Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dee777

Czy mam powody do rozwodu?

Polecane posty

Gość Dee777

Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Sama chyba już wariuje od natłoku myśli. Jestem w związku od 8 lat i kilka lat po ślubie. Mamy z mężem jedno dziecko w wieku 4 lat. Obydwoje pracujemy, ale ja czuje coraz większą frustracje bo reszta obowiązków spada głownie na mnie. To ja zajmuje sie domem, sprzątaniem, gotowaniem. Gdy prosze męża o pomoc, to albo cos odburkuje pod nosem, albo mówi że jemu bałagan nie przeszkadza i jesli mam problem to powinnam posprzątać. Kwestie wokół wychowania i opieki nas synkiem tez spadają na mnie. Ja odwożę i przywożę z przedszkola, to ja rano wstaje z dzieckiem, robię śniadanie, bawię sie, kąpie itd. Prosze czasem zeby mąż spędzał więcej czasu z dzieckiem, ale tylko przewraca oczami i stwierdza że mały wszedł mi na glowe i że to moja wina, bo tak do mnie lgnie i nie chce robić nic z ojcem. Tłumacze mężowi, że jesli bardziej by sie zaangażował, to syn takze chętniej spędzałby czas z nim. Niestety mój partner oprocz pracy na etacie nie poczuwa sie do innych obowiązków. Na moje próby rozmowy słyszę, że znowu przesadzam. Ta cała sytuacja i moje pretensje o brak wsparcia i zaangażowani w wychowanie wspólnego dziecka sprawiły, że od wielu miesięcy nie sypiamy ze sobą, mało rozmawiamy i żyjemy jak współlokatorzy. Boje się tego, jak decyzje o rozstaniu przeżyje nasz synek i tylko to mnie powstrzymuje przez złożeniem pozwu rodzinnego. Czy ja przesadzam? Czy ja sie czepiam i wymagam zbyt wiele? C ujędrnianie wogole sens trwać w takich relacjach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dee777
Dodam jeszcze, że ja jestem w trakcie studiów podyplomowych, których skończenie jest warunkiem awansu w pracy. Męża nie obchodzi że jestem zmęczona po tygodniu pracy i zjazdach na uczelni w weekend. Gdy prosze aby pobawił sie z synkiem czy gdzieś go zabrał na dwie godziny, abym mogła sie przygotować do egzaminów to słyszę ze znowu mam problem. To mnie przerasta i czuje sie coraz bardziej samotna w tym małzeństwie. Mój mąż nie jest agresywny, nie ma nałogów. Po prostu irytuje go to, że oczekuje od niego pomocy przy dziecku czy w domu. Czy ktos z was sie rozwiódł bez dużej szkody dla dziecka? Czy moze ja przesadzam sugerując sie o pozostaniu w związku tylko ze względu na syna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz mu, że zamierzasz złożyć pozew. Jego reakcja powie Ci wszystko. Ciężko iść przez życie z kimś kto nie jest dla Ciebie wsparciem. Jednak najpierw rozmowa, rozmowa, rozmowa. A dziecko z tego co piszesz ojca już nie ma także po rozwodzie być może tak mocno tej sytuacji nie odczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dee777
Dziękuje za Twój czas i komentarz. Niestety w kłótni powiedziałam mężowi że chce rozwodu, bo nic do niego nie dociera. Usłyszałam, żebym załatwiła formalności a on mi ten "papier" podpisze. Najtrudniejsze jest to, że człowiek nie wyobraża sobie, że tak moze skończyć - rozwód. Nigdy nie wyobrażałam sobie, aby zyc obok siebie bez uczuć. Teraz to jest moją rzeczywistością. W sumie czar prysł wraz z narodzinami dziecka. Byłam wycieńczona i przez dwa lata leczyłam nadczynność tarczycy po porodzie. Potrzebowałam wsparcia, ale go nie dostawałam. Mowilam wprost że chce sie wyspać chociaż raz w tygodniu dłużej, niż do 5 rano. Prosiłam aby zabrał dziecko na spacer chociaż na godzinę raz w tygodniu - o to wszytko była walka. Dochodzę do wniosku że moj mąż powiela w naszej relacji wiedzę, którą wyniósł z domu. Jego ojciec praktycznie oprocz fizycznej pracy nie robił w domu nic, nie zajmował sie dziećmi, nigdzie mojego męża nie zabrał gdy był dzieckiem. Kiedys było mi szkoda mojego partnera, bo miał trudne dzieciństwo, był bity i niepokazywani mu w rodzinnym domu uczuć :-( Teraz widzę niestety, że w naszej rodzinie sam powtarza ten schemat! Przez to wszytko nie czuje nic, oprócz żalu i rozczarowania. Ale nie sztukà jest sie rozwieść, ale odbudować zwiazek - to jest prawdziwa sztuka. Tylko czy to możliwe? Czy warto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On podpisze Ci papier, achaa...czyli masz już odpowiedz. Nie zależy mu na tym małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carycka
A terapia dla par?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, sztuka jest odbudować związek, ale żeby móc to uczynić, jest potrzebna jedna istotna rzecz: współpraca. Bez współpracy Twojego męża nie masz żadnej, absolutnie żadnej szansy odbudowania związku i żadna "sztuka" ani wybory tego nie zmienią. Widzisz, by on się starał naprawić Wasz związek i był chętny do współpracy? Piszesz, że nie sypiacie ze sobą (i jak rozumiem mąż na to już nie nalega), że mąż wspomniał, że podpisze papiery rozwodowe bez problemu. Moim zdaniem Wasz związek już dawno temu się skończył, może nawet całe lata temu. Nie ma już co ratować, a rozwód to nie trudna decyzja a formalność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz mu po praz ostatni, ze nie żartujesz. I ze jesli chce zeby jego syn go nie znał, to droga wolna. Najlepiej nagraj rozmowę, dla syna, zeby kiedys nie wypomniał ci ze to ty odeszłaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dee777
@gość No chyba tak... dlatego potrzebowałam to usłyszeć od kogoś innego. Nie do konca potrafię przełknąć tą życiową porażkę.... dla mnie jest porażką płodzić dzieci w miłości, po to zeby po kilku latach sie rozwodzić :-( Dramat. Ale chyba te cztery lata walki z wiatrakami powinny wystarczyć. Ja dwa lata temu odeszłam od męża. Mieszkaliśmy wtedywiele lat za granicà. Przez mojà chorobę tarczycy byłam w kiepskim stanie fizycznym i psychicznym. Mój mąż nie przyjmował do wiadomości że nie daje juz rady. Wiec po awanturze z wyzwiskami z obydwu stron postanowiłam zwolnić sie z pracy i wrócić z dzieckiem do Polski. Mąż dzwonił, płakał obiecywał, że juz mnie nie zawiedzie ze bede mogła na niego liczyć.... uwierzyłam mu i dołączył do nas po kilku miesiącach. Jednak na obietnicach sie skończyło. Kozę ja zbyt duzo wymagam? Moze powinnam jak nasze matki cieszyć sie ze wieczorem wraca do domu, nie pije nie bije i pracuje? Ale czy to jest zycie? Dziecko chyba tez widzi i czuje obojętność i napięcie miedzy nami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet jest bardzo wygodnicki niestety i podejrzewam że nie wierzy że się z nim rozwiedziesz... sztuką jest utrzymać małżeństwo ale jak oboje o to walczycie i chcecie walczyć a wg mnie jego postawa świadczy o tym że on niekoniecznie chce... Ciężkie jest życie z takim ignorantem dlatego powinnaś złożyć pozew rozwodowy ,jeśli papier do niego nie przemówi to nie ma co reszty życia tracić na niego.a pozew zawsze można wycofać lub na pierwszej rozprawie zmienić zdanie .powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to nie pozostaje ci nic innego jak złozyć papiery, może to go otrzeźwi. Wygląda na wygodnickiego, może potrzebuje wstrząsu. Tyle, ze wiesz, nawet jak cos do niego dotrze to za rok, dwa bedzie to samo. Jestem 13 lat w związku, 8 po ślubie i właśnie widzę jak zaczynamy się mieć wzajemnie dość. A była wielka przyjażń, miłość, tradycyjnie sądziliśmy, ze to takie wyjątkowe. Banały. Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niesprawiedliwe byłoby gdybys mu teraz wychowala syna a on jedynie leżał i wymagał a na koniec jeszcze chciał opieki od syna. Albo nim potrzasniesz i się opamięta albo powielanie schematu zwycięży. Nie jestem za ratowaniem związku za wszelka cenę. Ja się wkurzam ze mąż się zajmuje za mało ale i tak robi sporo. Wraca po 12 godz pracy na nogach i albo kąpie małego albo tylko przebiera w piżamki, czyta do snu, daje mleko i kładzie spać. CHCE mieć kontakt z dzieckiem aby go znało i kochało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha i dodam ze w swoje dni wolne mąż bierze dziecko i zajmuje się nim a ja mogę pospać do której chce ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, związek powinien się opierać na wzajemnej relacji i uczuciu U Was niestety uczucia nie widać, o ile nad relacjami można popracować to nie damy rady, nie wiem jakby się nie starać, Nie zmusimy drugiej osoby do miłości. Przykre ale prawdziwe, w mojej ocenie w którymś momencie się pogubiliscie. Uczucie uciekło lufcikiem... patrz na siebie i na dziecko co będzie dla Ciebie lepsze co będzie dobre dla dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dee777
Dziękuj***ardzo za wasze rady. Chyba usłyszałam wszytko co sama juz wiem. Spokojnego wieczoru :-) a właściwie to juz nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×