zniszczyłem butelkę pepsi w miejscu pracy

a konkretnie w sklepie delikatesy centrum w 3 dniu pracy przy ukladaniu towaru wysliznęła mi się z wózka i poleciała na płask plastikowa 1L butelka pepsi z wysokosci moze 1 metra tak upadla ze wystrzelila nakrętka i chlusło na całą długość alejki szczęscie nikogo po tej jej stronie nie bylo i nie oblało bo polecialo tuz przy ziemi ale zachlapalo całą alejke wzdluz rowno, od razu poszedlem po mopa i zmylem nie bylo kierowniczki ani szefa a wspolpracownice tylko poblazliwie na mnie patrzyly, nie komentując nawet czy powinienem zaplacic za tą butelke pepsi? nikt nic nie powiedzial nie wiem co robic przepracowalem juz 4 dzien, a to sie stalo przed wczoraj a dzis i jutro mam wolne

Najwaniejsze czy podłogę umyłeś, czy dalej się klei:D

Podłogę umyłem i się nie kleiła. Zatanawia mnie tylko, bo tą butelkę wywiozłem razem z resztą towaru (butelkami) na magazyn i postawiłem w kącie obok worka ze śmieciami skąd znikła na drugi dzień. Nikt też nic mi o tym jeszcze nie mówił. Ja czuję jednak żenadę i w jakiś sposób wstyd. Na pewno coś sobie o mnie ktoś myśli. Bardzo zalezy mi na tej pracy, a czuje ze taka sytuacja bez odpowiedniej (nie zlewczej) mojej reakcji moze zle dla mnie wrozyc. Żałuję że od razu o to nie spytałem koleżanki która rozkłądała towar po drugiej stronie alejki, poszedłbym z ta butelką do kasy, skasował i wpłacił te 3-4zł Pytanie: czy teraz jest sens to zrobic i wziac inną butelke tej samej pepsi z polki, skasowac, wplacic do kasy ta kwote i odlozyc taką butelke na polke? Wiem ze w stanie magazynowym jest juz brak przez ta zniszczoną, brakującą, "nieobecną" butelke i to pewnie wyjdzie...o ile juz nie wyszlo. Na razie mnie obserwują, jestem na 1 miesiacu probnym. Zalezy mi na tej robocie.

serio, to nic??? może jakiś wlasciciel sklepu sie wypowie.