Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dżybczyński

Czekając na rozwód...

Polecane posty

Witam. Czekam na ten dzwonek. Z żoną jesteśmy od 10ciu lat. Od dwóch nasze małżeństwo pełza po podłodze i wrzeszczy by je dobić. Żona zdradziła mnie 1,5 roku temu z kolegą z pracy. Kiedyś ktoś mi powiedział, że w takiej sytuacji facet powinien oponentowi flaszkę postawić i podziękować za otworzenie oczu. Heh... Zbyt stary na wybijanie zębów nie jestem. Rozsądek jednak podpowiedział mi żeby zachować chłodną głowę podczas rozmowy z palantem. Straszna szuja z gościa - już sam fakt mojego przyjazdu przed dom i chęć rozmowy z nim chciał zgłosić na policję. Co by było gdyby dzwonił z połamanym nosem? Nie chcę nawet myśleć. Tak to jednak jest, że wojskowi zwykle jaja zostawiają na wieszaku w mundurze. Do brzegu jednak. Po zdemaskowaniu żona dosłownie skamlała próbując dowieść swojej niewinności. Zagwarantowałem jej tylko że nasze córki o niczym się nie dowiedzą. O dziwo po dwóch dniach zaczęła zupełnie normalnie funkcjonować. Jakby nic się urwał nie stało. Nie śpimy ze sobą. Sprawy domowe i te związane załatwiamy wspólnie i nic poza tym. Męczę się w tym zawieszeniu. Mam popapraną pracę w/z czym zacząłem się specjalizować w czymś zgoła innym. Potrzebuję jeszcze dwa, max trzy lata by móc podnieść się po tym ciężkim nokaucie. Kredyt mieszkaniowy robi swoje. Żona zważywszy na brak ostrej reakcji z mojej strony (nie wiedziała o konfrontacji z trepem) próbuje mnie teraz zdominować. Ma w d..ie dom i dzieci. Nie interesuje się kompletnie niczym. Tylko paplanie godzinami z dewotami z pracy lub szkoły. Jak to przetrzymać? Jak walczyć o dzieci, dla których zrobię wszystko? Nie chcę dalej tkwić w tej mazi. Z drugiej strony szanse na pozostawienie przy sobie córek są marne. Po ostatnich latach nie mam złudzeń co do tego czy podołam wychowaniu dzieci w pojedynkę bo robię to ciągle. Może ktoś na chłodno spojrzy na sprawę i dostrzeże coś co mi umknęło. Mam 37 lat i czuję, że jeśli do 40-tki nie dam sobie z tym rady albo żona mnie zadepcze albo stracę rozum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestes mema tak dlugo czekajac i ty chyba zostawiles jaja na wieszaku . Z mety rozwod i koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile lat mają córki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra a jak sobie wyobrażasz dalsze życie po rozwodzie? Rozumiem że byś chciał córki mieć pod swoją opieką ale zadaj sobie pytanie czy one by chciały mieszkać bez matki? Nie twierdzę że zawsze kobiety powinny wychowywać dzieci ale często dzieci tej matki potrzebują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
helloł, nie dostaniesz rozwodu bo poza seksem nie wygasły wam więzi, a zdrada była 1,5 roku temu- wiedziałeś, nic nie zrobiłeś czyli wybaczyłes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i idź ty chłopie do psychologa, zrób coś ze sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego miałby nie dostać rozwodu?! W trzecim świecie nie żyjemy. Dziwie sie tylko autorowi ze chciałby sobie wziąć balast w postaci bachorow (mimo tego ze jego własne). Dzieciaki to skuteczne odstraszacze na płeć przeciwna. Podejrzewam ze prędko fajnej samicy nie uświadczysz jesli obarczysz sie dzieciorami. Facet traci na atrakcyjności jesli wokół niego kręcą sie małe cielaki. A żona jak usłyszy o rozwodzie to zacznie jej sie tyłek palić. Niemal każda baba tak ma. Normalnie na codzień z jej strony to olewka a gdy facet mówi o rozstaniu to nagle sie boi ze zostanie sama itd i zaczyna wchodzić chłopu w doope. Zwłaszcza ze gach niekoniecznie bedzie chciał związać sie z dzieciata rozwódka. Kto chciałby brać na siebie zbędny ciężar? Bycie czyimś chwilowym przydu/pasem ma swoje uroki ale gdy juz chodzi o poważniejsze i zobowiązujące poczynania to czar pryska. Nie dziwota zreszta. Tez bym wolała trzymać sie z daleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Balast? Ja się starałem o ten "balast" 5 lat! Jak dla mnie widzę dwa wyjścia (bo innych nie ma) albo wychodzę z tego i nie patrzę wstecz. Nawet na dzieciaki i układam sobie jakoś życie albo szarpie się z nią o dzieci i pewnie g...no ugram tylko nakarmię hieny adwokackie i stracę zdrowie. Pierwsza opcja wydaje się najlepsza - minimalne obrażenia. Fajnie było by też żonę zobaczyć jak w końcu zaczyna galopować w gonitwie zwanej samotne rodzicielstwo i ogarniać wszystko to co dotąd robiłem ja mimo pracy na pełnym etacie. Jedno jest jednak pewne. Nie po to się człowiek starał o potomstwo by teraz je choćby częściowo porzucać. Gdyby mi córki za kilkanaście lat poszły na manowce z powodu braku taty serce by nie wytrzymało, a może wcześniej głowa. Druga opcja to orka. Udawanie przed dziećmi i robienie wszystkiego by nie dochodziło do konfliktów w domu. Moja sytuacja mieszkaniowa jest standardowa. Mieszkanie kupiliśmy razem częściowo się kredytując. Trzeba by to sprzedać i kupić jakąś klitkę. Nigdy tak nie myślałem ale zaczynam zazdrościć szczęśliwcom, którym babcia, ciocia lub rodzice kupili lokum. Największą bolączką młodych polaków są problemy mieszkaniowe... Co do rozwodu i walki o dzieci to mam zrzuty ekranu z komunikatora w żony komputerze. Szczegółowo wszystko opisywali. Jednak żeby pojechać z orzeczeniem o winie pewnie nie wystarczy. Jeśli chodzi o opinie sąsiadów i otoczenia w kwestii zajmowania się dziećmi to żona leży na deskach. Jest tylko jeden problem. Ona jest kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do kwestii matki po hipotetycznym otrzymaniu rozwodu i prawie do wychowania dzieci... Oczywiście matka miała by możliwość uczestniczyć w ich wychowaniu ale na jakichś ustalonych zasadach. Nie chaos i partolenie planów co tydzień bo chce się z nimi zobaczyć (tak to widzę). Jeśli chodzi o samice... Na pewno nie chciał bym być sam jednak w tej chwili to temat, o którym nie myślę bo mam dość swojej żony. Zbytnio wybiegać w przyszłość na tę chwilę nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh... Właśnie mi żonka zapowiedziała, że składa do sądu pismo o separację. Wciąż taka "delikatna", a ja tu o ciężkich działach z wami rozmawiam. Straszy. Tylko po co?!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×