Nietypowa "praca"

Kilka tygodni temu znalazłam pracę w biurze projektu UE. Miałam zajmować się przyjmowaniem i sprawdzaniem wniosków, tworzeniem zestawień itp. Tymczasem od tygodnia ( odkąd zaczął się nabór) wpłynęły...2 wnioski. W biurze jestem sama, bo szefostwo jest w innym mieście. To też jest ciekawe, bo potrafią nie odpisać mi na e-maila, nie odebrać telefonu/ nie oddzwonić gdy sprawa jest ważna- krótko mówiąc olewka. Do tej pory nikt mi nawet skanera nie zainstalował choć miał być 1,5 tygodnia temu. Ostatnio kumpel był u mnie i mówi: Tak patrzę na to całe "biuro" i wątpię, żeby tu się cokolwiek rozkręciło. Obawiam się, że niestety może mieć rację. Myślałam, że zdobędę jakieś nowe doświadczenie ale póki co mam dość. Oczywiście poczytam coś, pouczę się angielskiego, obejrzę coś, wyjdę pogadać z ludźmi z biura obok, pójdę na miasto, na zakupy do kawiarni ale ileż można. Dziś to już nie chce mi się kompletnie nic. Kompletna demotywacja. Obiecałam sobie, że jeśli do końca lutego nic się nie zmieni to zaczynam szukać nowej pracy w większym mieście. Ten niby nabór kończy się 06 marca więc będę mieć czas na to, żeby pojechać na rozmowę, bo skoro teraz nie przychodzą to wtedy tym bardziej nie będą. Jestem rozczarowana