Uroiłam sobie ciążę!

Może zacznę od początku. Współżyję ze swoim chłopakiem od maja, zawsze zabezpieczamy się i mimo to on wyjmuje zanim skończy tak dla pewności :) 15 listopada zrobiliśmy to bez zabezpieczenia, jednak on nie skończył we mnie. 5 grudnia dostałam okresu ale był bardziej skąpy niż zazwyczaj więc zrobiłam test ciążowy, który wyszedł negatywny, jednak dalej męczyły mnie jakieś dziwne myśli. 3 stycznia, zgodnie z kalendarzykiem dostałam okresu(tym razem już normalnego) Mimo to natręctwa nadal nie minęły, wiem że to niemożliwe i w ciązy nie jestem, aczkolwiek wmawiam sobie to cały czas. Siła sugestii jest już tak silna, że nawet mamy objawy tj. poranne i wieczorne mdłości, ciągle pobolewa mnie brzuch, mam zmniejszony apetyt bo przez ten stres nie mogę jeść, brzuch zrobił się większy, cera wygląda okropnie, nie wspomnę o tym że nawet dostaję ślinotoku. Nie mogę już wytrzymać z tymi myślami. Mam już umówioną wizytę u ginekologa i przerzucam się na anty, może wtedy będę czuła się bezpieczniej. Kobiety, miałyście tak kiedyś? Liczę na wasze wsparcie.