymi córkami (10 i 13l.)...i tak robi od zawsze, albo jak jest okazja to mnie zabiera na kolacje, kino, teatr, spacer.. Siedze sobie teraz wygodnie od trzech godzin, pije drinka, słucham symfonii Metalliki, odpoczywam. Czy też tak macie? Tydzień temu, jak powiedziałam o tym mojej koleżance na imprezie to powiedziała, że mam cudo nie męża. Aż mi się wierzyć nie chce, czyż bym aż tak bardzo go nie doceniala? Czy może żyję w środowisku gdzie faceci to egoiści, tyranii i wsioki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz szczęście. Mój facet niestety się miga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uspokój się łobuzie jeden

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mało dzisiaj takich facetów, szanuj go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja niestety takiego nie mam... Mojemu muszę wprost mówić czego oczekuję, że fajnie by było jakby coś dla mnie zrobił. Nawet to czasem nie pomaga :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też jest taki kochany. Mamy 3 letnia córkę, wspaniale się nie opiekuje, chodzą sami na spacery, mam czas na relaks, fryzjera czy kosmetyczkę. Oczywiście ja też spędzam z nią dużo czasu, albo we troje coś robimy. Ale faktycznie jak potrzebuje złapać oddech to bez gadania pomaga mi we wszystkim, ale... nigdy nie niestety nie zaskoczył żadnym prezentem. Wszystko wybieram sobie sama, czy to na urodziny czy święta. Nie ma wyobraznibpo prostu, sam z siebie daje tylko kwiaty, ale cóż ideałów nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez mam takiego. jak dzieci były malutkie to często zabieral je na spacer zebym ja mogla się przespać. często cos robi za mnie itd. Ale wiem, ze takich facetow jest b. mało , wiekszosc to lenie smierdzace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też taki jest. Zajmuje się dziećmi, ogarnia "męskie " obowiązki, w weekendy gotuje od śniadania po kolację, nawet jak jedzie na siłkę w weekend to zabiera tamdzieci.Do tego super zarabia:) Oczywiście mam się czego czepić, w małżeństwie i przy dzieciach nigdy do końca miodu nie ma ale naprawdę mam bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiście masz szczęście, z moim mężem jestem jeszcze bo nie mogę sobie pozwolić na rozwód,ale to straszny egoista i cham. Nie kocham go od dawna,bo wiele łez przez niego przelałam.Córka to jak zło konieczne, nie bawi się z nią,wiecznie mordę drze, a twierdzi że tak ją kocha...(uczucia potrafi okazywać paradoksalnie,ale na co dzień to frustrat wiecznie podk****ony).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój mąż wiecej zajmuje sie synem niz ja. Po prostu tata wymyśla takie zabawy, że mama im nie potrzebna:P najczesniej słysze "mama papa" ale już wieczorkiem i w nocy do mamusi sie tuli:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj tez nie byl dobrym ojcem.Ale na wakacjach syn wyladowal na OJOMIE w ciezkim stanie poniewaz mamy jeszcze drugie malutkie dziecko to maz byl z synem .Po 2 tyg. pobytu syn wyszedl ze szpitala a maz stal sie najlepszym ojcem na swiecie .Powaznie caly czas poswieca dzieciom zwlaszcza synowi (jest niepelnosprawny) a corka ktora do wakacji sie go bala (ma 1,5roku)teraz uwielbia sie z nim bawic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz szczęście kobieto. Ja niestety nie. Ciągle sama z dziećmi, on nawet jak jest to cały czas na necie, albo śpi, albo tv.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno byłoby nazwać "opieką" to że zabiera gdzieś dzieci a ja mogę wtedy odetchnąć... Z dziećmi wychodził i wychodzi często, chyba częściej nawet niż ja, przy maluchach ogarniał sprawy organizacyjne- kąpiel, przewijanie i karmienie kiedy był w domu. Nigdy nie miałam żadnych problemów (zakładając że nie pracował) z wyjściem na spotkanie z koleżankami, z kursem hobbystycznym czy treningami, rozumie też że czasem potrzebuję po prostu odetchnąć. Bardzo mnie wspierał po poronieniu. Zawala za to sprzątanie w domu, sprawy organizacyjne z dziećmi (wizyty u lekarza, nowe ciuchy, przedszkole) też na mojej głowie, tzn. pojedzie, załatwi, ogarnie ale jak ja załatwię co mogę z domu i powiem gdzie, kiedy i jak. We dwójkę rzadko wychodzimy, bo młodsze niechętnie się z nami rozstaje, i trudno też zorganizować opiekę. Ale spędzamy razem czas również w domu. W czasie choroby mąż daje mi odetchnąć. Ja go traktuję tak jak i on mnie, daję mu chwilę luzu po pracy żeby zjadł spokojnie, przeczytał wiadomości, nigdy się nie krzywię jak chce wyjść z kolegami,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co w tym takiego? Mój mąż pracuje min.12 h dziennie, ale od 4 rano więc popołudniami jest z nami (syn 4,5l) i od początku zajmuje się synem na równi ze mną. Przez 6 mcy jak wróciłam do pracy jeździł do swojej (prywatna firma) o 2-3 w nocy, obrabiał się o 8 wracał do domu, ja szłam do pracy od 9-15 on wracał do pracy....a wieczorem nie stronił od dziecka i obowiązków domowych. Kiedy wyjeżdżam, nawet na kilka dni nic nie przygotowuję, nie tłumacze...mąż wie tyle co ja. Np. dzisiaj Mąż mimo soboty pracował od 5 do 13 (ja mam weekendy wolne) teraz robi synowi kanapki a ja leżę z winem. Na obiady zabiera mnie regularnie w 70 procentach jemy poza domem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę uważacie, że zabranie dzieci na spacer przez ojca to jakaś łaska i "pomoc"? Ojcowie nie pomagają! Po prostu OPIEKUJĄ się dziećmi!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci są naprawdę tak beznadziejni? Po co wy z nimi jesteście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałaś kilka intensywnych tygodni a pan okazał ci łaskę i zabrał dzieci do kina...Wow! Co za poświęcenie... Ja oczekiwałabym tego po jednym ciężkim dniu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:29 naucz się czytać ze zrozumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój nie pomagał jak synek był mały, teraz jak mały ma 4 lata mają tak dobry kontakt, że czuje się zazdrosna momentami... Zaczęło się od tego, że studiuje weekendowo i dopiero wtedy (jakiś rok temu) poczuł się, że będzie się zajmować nim. Ukuli coś na zasadzie "męskich weekendów", w których ze względu na brak czasu ja nie mogłam uczestniczyć - mecze piłki nożnej, kino, frytki, nawet jak mąż w niedziele rano idzie na siłownie to mały obowiązkowo też do czegoś na wzór klubu malucha. W sumie mąż stał się też takim autorytetem dla syna. Dla przykładu dziś z nocki wrócił z roboty, syn się przebudził i wzięli psa, jakieś ziarna i poszli witać wschód słońca nad jeziorem karmiąc kaczki mimo mrozu. Syn przyznał się, że wieczorem nie chciał się wykąpać a ja odpuściłam bo nie miałam siły i słyszałam rano jak go strofował po powrocie "no jak to można takim śmierdzielem być? chcesz mieć taką fajną żonę jak twoja mama? to idę ci szykować kąpiel!" Nie powiem rozczuliło, ale jakoś mi smutno, że zatraciłam więź z dzieckiem... Tak, wiem, ze to głupie, może wiecie jak minimalizować to chore uczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój nie pomagał jak synek był mały, teraz jak mały ma 4 lata mają tak dobry kontakt, że czuje się zazdrosna momentami... Zaczęło się od tego, że studiuje weekendowo i dopiero wtedy (jakiś rok temu) poczuł się, że będzie się zajmować nim. Ukuli coś na zasadzie "męskich weekendów", w których ze względu na brak czasu ja nie mogłam uczestniczyć - mecze piłki nożnej, kino, frytki, nawet jak mąż w niedziele rano idzie na siłownie to mały obowiązkowo też do czegoś na wzór klubu malucha. W sumie mąż stał się też takim autorytetem dla syna. Dla przykładu dziś z nocki wrócił z roboty, syn się przebudził i wzięli psa, jakieś ziarna i poszli witać wschód słońca nad jeziorem karmiąc kaczki mimo mrozu. Syn przyznał się, że wieczorem nie chciał się wykąpać a ja odpuściłam bo nie miałam siły i słyszałam rano jak go strofował po powrocie "no jak to można takim śmierdzielem być? chcesz mieć taką fajną żonę jak twoja mama? to idę ci szykować kąpiel!" Nie powiem rozczuliło, ale jakoś mi smutno, że zatraciłam więź z dzieckiem... Tak, wiem, ze to głupie, może wiecie jak minimalizować to chore uczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to ich obowiązek, a Wy się zachwycacie jakby to było nie wiadomo co, a cały ciężar wychowywania spoczywał na Was. Po prostu wasi mężowie robią to co do nich należy. Dziecko ma obojga rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj W punkt. Też nie wiem czym tu się ekscytować. Toż on tak samo jest rodzicem jak i matka, więc wypełnia swoje obowiązki wobec dziecka, domu czy żony tak jak i ona. To żadna pomoc. Pomocą można nazwać sytuację, gdy dziadkowie zajmą się wnukami, gdy wujek lub ciotka zabierze siostrzeńców/bratanków do kina, gdy sąsiad posprząta ci mieszkanie bo jesteście wszyscy chorzy. To jest właśnie pomoc. A domownik/rodzic w swoim domu i przy swoich dzieciach wypełnia swoje zwykłe codzienne obowiązki. Durne miotły, kiedy to do was dotrze, a potem dalej hodujecie kolejne pokolenie, bo utrwalacie swoim synom pogląd, że oni mogą conajwyżej pomóc w domu czy przy swoich dzieciach, a żony powinny całować ich za to po stopach. Masakra. Piszę to ja, matka dwóch synów, których uczę, że związek to partnerstwo, kompromis, wspólne decyzje, prawa i obowiązki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:27 Zgadzam się w 100 procentach. Po krótkim wpisie autorki widać kto tam jest panem. Mój mąż od godziny siedzi w kuchni, przyniósł mi do łóżka już 2 kawy i śniadanie, nie przyszłoby mi do głowy żeby myśleć że to coś WOW. Ja wczoraj 3 h sprzątałam np. Ale najgorsze że są laski jeszcze głupsze od autorki co widać po niektórych wpisach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety ja tez sie musze sgodzic z gosciem od 11:27 Ale odpowiem moze autorce , tak moj maz tez robi wszystko w domu , jest , ze tak smiesznie powiem , swiadomy praw i pbowiazkow , wynikajacych z zalozenia rodziny I tez sie mna i dziecmi opiekuje ( mna oczywiscie jak czasem zaniemoge , bo tak to samam osiebie potrafie zadbac) i ja tez sie nim opoekuje jak on jest chory . A za pomoc touwazam np jak maz cos majsterkuje i prosi zebym mu deske przytrzymala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak mam dodam, przywozi i zawozi mnie do pracy jedziemy po syna do przedszkola. Dodam że nawet jak on idzie na 13 to wstaje z nami o 6 i zawozimy małego a potem on mnie do pracy. Ja codzienne robie mu obiady do pracy a.on mi śniadania. Kiedy musze dłużej zostać w pracy sam odbiera małego a potem przyjeżdżają po mnie. Obowiązki domowe pół na pół, nie muszę mu palcem pokazywać ze gary leżą w zlewie i ma pozmywac. Z mały chętnie się bawi. Ja mam czas dla siebie on 3 razy w tygodniu chodzi na siłownię. Co weekend praktycznie spotykamy się ze znajomymi którzy też mają dzieci. Seks codziennie, jest bardzo opiekuńczy. Dobrze zarabia za większość zakupów płaci sam. A dodam jeszcze ze nie jest biologicznym ojcem dziecka. Mały ma obecnie 5l a z nim jestem ponad 4. Facet idealny :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A powiedzcie, czy przy dzieciach spedzacie czas razem, nie mowie i to podkreslam o sprawach lozkowych tylko np jakies wyjscia na koncert (dzieci sie nie wezmie, za ostra muzyka), rozmowy o czymkolwiek innym niz dzieci (polityka, sport, film, muzyka, ploty o znajomych, ostatni odcinek klanu), wypad na narty czy rolki (dzieci za male na taki speed),czy tez poza dziecmi spedzacie czas oddzielnie, tzn "dyzury" a drugie ma ten czas na kolezanki, fryzjera, mecze, drinki itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez pierwsze 10 lat spedzalismy czas wolny osobno , nie mielismy babc do pomocy wiec raz ja wychodzilam z przyjaciolka a raz maz wychodzil , teraz dopiero jak syn ma 11 lat to wychodzimy razem ( osobno tez czasem ) syn juz siedzi sam w domu, sam sobie kolacje zrobi , telefon ma przy tylku jak by cos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mój się codziennie mną opiekuje, nie tak jak ciebie raz na ileś, my nie mamy dzieci, bo on twierdzi, że nie pozwoli na to abym się męczyła ciąża i wychowywaniem dziecka,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 13:29- u nas niestety słabo z tym. Tzn. od czasu do czasu obejrzymy jakiś film, rozmawiamy w sumie dość dużo i na różne tematy, nie tylko z życia codziennego, seks super i często, ale z wyjściami we dwoje marnie, jak raz na parę miesięcy się uda to sukces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jakby ktos zaproponowal ze zajmie sie dziecmi w weekend, np ma w tym samym wieku, chcialybyscie wy i mezowie i gdzies sie wybrac czy wolelibyscie spedzic ten czas z dziecmi lub osobno?tak mi sie wydaje ze dziecko oddala uczuciowo i zona z mezem obojetnieja wobec siebie, a jak juz dziecko nie bedzie potrzebowalo tyle uwagi obydwojga i spedza czas z rowiesnikami-rozchodza sie z braku zainteresowania i obojetnosci jak tylko znajdzie sie ktos kto bedzie okazywal uczucia i ze dana osoba jest dla niego wazna, a nie jako matka/ojciec dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×