Muszę się wyżalić tutaj...

...bo nie mam ochoty gadać z chłopakiem. Dołączę chyba do klubu nieudanych walentynkowiczów :( Wyszłam z fajną inicjatywą, zarezerwowałam i opłaciłam bardzo oblegany apartament z jaccuzi na ten weekend. Wszystkim się zajęłam, miało być fajnie, miło, dużo seksu i naprawdę się z tego cieszyliśmy od dwóch miesięcy, bo z takim wyprzedzeniem trzeba było zarezerwować. Problem w tym, że mój chłopak ma czasami dziwne humorki. Odcina się ode mnie, nie odzywa, a kiedy ja usiłuję dociec o co chodzi, traktuje mnie jak kogoś niechcianego. Trwa to zazwyczaj 1-2, potem jest normalny, choć po czymś takim zawsze trochę trwa przełamywanie lodów. I pech chciał, że coś mu znowu odwaliło wczoraj. Nie zanudzając was, tak mi tym zepsuł nastrój, że straciłam na wszystko ochotę. Nawet nie, że jestem na niego obrażona, tylko mi przykro, bo wszystko zorganizowałam i wydałam sporo pieniędzy, a on się tak zachowuje jakby w ogóle tego nie doceniał i jakimiś humorami bez powodu (bo nic złego mu nie zrobiłam) potrafi wszystko zniszczyć. I teraz nie wiem. Powinnam jechać i to jakoś przełknąć? Czy olać? :( Pewnie mnie tu zaraz zmieszacie z błotem, że to problemy rodem z gimbazy o może nawet będziecie mieli rację. Ale wiecie jakie to cholernie przykre, kiedy się staracie, podchodzicie z entuzjazmem, nastawiacie się na cudowne chwile, a ktoś to tak bez skrupułów podepta? :(