Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TellMeSomething

Mężczyzna Ideał, ale..

Polecane posty

Gość TellMeSomething

Cześć, wiem że podobnych wątków było sporo, ale chciałam żeby ktoś spojrzał na konkretnie moją sytuację w czasie rzeczywistym. A za tem, od ponad roku jestem z mężczyzną, bardzo szybko ze sobą zamieszkaliśmy, ale to nam nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Nasz związek jest taki o jakim masa osób marzy. Szanujemy się na wzajem, wspieramy, pomagamy jak się da, myślimy zwasze o drugiej osobie, nie wiele co się kłócimy, racjonalnie podchodzimy do związku, ja nie strzelam fochów a on nie unosi się dumą jak to często bywa, ogólnie mówiąc bajka. Problem jest z tym że nie umiem zaakceptować jego podejścia do jego własnej przeszłości. Wg mnie zachowywał się patologicznie, sypiał z byle kim, byle gdzie, nie szanował ludzi bo myślał o sobie, oraz rozmaite używki. Ale to jeszcze nie jest dla mnie takie straszne, bo nie było mnie wtedy, nie mam prawa się czepiać. Przestał to wszystko robić zanim sie poznaliśmy. Z czym ja nie mogę sobie poradzić to, to że kiedy z nim rozmawiam mówi mi że on chciał tak żyć przez jakiś czas, ale wiedział że to nie będzie trwało zawsze. Chciał się wybawić w taki a nie inny sposób i to zrobił a potem wiedział że będzie miał szczesliwy zwiazek, z czasem rodzinę. Jak można myśleć, że mozna zachowywać się jak zero, a potem wszystko będzie pięknie? Podkreślam jest idealnie jeżeli chodzi o sam związek, nigdy nie widziałam żeby ktoś tak dbał, starał się i ciężko pracował żeby było dobrze i doceniam to oraz się odwdzieczam, ale nie moge znieść myśli że miałabym taką rolę w jego życiu. Że najpierw zachowywał się jak patologia a potem po prostu chciał mieć normalne życie i ot, ja sie pojawiłam. Nie potrafię żyć na takiej pozycji w związku, i nie potrafię być dla kogoś kto się tak zachowywał (zero honoru, serio) etapem ustatkowania się i przyjąć go takiego i być jego dobrą dziewczyną. Ciężko jest mi go też zostawić bo teraz jest ideałem (po drobnym kursie wychowawczym z mojej strony ;) ) i chyba tylko moja matka poświęciła się dla mnie bardziej niż on i tyle dla mnie zrobił, zawsze mogę na niego liczyć, zawsze! Wiem że bardzo mnie kocha, zdrada, albo powrót do dawnego życia nie wchodzi w grę. Co o tym myślicie, czy powinnam zmienić swoje myślenie o nim, czy wręcz przciwnie? Męczę się psychicznie strasznie, codzinnie płaczę jak nikt nie widzi, co powinnam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie kiedyś wyjdzie ci to bokiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TellMeSomething
coś więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem. Twoja decyzja. Ludzie natury nie zmieniają pod czyimś wpływem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TellMeSomething
Ale właśnie on się nie zmienił pod moim wpływem tylko sam z siebie zanim się poznaliśmy. Tylko bardzo dziwne ma podejście, nie spotkałam się z tym żeby ktoś myślał w ten sposób. Że to było złe, ale jemu potrzebne przez pewien czas, nie żałuje za bardzo, bo chciał taki okres w życiu, że nie musi sie niczym przejmować, ale chce mieć normalne życie po tym i mu na tym zależy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×