Zakupy na mięsnym...

Jest mi głupio gdy chcę poprosić tylko np. o 20dg szynki. To przez te głupie p***y z polo. Kilka lat temu stanąłem sobie przy stoisku i zacząłem czekać, aż dwa szlaufy przestaną się komunikować. Stałem tak z minutę i powiedziałem ze dwa razy magiczne słowo. Jedna chrabina spytała się co podać, a ja rzekłem jej, że 40 dg sera tego po 18(jakoś tak)Ona na to, że tam są poukładane i że proszę sobie wybrać z tamtych. No i sobie zniknęła. Kurwisko myślało, że klient jest dla sklepu. Otóż k***a nie, bo sklep jest dla klienta d***** tak samo. Reasumując. Czy jest to tak zwane zawracanie d**y, gdy wejdę do marketu po 200 dag szynki (tej na którą mam ochotę, a nie tej która jest ukrojona) Niekiedy miewam nerwicę i mam niską samoocenę, stąd też takie prymitywne pytanie

Idź do kierownika i niech ukróci te bezczelne szlaufy!

to bylo 4 lata temu jak nie lepiej. mnie chodzi o to, czy normalni ludzie podchodza po 300 gram miesa do pani zza lady.

co jesli nie mam swojej lodowki i zagladam do sklepu i rano i na wieczor? nigdy nie zdarzylo mi sie prosic o mniej niz 20 dag produktu za 20 zł/kg ser, chyba ze o surowki.

moge chodzic kilka razy dziennie do tego samego sklepu? znajomy jak czekal na busa to nic nie kupowal a stal w markecie po pol godziny czy dluzej bo cieplo bylo, a tu masz fobia i tyle

sa tu jacys ludzie pracujacy w marketach?