Chce wrocic do rodzinnego miasta, a maz ani mysli

Jak ta sytuacja wyglada z persektywy? Mieszkamy w duzym miescie A, przeprowadzilam sie tu za chlopakiem, teraz mezem, z miasta B. Decyzja nie byla latwa, ale kusilo wiele- wspolne mieszkanie, nowy etap, nowe miasto, nowe przygody, ale odstraszalo rownie wiele- brak kogokolwiek bliskiego, a przede wszystkim rodziny. Obecnie jestem szczesliwa, ale wpadam w dolki srednio raz na miesiac z powodu odleglosci j tesknoty za rodzina, robie wyrzuty mezowi, chcialabym wrocic. Maz nie chce, wlasciwie nie powiedzial nie, bardziej udaje, ze nie ma tematu, probuje to jakos przyklepac. Meczy mnie fakt moich spadkow, ze obarczam tym meza, ale co zrobic w tej sytuacji? Rozumiem go, ze nie chce mieszkac w innym miescie, ale jest mi cholernie przykro, ze nie rozumie mojej sytuacji. Nie wiem, czy ja jie ldcielam jeszcze pepowiny? Z miasta do miasta nie jest az tak daleko, bo okolo 3h jazdy autem, ale zawsze to jednak wyorawa i daleko od bliskich memu sercu osob. Obiecalam sobie, ze przestane sie eyladowywac na mezu, ale gdy dopadna mnie gorsze dni, nie potrafie ukryc swego zalu i tego, ze on zamiata temat pod dywan.

Zapraszam Was do oglądania Drodzy Forumowicze>>https://www.youtube.com/watch?v=d0xctu5OA_8&t=1s<

Tak to prawda nie odciełaś pepowiny. Wracaj do mamusi a meżowi daj spokojnie. Mnie by też Wkurzało jakby moj tak marudził ze chce do mamy. Nie dorosłaś do małżeństwa.

Dlatego, ze potrzebuje kontaktu z rodzina, znaczy, ze nie doroslam do malzenstwa? A malzenstwo jedt wtedy, gdy z nikim innym sie nie spotykamy i nie utrzymujemy kontaktow jak tylko z mezem?

Prosze o rady, Wasze historie

odezwij  się na Jola1691@gmail.com